Together Magazyn » Styl życia » Nowy Port – zła dzielnica?

Nowy Port – zła dzielnica?

W Trójmieście niektóre dzielnice mają swój niepowtarzalny klimat, zwłaszcza te zamieszkiwane już od kilkuset lat. Zdarzają się również i lokalne legendy, niekoniecznie chwalebne dla danej części miasta. O Nowym Porcie również w przeszłości mówiło się nie najlepiej. Czy takie niepochlebne opinie nadal są uzasadnione?

Nowy Port to dzielnica, którą można określić jako „miasto w mieście” – z własnymi szkołami, kościołami, przychodnią, sklepami, a nawet zajezdnią tramwajową i cmentarzem. Nie da się ukryć, że jest to dość zaniedbana część Gdańska, która wymaga rewitalizacji. Przed finałami EURO 2012 wymieniono nawierzchnię głównych ulic, ale tak naprawdę cała dzielnica czeka na gruntowny remont, a nie lifting. Nowy Port często jest dzielnicą niesłusznie niedocenianą, bo przecież tworzy autentyczną starą część Grodu Nad Motławą. Tego nie można powiedzieć o popularnym turystycznie Głównym Mieście, które jest praktycznie makietą dawnego centrum Gdańska.

Praktycznie w Nowym Porcie nie ma nowoczesnych apartamentowców i nowo powstałych biurowców. Deweloperzy wolą budować nowe domy w peryferyjnych częściach miasta, głównie na południu. Oprócz kilkunastu bloków i falowca przy ulicy Wyzwolenia, przeważają tutaj stare kamienice, które pamiętają czasy Wolnego Miasta Gdańska. Tylko nieliczne kamienice, dzięki sporym nakładom finansowym, odzyskały swój dawniejszy blask. Stan techniczny wielu budynków jest tak zły, że przeznaczono je do rozbiórki (np. na ul. Władysława IV). To wszystko sprawia, że mieszkania w tej dzielnicy są relatywnie tanie.

Nowego Portu nie omijają problemy społeczne i ekonomiczne, które są bolączką XXI wieku. Co więcej, można powiedzieć, że w tej oddalonej od centrum dzielnicy skupiają się one jak w soczewce. Wystarczy popatrzeć na pozamykane małe sklepiki czy zlikwidowane lokale usługowe. Mieszkańcy mówią o biedzie, bezrobociu, braku perspektyw dla młodzieży. Na niektórych ulicach i podwórkach można odnieść wrażenie, że czas zatrzymał się w miejscu. Wystarczy przespacerować się ulicami Strajku Dokerów czy Wilków Morskich i zajrzeć na okoliczne podwórka. Nie ma tutaj nowoczesnych sklepów, parków, elewacje domów są nadgryzione zębem czasu. Mroczne i zaniedbane klatki schodowe nie robią wrażenia chyba tylko na samych mieszkańcach.

Trudno sobie wyobrazić, żeby w ciągu najbliższych kilku lat Nowy Port stał się popularnym miejscem wśród turystów. Oczywiście jest to możliwe, ponieważ ta dzielnica ma duży potencjał, blisko znajduje się woda i plaża, lecz potrzeba na to czasu i ogromnych środków. Już teraz można zauważyć swoistą modę na Nowy Port, głównie wśród młodych osób, które doceniają takie walory dzielnicy, jak oryginalność architektury, bliskość morza i oddalenie od innych części miasta. To również dzielnica portowa, wraz ze swoją charakterystyką, choć dawno już minęły czasy, kiedy można było tutaj spotkać wielu marynarzy, a portowe knajpy – zresztą o nie najlepszej reputacji – pękały w szwach.

Do Nowego Portu w ciągu dziesięcioleci przylgnęła zła sława niebezpiecznej dzielnicy. Portowy charakter tej części miasta przed laty sprawiał, że nie brakowało tutaj osób trudniących się różnego rodzaju procederami na granicy prawa, a i również zwykłych awanturników. Jednak to już melodia przeszłości. Chociaż ciemne zaułki mogą rozbudzać wyobraźnię, policjanci z komisariatu na ul. Kasztanowej wcale nie mają więcej pracy niż ich koledzy z innych rewirów. Warto zaznaczyć, że wiele osób mieszka tutaj od dziesięcioleci, znając doskonale swoich sąsiadów i samą dzielnicę. Opowieści o niebezpiecznych grupach, które atakują po zmroku bezbronnych przechodniów, są jedynie czarną miejską legendą. Liczba kradzieży, napadów czy rozbojów nie jest tutaj większa niż w innych częściach miasta, a niektóre przestępstwa zdarzają się nawet rzadziej.

Można powiedzieć, że nie ma złych dzielnic, ale wszędzie mogą mieszkać źli ludzie. To samo dotyczy Nowego Portu. Posługiwanie się stereotypami to uproszczony sposób myślenia, na ogół krzywdzący. Mieszkańcy dzielnicy mogą i powinni decydować o jej rozwoju. Raczej nie będzie to obszar atrakcyjnych inwestycji budowlanych, przynajmniej w ciągu najbliższych kliku lat. Władze jednak widzą konieczność inwestowania w dzielnicę, co może być pocieszające. Zakończona w ubiegłym roku renowacja budynku dawnej łaźni miejskiej przy ul. Strajku Dokerów 5 pochłonęła łącznie 12,17 mln zł. Obecnie mieści się tam i prężnie działa Centrum Edukacji Artystycznej. W bieżącym roku ma zostać finalizowana przebudowa Placu Gustkowicza. Do końca 2015 roku zaplanowano również działania aktywizujące społecznie mieszkańców Nowego Portu (np. Port Sztuki, Projekt Graffiti). Można mieć nadzieję, że tego typu przedsięwzięcia nie tylko zintegrują społeczność lokalną dzielnicy, ale i poprawią jej wizerunek.

3/5 – (4 głosów)