Together Magazyn » Aktualności » Tramwajem przez miasto

Tramwajem przez miasto

To jeden z ciekawszych pomysłów – nadać imiona gdańskim tramwajom. Możemy rozsiąść się wygodnie w Heweliuszu czy Fahrenheicie i przemierzać miasto. Tramwajami pojedziemy wzdłuż i wszerz, przez prawie wszystkie dzielnice Gdańska. Każda z naszych tras trwa kilkanaście minut. Ciekawi mnie sytuacja, kiedy na przystanku czeka na nas tramwaj, którego patronką jest Stanisława Przybyszewska. Czy jest to powód do refleksji nad jej twórczością pisarską? Czy ktoś, kto wsiada do takiego pojazdu szynowego, wyciąga książkę i czyta? Już nawet niekoniecznie dramaty Przybyszewskiej, ale zagląda do książki z poezją czy prozą? Tak się złożyło, że kiedy zobaczyłem tramwaj, którego patronem jest Johannes Eugen Oscar Kupferschmidt, zupełnie nie wiedziałem, o kogo chodzi. Właściwie od tego zdarzenia zwróciłem uwagę na nazwy towarzyszące pojazdom. O tyle było to intrygujące, że również historia tramwajów, jej początki, związane były z nazwiskiem Kupferschmidt. Był to założyciel gdańskich tramwajów, przedsiębiorca i urzędnik. Byłem również zaskoczony, tu muszę przeprosić za swoją niewiedzę, kiedy dowiedziałem się o życiu i twórczości Sat-Okha, czyli Stanisława Supłatowicza, polskiego Indianina. Postać barwna i inspirująca. Sat-Okh, pseudonim Kozak, żołnierz Armii Krajowej. Pisarz i gawędziarz kanadyjskiego pochodzenia, który mieszkał w Gdańsku. Czy to nie ciekawe, tak odkrywać historię miasta, którego arterię przemierza się kilka razy na dzień? Świat przestaje być dla mnie nudny. Wypełniają go moje zdziwienia nad fenomenem miejsca, w którym dane jest mi obecnie żyć. Genius loci, który zostawił swoje ślady na każdym kolejnym przystanku. Duch opiekuńczy, a raczej duchy, które wspierają nasze tu i teraz. Co prawda, tramwaje jeżdżą po ustalonych trasach i trochę trudno sobie wyobrazić, że któryś zbacza z określonych torów, to jednak w takim kierunku powędrowała moja wyobraźnia, zabierając jednego z nich. Pomyślałem sobie, że jest tramwaj bez imienia, w skrócie TBI, który wyrusza w poszukiwaniu imienia. Tebi orientuje się dość szybko, powiedzmy: przy trzeciej pętli, że jeżdżąc w kółko, trochę trudno będzie mu zasłużyć na swojego patrona. A ponadto postanawia pokonać strach, który towarzyszy każdemu, kogo spotka. Tak właściwie tym, których spotyka towarzyszy lęk, a nie prawdziwy strach. Jednak, ani oni, ani Tebi tego nie wiedzą. Lęk i strach to dla nich to samo. Tak jak wspomniałem, tramwaj postanawia opuścić swoje tory i szukać Strachu. Znajduje go nad przepaścią, w którą wpadłby, gdyby Strach mu nie pomógł. Wyobraziłem sobie, jak walczą i jak ta walka jest bez sensu. Wyobraziłem sobie, że lepiej zaprzyjaźnić się ze Strachem, a on uwolni nas od lęku, tego, który zjada wszystkie nasze myśli. Tego, który jak śniegowa kula rośnie i rośnie. Wyobraziłem sobie alternatywną trasę, którą podąża tramwaj, ale nie mogę wyobrazić sobie jego imienia. Kto będzie jego patronem? Dziś tego nie wiem, ale cierpliwie poczekam.

Oceń