Mongolia to kraina, w której przestrzeń wydaje się być bezkresna. Jest tajemnicza, pełna paleontologicznych odkryć, z garstką ludzi na swych rozległych ziemiach. Zamieszkuje ją jedynie nieco ponad 3 miliony ludzi, z czego niemal połowa mieszka w Ułan Bator, czyli w stolicy kraju. Część ludności to nomadzi, którzy prowadzą swoje życie na stepie. Jest to pewnego rodzaju sztuka – nie łatwo tu przeżyć bez niezbędnych umiejętności. Na co dzień wymaga to ciężkiej pracy. Koczowniczy tryb życia oznacza przemieszczanie się przez step w poszukiwaniu świeżego pastwiska dla swoich zwierząt. Jest to w pewnym sensie egzystencja w drodze, która zdaje się nigdy nie mieć końca, choć w dzisiejszych czasach wygląda to nieco inaczej niż kiedyś. Obecnie na stepie zobaczymy raczej sąsiadujące ze sobą jurty w odległości kilku kilometrów, niż stojące pojedynczo w bezkresie stepu. Nowoczesność zawitała także i tu. Na jurtach widnieją panele słoneczne, które zapewnią dostęp do elektryczności, a na niektórych zamontowane są anteny satelitarne. Mongołowie korzystają także z telefonów komórkowych. Przemieszczanie się pomiędzy sąsiadami odbywa się za pomocą motocykla, samochodu lub traktora, które stały się codziennym środkiem transportu, choć nadal jeździ się tu głównie konno. Dla Mongołów najważniejsza jest praca. Jeśli jest się pracowitym – jest się szanowanym. Z resztą na stepie przeżyją tylko ci, którzy są zaradni. Jak zatem wygląda życie małego koczownika? Kto wychowuje dzieci – rodzice czy step?
Czułość do trzech, tradycyjne leczenie, szczęśliwe imiona i rytuały przejścia
Według mongolskiej tradycji dziecko do trzeciego roku życia wychowuje się bez przypisania mu konkretnej płci. Wynika to z dawnych wierzeń, które głoszą, że dziecko do tego wieku znajduje się w okresie przejściowym, co oznacza, że jest pomiędzy dwoma światami i nie posiada jeszcze duszy. Dziewczynki i chłopców traktuje się tak samo. Do trzeciego roku życia maluchom okazuje się dużo czułości, są przytulane i całowane, choć nie tak wylewnie jak np. w Europie.
Brzdące uodparniane są już od pierwszych dni życia. Karmienie piersią jest tu czymś naturalnym wynikającym z tradycji i trwa do 2-3 roku życia, czasem dłużej. Nie używa się tutaj jednorazowych pieluch, lecz wykonanych ze szmatek, które później płucze się w zimnej wodzie.
Leczenie chorób również odbywa się zwykle z użyciem tradycyjnych metod, gdyż dostęp do opieki medycznej jest utrudniony z powodu dużych odległości. Zdarza się jednak, że lekarze przyjeżdżają do jurt na koniach. Z dawnych zwyczajów, aby zapobiec chorobom skóry, dziecko kąpano po pierwszym tygodniu życia w wodzie słodkiej, po drugim w słonej, a po trzecim w mleku jego matki. Zresztą mleko matki stosuje się w Mongolii na różne dolegliwości i uznawane jest ono za lek.
Ciekawą kwestią jest nadawanie imion przez Mongołów. Nie posiadają oni nazwisk, więc zwykle przed ich właściwym imieniem znajduje się imię ich ojca lub jego inicjały. Dziecko wedle tradycji można nazwać od nazwy przedmiotu, który jako pierwszy ujrzał ich tata po narodzeniu malca. Czasami imię ma za zadanie odstraszyć złe duchy, wtedy posiada negatywny wydźwięk np. Nie ten, Zły pies. Zwykle takie imiona nadaje się dzieciom w rodzinach, które doświadczyły utraty dziecka. Imię w tym przypadku ma na celu zmylić złe duchy. Często imiona nadawane są od zjawisk przyrodniczych, motywów roślinnych, przymiotów siły, pozytywnych wartości i urody. Imiona mongolskie mają dużą moc i znaczenie symboliczne.
Nadanie dziecku płci następuje na postrzyżynach w wieku 3-5 lat, na których zostaje wręczony pierwszy tradycyjny narodowy strój deel. To ubranie bardzo przydatne na stepie, jest ciepłe i odporne na wiatr. W tym czasie następuje też inicjacja jeździecka. Dziecko staje się prawowitym członkiem społeczności i otrzymuje swoje miejsce w jurcie. Od tego momentu rodzic także jest już bardziej powściągliwy w swoim okazywaniu uczuć i zamiast całowania dziecka w czoło przed snem, ociera się jedynie o nie nosem, ukazując w ten sposób swoją miłość. Kolejna inicjacja ma miejsce w 9 roku życia. Otrzymuje się wówczas talizman, który według tradycji nosi się do końca życia. Rytuał wprowadzenia w stan dorosłości odbywa się w wieku 15-16 lat. Małżeństwa natomiast zawiera się tu w wieku 16-17 lat.
Wolność, swoboda i jedność ze zwierzętami
Wolność i swoboda to słowa, które doskonale opisują życie na stepie, gdyż to właśnie umiłowanie do tych dwóch sprawia, że mongolscy nomadowie decydują się na taki tryb życia. Nic więc dziwnego, że od dzieciństwa każdy maluch, który urodził się w jurcie i mieszka na stepie, jednoczy się ze zwierzętami i bryka do woli dookoła swojego domu. Niektóre dzieci, gdy potrzebują się załatwić, po prostu kucają i już. Oczywiście mają wówczas na sobie specjalnie do tego przystosowane spodenki. Czasami do ubranka mają przyczepiony dzwoneczek, aby można było ich z łatwością odnaleźć. Zapracowani rodzice często nie mają czasu pilnować swoich pociech. Malcem głównie zajmuje się mama, która łączy pracę z macierzyństwem. Noworodki noszone są cały czas przez rodziców, także przez ojca, nie używa się tu wózków. Dzieciaki mają bardzo bliski kontakt z naturą i ze zwierzętami, to one są ich głównymi kompanami w dzieciństwie. Mali koczownicy są dziećmi spokojnymi i grzecznymi. Oczywiście miewają też swoje humory, jednak od dziecka uczy się ich szacunku do starszych, dlatego też nie buntują się przeciwko swoim rodzicom.
Czy mongolskie dzieciaki chodzą do szkoły? W Mongolii znajduje się 21 województw, czyli tzw. ajmaków. To właśnie tam dzieci wyjeżdżają do szkół na 9 miesięcy, z przerwami na święta i ważne uroczystości. Po tym czasie wracają i pomagają rodzicom w codziennych pracach.
Pomiędzy tradycją a nowoczesnością
Życie na stepie nie jest łatwe. To połączenie ciężkiej pracy z tradycjami, pomiędzy które powolnymi krokami wdziera się nowoczesny styl życia. Czy mongolscy nomadowie będą wiecznie koczowali w swoich jurtach na malowniczych stepach? Czy ich dzieci będą chciały kontynuować tradycję, pomimo poznania współczesnego trybu życia? Tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że dzieciństwo spędzone na łonie natury to wolność, której pragnie nie jeden z nas.