Together Magazyn » Styl życia » „Warto przede wszystkim słuchać siebie”

„Warto przede wszystkim słuchać siebie”

Z Katarzyną Ambroziak, gdyńską projektantką, stylistką i wizażystką, rozmawia Michał Mikołajczak

M.M.: Pani droga zawodowa prowadzi od technologa-projektanta w typowych firmach i korporacjach do własnej działalności. Skąd taki pomysł i wybór?

K.A.: Po prostu zdarzyło się, że jedna z firm, w której pracowałam, postanowiła ze mnie zrezygnować. Zwyczajnie mnie zwolniono, w zasadzie z dnia na dzień, z godziny na godzinę. Wtedy zaczęłam się zastanawiać nad tym, co tak naprawdę chcę w życiu robić. Czy nadal chcę coś udowadniać? Byłam wtedy „wiekową” kobietą [śmiech – red.], ze sporym doświadczeniem, bo właściwie miałam za sobą 20 lat pracy w różnych firmach. Miałam wątpliwości co do tego, czy muszę dowodzić innym, że warto mnie zatrudnić i zapłacić mi konkretne pieniądze, czy raczej działać na własny rachunek i zacząć pracować nad tym, co lubię, kocham, o czym myślę… Pracując dla innych, zawsze musiałam spełniać ich oczekiwania – dopasowywać się do tego, czego ktoś chce ode mnie.

M.M.: O to właśnie chciałem zapytać – niezależność i wolność twórcza projektanta to chyba olbrzymi atut działalności na własny rachunek?

K.A.: Nie da się ukryć, że tak właśnie jest. Prawda jest również taka, że nie zawsze jest to możliwe…Z czegoś trzeba żyć, należy zatem dopasować się do klienta, który przychodzi do nas, czegoś oczekując. Cudownie jest, jeśli można wspólnie pracować z klientem – prowadzić go razem i tworzyć to, co sobie wymyślił. Dziewczyny wymyślają sobie piękne suknie ślubne, później przychodzą i opowiadają o swoich projekcjach, a ja mogę później przetworzyć to na rzeczywistość. Finalna suknia często różni się od pierwotnego zamysłu. Ktoś może zasugerować klientce, że taki projekt „jest niewykonalny”, suknia będzie źle leżeć, a ona sama jest zbyt gruba albo za chuda do wybranej kreacji. Wtedy mówię: „spokojnie, zobaczymy, co da się zrobić”. Wspólnie ustalamy jakiś projekt, a później wykonujemy go z czegoś, co jest podstawową tkaniną. W końcu przymierzamy całość i dalej pracujemy. Czasem się okazuje, że sukienka, która miała być na ramiączkach, kończy się gorsetem, ale wszystko leży idealnie! Pracując w ten sposób, tworzy się projekt indywidualny, tak naprawdę skrojony według marzeń. Jedna z moich klientek mówi o mnie: „szyciowy terapeuta”.

M.M.: To bardzo piękne miano… Pani praca w dużej mierze polega na spełnianiu życzeń klientów. W związku z tym mam pytanie: czy zdarzyła się sytuacja, jakieś szczególne życzenie, które Panią zaskoczyło?

K.A.: Tak, pamiętam taką sytuację. Pewna dama, która przyszła do mnie, poprosiła o sukienkę prosto z wybiegu… W zasadzie spełniłam jej marzenie, chociaż długo negocjowałyśmy różne wersje, tak aby dopasować się do tego, jak klienta wygląda, pracuje, co robi w swoim życiu. Chodziło o ustalenie, czy sukienka będzie pasowała do tego, co się będzie działo dalej. Myślę, że udało się nam to osiągnąć!

M.M.: Wiadomo, że jeśli chodzi o kreacje okolicznościowe, takie jak suknie ślubne czy wieczorowe, obowiązują określone schematy, poza które czasami trudno się wydostać. To na pewno duże wyzwanie dla projektanta. Jaka zatem jest granice między schematem a fantazją w przypadku takich strojów?

K.A.: To zależy od tego, gdzie suknia ma być prezentowana. Jeśli jest to kreacja na wesele, to na pewno nie może przyćmić sukni ślubnej panny młodej… Często bywa tak, że mama panny młodej albo pana młodego chce mieć dwa rodzaje sukien – tę, w której pójdzie do kościoła, oraz mniej oficjalną, idealną do dobrej zabawy na weselu. Tutaj też czasami trzeba wypośrodkować fantazję z realiami, dopasować całość do wieku, charakteru, osoby i osobowości, pamiętając jednocześnie, że nie jest to zwykły gość, ale bardzo ważna osoba na ślubie.

M.M.: Czyli zdarza się, że jako projektantka musi Pani powściągać wodze fantazji klientów?

K.A.: Czasami tak… Ale lubię, jak klienci mają fantazję, bo niekiedy powstają z nich wspaniałe projekty! Zdarzało mi się kilka lat temu, że robiłyśmy suknię dla panny młodej, która miała marzenie, by wyglądać jak z filmów Bollywood. Kolorystycznie dobrałyśmy tkaniny, długo pracowałyśmy wspólnie nad całością, ale się udało!

M.M.: Czy Polacy mają dobry gust? Uwzględniając opinie obcokrajowców, czasami słyszy się o dobrze ubranych Polkach i nieco mnie zadbanych Polakach… Czy w ogóle można posługiwać się obecnie takimi kategoriami, jak „gust narodowy”?

K.A.: „Gust narodowy” – ciekawe określenie… Francuzi, Anglicy, Niemcy, ogólnie – Europejczycy przez lata historii od zawsze mieli wielkich krawców kreatorów i świat mody na wyciagnięcie ręki. W naszym kraju tę wiedzę zdobywało się przez wiele lat, ukradkiem i z różnych źródeł, pokątnie. Myślę, że to właśnie rozwinęło w Polakach ogromną kreatywność i pomysłowość. Zgadza się, Polki zawsze były zadbane miały świetne pomysły modowe! Panowie teraz odkrywają zalety dobrego ubioru. Moim zdaniem powodem tego jest otwarcie nas na świat i swobodne poruszanie się po nim, odkrywanie nowego stylu życia, różniącego się od Polski sprzed wielu lat. Dzięki temu panowie stają się odważniejsi i chętnie korzystają z modowych nowinek, a to tylko wzbogaca krajobraz naszych ulic. W pewnym sensie można więc mówić o naszym narodowym guście. Zresztą nie jest on najgorszy.

M.M.: Lubimy współczesne media i chłoniemy przekaz medialny. Nie brakuje w nich tematyki modowej. Na ile moda powinna być inspiracją, a na ile sztywnym dyktatem, któremu trzeba się podporządkować?

K.A.: Moda to zawsze inspiracja, nigdy sztywny dyktat. Byłoby dziwnie, gdyby panował jeden styl dla wszystkich lub każdy musiałby wiedzieć, w jakim stylu ma się ubierać. Sztywny dyktat jeszcze nikomu nie wyszedł na dobre. Chcąc się inspirować modą, należy najpierw zapytać siebie, co lubię. Jaki kolor do mnie pasuje, dodaje mi energii, co sprawia, że dobrze i wygodnie się czuję? Często jesteśmy zagubieni w zalewie pięknych ubrań i modowych trendów. Dobrze wtedy spotkać się ze stylistą, wybrać się na poszukiwanie własnego stylu, poszukać nowych fasonów i zestawień, nawet odważniejszych niż zwykle, a może właśnie takich. Moda często nas zadziwia i to, co dla nas wydaje się niemożliwe, staje się cudownym połączeniem. Warto się inspirować nowościami, ale nie należy zapominać o klasyce, która się sprawdza w każdej sytuacji. W każdym razie nie zawsze musimy kupować każdą nowość…

M.M.: Można przyjąć, że projektant mody, na płaszczyźnie współpracy z klientem, powinien być dobrym psychologiem. Na ile moda, wizaż mogą poprawiać samopoczucie i być spełnieniem marzeń?

K.A.: Może nie od razu spełnieniem marzeń, ale dobrym punktem wyjścia do tej sytuacji. Jeśli decydujemy się na pracę z indywidualnym klientem, to umiejętności psychologiczne są absolutnie niezbędne. Jest coś jeszcze istotnego i ważnego – umiejętność słuchania klienta i wyciągania najistotniejszych informacji z tej opowieści. Dzięki temu wspólnie razem tworzymy projekt, który jest spełnieniem marzenia o pięknej własnej sukni ślubnej, wieczorowej lub studniówkowej. To udowodnione, że dopasowany ubiór do pracy, osobowości i kolorów może działać cuda. Rośnie nasza samoocena, czujemy się pewniej, zmienia się nasz chód. Wystarczy przeprowadzić mały eksperyment – proponuję na co dzień ubrać mały, niewidoczny element luksusowej garderoby i zaobserwować, jak się poruszamy, jak się czujemy. Paniom polecam bieliznę koronkową, panom – fantazyjne spinki do koszuli lub kolorową bieliznę. Umiejętnie wykonany makijaż może nas odmłodzić o kilka lat, zatuszować zmęczenie. Kto z nas nie chciałby być młody piękny i spełniony… To wszystko są zabiegi zewnętrzne; aby zadziałały na dłużej, powinny być spójne z naszym wnętrzem.

M.M.: Czy można przyjąć, że dobra moda to taka, dzięki której po prostu dobrze się czujemy?

K.A.: Tak, to prawda, choć niejedna z pań pewnie się z tym nie zgodzi, bo nieraz kupiła niewygodne buty lub odrobinę przyciasną sukienkę, tylko dlatego, że były na topie. Potem ta sukienka i buty zamieszkały w szafie i zapewne dobrze się tam czuły, gdyż wygoda i moda zawsze powinny iść w parze. Nie zawsze koniecznie trzeba podążać za obowiązującymi trendami. Warto przede wszystkim słuchać siebie.

M.M.: Zbliża się okres świąteczno-noworoczny, czas Sylwestra i karnawału. Co można zrobić, by w tym okresie czuć się dobrze? Śledzić bieżące doniesienia na temat mody czy raczej puścić wodze fantazji? Czy są jakieś obowiązujące trendy w tym sezonie?

K.A.: Uważam, że śledzenie panujących trendów ma swój urok, jednak trzeba je umiejętnie przenieść do życia codziennego, a to nie zawsze jest łatwe. Przy takich okazjach polecam sprawdzić, co się gnieździ w szafie i czy da się drobnymi zabiegami odświeżyć wieczorową sukienkę. Mamy wtedy pewność, że to nasz pomysł i nikt go nie powtórzy. Suknia będzie oryginalna. Jeśli nie ma takiej możliwości, to ważne, dokąd się wybieramy i jaką kwotą dysponujemy. Wtedy można się udać na poszukiwania kreacji. Polecam klasykę – „małą czarną”, która zresztą nie zawsze musi być czarna. Czarna i złota, chabrowa lub kobaltowa, głębokie zielenie ze złotymi dodatkami też są w modzie. Dla odważniejszych pań są zestawy pomarańcza z czerwienią lub maliną albo klasyczna czerwień. Pudrowe róże i złote dodatki nie są dla wszystkich, lecz to również ciekawe połączenie. Złoty kolor króluje w trendach zimowych i karnawałowych.

M.M. Dziękuję za rozmowę.

Oceń