Nie ma w niej krztyny przesady. Jest za to realizm i racjonalne spojrzenia na świat, który – jak sama przyznaje – mógłby być lepiej skonstruowany. Kinga Beńska trochę z nim wojuje, a największą bronią w tej walce jest serce dla braci mniejszych, którzy pod jej opieką stają na cztery łapy.
Twardzielka o wielkim sercu – kto poznał Kingę Beńską nie ma wątpliwości, że taka właśnie jest, raz za razem udowadniając, że jeśli się chce, to można.
![](https://togethermagazyn.pl/wp-content/uploads/2020/04/DSC_0774-1024x683.jpg)
Fot. Tomasz Sikora
Niesamowicie zaangażowana we wspieranie skrzywdzonych zwierząt, traktuje to jak misję. Jej dom jest pełen zwierząt starych, chorych, porzuconych w opłakanym stanie, które trafiły pod jej dach prosto z ulicy. Pod troskliwą opieką dochodzą do siebie i zaczynają nowe życie – poświęcony czas, ogrom kompetencji behawioralnych i chyba szósty zmysł powodują, że dzieją się cuda. Teraz już na pełen etat, ponieważ codzienność Kingi i podopiecznych domu tymczasowego to nie tylko karmienie, spacery i chwile na kanapie – pomoc zwierzętom wymaga koordynowania działań wielu wolontariuszy, lekarzy weterynarii, behawiorystów i przyjaciół zwierząt, dla których Kinga jest autorytetem.
Stał się cud
Za drzwiami mieszkania psy, które potrzebują największej pomocy. I tu kolejna niesamowitość, ponieważ pokaźna lista obowiązków wplotła się w rytm życia, który wyznaczają Kindze 13-letni Kuba i 3-letnia Zuzia, która – widać, że szybko pójdzie w ślady mamy.
– Podejrzewam, że Kinia ma w sobie, jakąś nadprzyrodzoną moc! W ciągłej w gotowości do walki o zwierzaki „ogarnia” rodzinę, mając zawsze czas dla najbliższych. Trudno w to uwierzyć, ale znajduje chwilę na pasję, jaką stało się dla niej gotowanie, a jej zdrowe pomysły kulinarne bywają coraz częstszą inspiracją dla znajomych – opowiada jedna z koleżanek.
![](https://togethermagazyn.pl/wp-content/uploads/2020/04/DSC_0796-683x1024.jpg)
Psie historie choć mają różne początki najczęściej łączy szczęśliwe zakończenie. Jak ta, kilkuletniego psa, który nigdy nie był na spacerze i żyl w ciągłym strachu przed dźwiękami i własnym cieniem, a po kilku miesiącach z Kingą budził domowników merdaniem i radością, że przed nim nowy dzień. To też historia bokserki, która dotarła do Kingi chwilę przed świętami w stanie skrajnego wycieńczenia. Ledwo trzymała się na łapach, a jedyne co przykuwało wzrok, to wystające zęby. Trudno uwierzyć, ale suczka była w zaawansowanej ciąży i w samą Wigilię domowników zaskoczył Bożonarodzeniowy cud narodzin.
Był też Ahmed – wielki bernardyn o najdelikatniejszym sercu na świecie, który próbował chować się przed ludźmi nawet za najmniejszym drzewkiem. Wciąż pojawiają się kolejne, dla których zawsze znajdzie się ciepły kąt i pełna miska. Kinga pamięta wszystkie imiona i rozumie, że w tej misji radość z przemiany zderza się z pożegnaniami, a każde odejście za tęczowy most jest chwilą zadumy i wewnętrznego żalu, że nie wszystkie zwierzęta udało się przeprosić za krzywdę wyrządzoną przez ludzi.
– Pytasz, kim jest w moich oczach? Nie ma słów, które oddadzą, jak bardzo ja podziwiam. Jej dobro w połączeniu z siłą przywraca wiarę w człowieczeństwo, uczy pokory i upewnia, że mimo wszystko da się ten świat trochę lepiej poukładać – odpowiada Tomek Sikora narzeczony Kingi.