Together Magazyn » Aktualności » Muzea – czas na nowe możliwości dla dzieci

Muzea – czas na nowe możliwości dla dzieci

 

Wielu rodzicom wydaje się, że muzeum to jedno z pierwszych, a zarazem ostatnich miejsc, do których warto zabrać swoje dzieci. Chłodna, niedostępna przestrzeń, obrazy wiszące w rządku, które należy po prostu podziwiać… Można jednak śmiało stwierdzić, że ten stereotyp się dezaktualizuje. W ostatnich latach wiele placówek muzealnych stało się wręcz bardziej interesujące dla dzieci niż rodziców.

Nieco inny rodzaj rozrywki

Nie da się ukryć, że w muzeach znajduje się ogromna liczba cennych przedmiotów, których na domiar złego nie można dotykać. To sprawia, że plac zabaw czy kino wydają się bezpieczniejszą opcją i często wygrywają w tej rozgrywce. Muzeum to przecież miejsce, które kojarzy się z chodzeniem cichutko, na paluszkach, gdzie porządku pilnują surowe starsze panie. Niektórzy wciąż pamiętają jeszcze muzealne kapcie. Nie należy nikomu przeszkadzać, nie wolno biegać, śmiać się ani krzyczeć… Innymi słowy – strefa zakazów, za którymi nie przepadają dzieci. To utrwalony obraz. Dlatego też nikogo nie dziwi, że rodzice, jeżeli już mają wybierać, wolą zabrać swoją pociechę do znacznie bardziej interaktywnych parków naukowych, gdzie można na własne oczy zobaczyć podstawowe eksperymenty, dotknąć wszystkiego własnymi rączkami. Takie wystawy, często wzbogacone multimediami, zapewniają niesamowite możliwości i znacznie łatwiej jest nimi zaciekawić najmłodszych.

Przykład z Zachodu

Rzeczywiście, nie każda instytucja zadaje sobie trud, aby przygotować ofertę dla młodzieży, ale zdecydowana większość stara się ją stworzyć i na bieżąco wzbogacać. Przykład do naśladowania przyszedł z krajów Europy Zachodniej, gdzie dbałość o edukację najmłodszych jest widoczna na każdym kroku. Bo czym skorupka za młodu nasiąknie… Takie zainteresowania będzie mieć młodzi ludzie także i w późniejszym, dorosłym życiu. Dzieci są niezwykle otwarte, bardzo wrażliwe i ciekawe świata. Można je zafascynować czymś zupełnie nieoczekiwanym, co z pozoru wydawałoby się mało interesujące.

Muzeum z innej perspektywy

Jednym z miejsc w Trójmieście, które może się wydawać nieprzystępne, jest Oddział Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Gdańsku. Autorka niniejszego tekstu z własnego doświadczenia wie, że o ile ile oddziały Muzeum Narodowego lub Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, znajdujące się w obrębie ścisłej starówki, są znacznie bardziej znane, o tyle tyle ten oddział pozostaje nieco w cieniu Głównego Miasta i jest zdecydowanie mniej popularny, żeby nie powiedzieć – zapomniany. Całkiem niesłusznie. Oferuje on bowiem niezwykle rozbudowaną ofertę edukacyjną. Nie ogranicza się ona jedynie do lekcji muzealnych dla szkół gimnazjalnych czy ponadgimnazjalnych, lecz skupia się także na najmłodszych zwiedzających. W tym celu stworzono zajęcia, które mają zaciekawić dzieci i skłonić je do zabawy, przy jednoczesnym wykorzystaniu dzieł sztuki. Do spotkań z tej serii należą m.in. „Detektywi sztuki”, „Klasa w Gdańsku” czy „Kamyczkowe Muzeum”. Wszystkie te propozycje pozwalają spojrzeć na muzeum z zupełnie innej perspektywy, rozwijając przy tym kreatywność dziecka. Okazją do tego mogą być również zajęcia plastyczne, które pojawiają się podczas kolejnego hitu, a mianowicie „Muzealnych Sztuczek” lub ferii, rokrocznie organizowanych przez Dział Edukacji Muzeum. Możliwość rysowania w otoczeniu cennych dzieł sztuki oraz wygodnego siedzenia pośrodku sali i słuchania wykładu sprawiają, że sztywny charakter muzeum zanika, a miejsce z pozoru oficjalne staje się zdecydowanie bliższe i bardziej atrakcyjne.

Trójmiejskie przestrzenie muzealne dla dzieci

Tak obszernie opisany przykład Muzeum Narodowego to wynik osobistych doświadczeń autorki, która zna ten oddział Muzeum od podszewki i woli podpisywać się pod czymś, co sama sprawdziła. Nie oznacza to jednak, że inne instytucje kultury w Trójmieście nie mają rozbudowanej oferty dla dzieci. Wręcz przeciwnie! Narodowe Muzeum Morskie ma liczne propozycje, które pozwalają na zapoznanie się z tematami tak różnorodnymi, jak życie na statku czy archeologia podwodna. Europejskie Centrum Solidarności w ramach „Wydziału Zabaw” organizuje zajęcia już dla dzieci w wieku przedszkolnym. Muzeum Archeologiczne w aż czterech swoich oddziałach przeprowadza zajęcia dla najmłodszych. Gdyńskie muzea nie pozostają w tyle – zarówno w Muzeum Emigracji, jak i w Muzeum Miasta Gdyni możemy znaleźć ciekawe propozycje.

Co warto zmienić?

Problemem, z którym borykają się właściwie wszyscy, jest fakt, że większość instytucji planuje głównie zajęcia szkolne, i to właśnie nimi zapełnia swój grafik. Miejsce na indywidualne zajęcia ogranicza się do ferii lub wakacji, czasami też, choć sporadycznie, do weekendów. To trochę zbyt mało dla rodziców, których dzieci są zainteresowane tematem. Trzeba bowiem przyznać, że nic tak nie cieszy, jak widok uśmiechających się dzieci, które mówią, że to już po raz trzeci spędzają ferie w muzeum i chętnie będą w nich uczestniczyć również w przyszłym roku. Daje to nadzieję, że można na trwałe zaszczepić zainteresowanie kulturą w każdym dziecku. A przecież o to nam chodzi, nieprawdaż? Jedyną kwestią, nad którą można ubolewać, jest bardzo ograniczona oferta edukacyjna podczas wystaw czasowych. Zazwyczaj brakuje na to czasu i środków, co sprawia, że rodzice nie kwapią się, by odwiedzać tego rodzaju ekspozycje. Jeżeli już zostają utworzone jakieś warsztaty, to da się odczuć, że powstały one naprędce i nie do końca są dopracowane.

Dzieci? Zawsze mile widziane!

Mali zwiedzający byli i są w muzeach bardzo mile widziani. Wielu rodziców zastanawia się zapewne, kiedy po raz pierwszy zabrać dziecko na takie zajęcia. „Czy to aby nie za wcześnie dla mojej pociechy? Czy nie będzie się nudzić? A jeżeli się zniechęci?” – takie wątpliwości to norma. Aby je rozwiać, trzeba podkreślić, że oferta muzealna jest na tyle rozbudowana, iż rodzice nie powinni się martwić. Nawet najmłodsze dzieci można zaciekawić – trzeba tylko wiedzieć, jak tego dokonać. W tej materii trójmiejskie instytucje stają się coraz lepsze i coraz bardziej świadome tego, jak trafić do dziecka.

Tekst: Milena Rudzińska

Oceń