Together Magazyn » Styl życia » Zdobywać miasto razem

Zdobywać miasto razem

Zdobywać miasto razem

Seniorzy mogą przeżywać w Gdańsku drugą młodość i robić to, na co nie mogli sobie pozwolić w zajętych pracą latach młodości i wieku średniego. Szczególnie atrakcyjna wydaje się oferta wspólnych wycieczek, wyjść do kina i zwiedzania muzeów.

W marcu rusza dofinansowany przez miasto program „Rocznik seniora a energia juniora” Stowarzyszenia Projekt Pełni Szczęścia. Przewiduje on piesze rajdy, spotkania integracyjne, świąteczne i wyjścia do placówek kulturalnych.

– Będziemy wspólnie wybierać albo film, albo koncert w filharmonii lub operze – zapowiada Małgorzata Kuszaj, prezes organizacji. – W zależności od tego ile wystarczy nam funduszy. Zakładamy, że takie wyjścia będą odbywać się co najmniej raz na kwartał. Do tego dojdą wyjścia do placówek, które można odwiedzać bezpłatnie. Mam na myśli darmowe kina i muzea, które przez jeden dzień w tygodniu nie pobierają opłat za wstęp. Dawniej organizowaliśmy także wycieczki i obozy terapeutyczne, teraz ograniczymy się do pieszych wędrówek. Zdarzają się nawet całodzienne. Naszym ulubionym miejscem pieszych rajdów jest Wyspa Sobieszewska. Plan trasy i atrakcji układamy zawsze pod ilość osób i ich kondycję. Jednak organizujemy też inne wyjścia: choćby szlakiem latarni, po gdańskiej Starówce, czy spacer od molo w Brzeźnie do tego w Orłowie.

Prezes stowarzyszenia podkreśla, że nie wyklucza żadnego wyjścia, żadnego koncertu i żadnego seansu filmowego. Decyzję dotyczącą wyjścia podejmuje bowiem cała grupa. Niekiedy wystarczy, by chęć uczestnictwa w danym wydarzeniu czy spotkaniu zgłosiło 5-7 osób i będzie ono możliwe. Taki demokratyczny sposób wyboru bardzo się sprawdził i dodatkowo pozwala integrować grupę. Zebrania są organizowane raz w miesiącu. Podczas kolejnego, zaplanowanego na marzec, członkowie przy okazji zabiorą się za przygotowania świąteczne.

Nazwa projektu „Rocznik seniora a energia juniora” nawiązuje do jego głównego celu: – Naszym założeniem jest międzypokoleniowa wymiana wiedzy – podkreśla liderka organizacji. – Chodzi o współpracę. Bo młodzi mogą czegoś nauczyć seniorów, a seniorzy młodych. W tym roku chociażby osoby młodsze będą uczyć starsze rękodzieła. I na odwrót.

Większość to seniorzy

Historia stowarzyszenia sięga 1998 r. Początkowo nosiło ono nazwę Nadwiślańskie Stowarzyszenie Chorych na Epilepsję i Ich Przyjaciół PIAST. Wówczas jego członkami były tylko osoby chore na padaczkę i ich rodziny. W 2011 r. przekształcono je i zmieniono nazwę. Szybko zaczęły do niego dołączać nowi członkowie, a część starszych została. Dzięki temu należą do niego także dorosłe dziś osoby, które po części wychowały się dzięki stowarzyszeniu.

Dziś zrzesza ono 45 członków. Wszyscy są pełnoletni. Najmłodsza osoba ma 20 lat. Ponad połowa to jednak seniorzy. Najstarsza członkini ma już ponad 70 lat i wciąż chce być aktywną osobą.

– Bardzo mi się tu podoba – przyznaje 75-letnia Emilia Sołtys z Brzeźna. – Jestem osobą niepełnosprawną, cierpię na stwardnienie rozsiane i poruszam się na wózku. Bardzo się ucieszyłam, gdy dowiedziałam się, że istnieje w Gdańsku stowarzyszenie organizujące zajęcia i dla zdrowych, i dla chorych. Odtąd staram się brać udział we wszystkich warsztatach, bo bardzo mi to pomaga. Dzięki warsztatom poprawiła się sprawność moich rąk. Do tego dzięki skupieniu podczas tych prac lepiej funkcjonuje pamięć. A atmosfera jest świetna i każdy ma tam wielkie serce. Każdy jest traktowany na równi z innymi.

– Osoby starsze są zadowolone ze wszystkich naszych zajęć – mówi z satysfakcją prezes Projektu Pełni Szczęścia. – Cieszy ich i rękodzieło, i nasze wyjścia. Dla nich to odskocznia od codzienności. Niektórzy w tym wieku zajmują się wnukami, ale niektórym bardzo doskwiera samotność. Bycie wśród ludzi jest ważne dla wszystkich, także staramy się spędzać czas razem. Bo jaką frajdę dawałoby pójście samemu do muzeum? Lepiej iść w grupie, a najlepiej z kimś, kogo się lubi. U nas są sympatyczne osoby i bardzo za sobą przepadamy.

Działalność stowarzyszenia jest dofinansowywana przez Urząd Miasta w Gdańsku, Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego i PFRON. Obecnie jego członkowie rozglądają się za pomieszczeniem, które lepiej pomogłoby im spełniać statutowe cele.

– Szukamy lokalu, który jest przystosowany do osób niepełnosprawnych, bowiem członkami są zarówno osoby zupełnie zdrowe, jak i poruszające się na wózkach. Przydałoby się nam i biuro, i sala warsztatowa, i szkoleniowa. Ta ostatnia jest bardzo ważna, ponieważ szkolimy również wolontariuszy oraz rodziców – zaznacza prezes.

Stowarzyszenie prowadzi również tzw. terapię dźwiękiem. Jej pierwsza edycja odbyła się w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Niesłyszących w Wejherowie. W ubiegłym roku zorganizowano trzecią edycję terapii, ale po raz pierwszy dla młodzieży z Gdańska. Cieszyła się dużym zainteresowaniem.

– Czy można zobaczyć dźwięk? Można! – śmieje się Małgorzata Kuszaj. – Wystarczy wlać do naczynia wodę, uderzyć obok niego i wybucha fontanna. To bardzo ciekawe doświadczenie fizyczne.

Zdobywają praktyczną wiedzę

Projekt Pełni Szczęścia od początku w dużej mierze nastawiony jest również na warsztaty. Można się na nich uczyć nawet bibułkarstwa, czyli wymarłego już rękodzieła, polegającego na robieniu ozdobnych kwiatów. Dzieci znają element tej sztuki jedynie z palm wielkanocnych, jednak poza tym bibułkarstwo jest niemal nieznane.

– Z cienkiej warstwy bibuły można stworzyć przepiękne kwiaty. Widząc je nikt by nawet nie pomyślał, że są sztuczne – zapewnia Małgorzata Kuszaj. – Poza tym uczymy się m.in. malowania na szkle i porcelanie. To moda, która wraca i która chyba nigdy nie przeminie do końca. A dwa lata temu organizowaliśmy nawet warsztaty dla rodziców z dziećmi, podczas których uczono ręcznego szycia. Najmłodsi mogli zdobyć podstawową wiedzę na temat trzymania igły. Innym razem robiliśmy czekoladki i prezenty. Zależy nam na wiedzy praktycznej. Bo nie po wszystko trzeba chodzić do marketów. Wiele rzeczy można wykonać samemu. Poza tym prezent wykonany własnoręcznie ma zupełnie inną wymowę.

Stowarzyszenie prowadzi także warsztaty zdrowego odżywiania. W tym roku mają się one skupić na wpływie żywności na choroby cywilizacyjne. Organizacja uczy również haftowania w dziesięciu różnych rodzajach, szydełkowania, decoupagu i filcowania. – Co roku wprowadzamy nowe rękodzieło. Jeśli więc dodać do tego jeszcze wyjścia na imprezy kulturalne i wycieczki po Trójmieście, to można śmiało stwierdzić, że z nami nie można się nudzić – dodaje z uśmiechem Małgorzata Kuszaj.

Mikołaj Podolski

Oceń