Do teatru chodzą dzieci i chodzą dorośli. A młodzież? Chodzi czy nie chodzi do teatru? Młodzi dorośli, czyli gimnazjaliści i licealiści, do dziś nie doczekali się teatru dla siebie. Dlaczego? Być może wiąże się to z systemem edukacji, który – „stety” lub niestety – powraca. Ośmioletnie szkoły podstawowe plus szkoły średnie tworzą wyraźny podział na jeszcze dzieci i już dorosłych. Może tak też funkcjonuje przekonanie o sztuce? Nie było potrzeby wyodrębniania dodatkowej kategorii – sztuki dla młodzieży, zwłaszcza adresowanej do osób w wieku 13–16 lat.
Młodzież w „okresie buntu” nie chodzi do teatru, natomiast bardzo chętnie angażuje się w tworzenie grup teatralnych, w tworzenie spektakli. Czy dlatego, że w „okresie buntu” wszyscy jesteśmy artystami? A może chodzenie do teatru, w którego spektaklach uczestniczyli jako dzieci – przyprowadzani przez rodziców i nauczycieli – teraz jest dla nich obciachem? Bywanie w teatrze dla dorosłych – to nie dla nich albo jeszcze większy obciach? A może brak odpowiedniego repertuaru robi tę różnicę? Może, może, może…
Proszę przez moment się zastanowić – kiedy sami kupiliście pierwszy bilet do teatru? Czy nie było to najwcześniej gdzieś pod koniec średniej szkoły lub później? Teraz wyobraźmy sobie, że jest teatr, gdzie mówi się językiem nastolatków, w którym staje się po ich stornie, a nie wobec nich, który „nie ściemnia”. Teatr, który nie jest dla młodych, tylko z młodymi. Czy w naszej wyobraźni nie rozsiadamy się wygodnie w takim teatrze? Dobrze.
Teraz wyobraźmy sobie, jakie warunki powinien spełniać taki teatr. Walory edukacyjne – ich zawsze się wystrzegam, kiedy myślę o sztuce. Uważam, że tworzenie z myślą o edukowaniu kogokolwiek zawsze kończy się tanim dydaktyzmem. Twórczość, kreatywność, wrażliwość estetyczna, myślenie i emocje – to wszystko zawiera się w tym, co artystyczne. I warto temu zaufać. Czyli teatr bez nachalnego dydaktyzmu.
Teraz kolej na tematy sztuk. Kiedy przejrzymy półki z książkami dla młodzieży, zobaczymy, że mamy tam głównie przygody wampirów i zombi. To jest pomysł, zwłaszcza że chodzi tu o poczucie więzi z kimś, kto się czuje wyobcowany. Czuje swoją indywidualność i niepowtarzalność. Jeżeli to poczucie połączymy z faktem, że teatr to wspólne przeżywanie zdarzeń w tej samej chwili, to zakres tematów znacznie się poszerzy. Wątki, problemy, z którymi gimnazjalista-indywidualista na co dzień jest sam, tu, w teatrze, może przeżyć wraz z innymi. Może doświadczyć faktu, że nie tylko jego jednego dotykają problemy, że nie tylko on sam musi dorosnąć do ich rozwiązania.
I jeszcze myśl odnośnie do formy spektaklu. Teatr powinien zaskakiwać, a to domena formy. Spektakl to niespodzianka i nie chodzi mi o efekciarstwo, ale o zaskoczenie. Zbliża się kolejna odsłona przeglądu teatru dla młodzieży „Co nowego?”. Będziemy dyskutować o języku, tematach i formie teatru młodych dorosłych. Jest to przestrzeń cały czas do odkrycia. Zapraszam Was – porozmawiajmy o teatrze, którego cały czas nie ma.
Romuald Wicza-Pokojski