Together Magazyn » Aktualności » Le Parkour – miasto widziane z innej perspektywy

Le Parkour – miasto widziane z innej perspektywy

 

Le Parkour to metoda pokonywania barierek, murków, siatek i innych, naturalnych „przeszkód” miejskich w jak najszybszy sposób. Dyscyplina ta narodziła się we Francji. Dla jednych parkour jest ucieczką od granic, nakazów i zakazów, dla innych – filozofią życia. Ludzi uprawiających parkour nazywa się „traceurami”.

Monkey vault, lazy vault, underbar, palm spin czy thief vault – to tylko kilka technik używanych w parkourze (obecnie jest ich ponad 120 i ciągle przybywa nowych). W parkourze liczy się efektywność: szybkość przemieszczania, zwinność, „flow” (czyli to, jak sprawnie pokonujemy przeszkodę), styl (nogi proste czy ugięte, ułożenie ciała, rąk), ale nie efektowność. Żadnych (albo jak najmniej) salt, wallflipów, aeriali itp. Dyscyplina stawiająca te techniki na piedestale to free running; pomimo podobieństw, jest to jednak inny rodzaj aktywności.

Filozofia parkouru według Sébastiena Foucana

Sébastien Foucan to traceur z Francji, którego wraz z Davidem Belle uważa się za współtwórcę parkouru. Według Foucana parkour należy kojarzyć z codziennością życia, które składa się z wyzwań i przeszkód, których pokonywanie decyduje o naszym sukcesie. Foucan nie jest wyłącznie znakomitym zawodnikiem w tej dyscyplinie sportowej; to także „ideolog”, który zajmuje się filozofią związaną z parkourem. Twierdzi on, że najważniejsze jest znalezienie swojej drogi, skupienie uwagi na własnej osobie podczas – często niebezpiecznych – swobodnych biegów. Należy pokonywać napotykane przeszkody, lecz również godzić się z porażkami, które nas spotkają, oraz nieustannie próbować je przezwyciężyć do momentu, aż wygrana będzie po naszej stronie. Poza faktem, że parkour wymaga niesamowitej sprawności fizycznej, konieczne jest współgranie ducha z ciałem. Oba te elementy uczestniczą w pokonywaniu naszej „życiowej ścieżki”. Gdy jesteśmy w terenie, uprawiamy parkour, pokonujemy przeróżne przeszkody, np. przeskakujemy z poczty na sklep rowerowy, powinniśmy kierować się zarówno duchem, jak i ciałem. Wówczas z pewnością odnajdziemy swoją drogę.

W co się ubrać?

W parkourze, tak samo jak we free runningu, ważnym elementem jest ubiór. Każdy, kto uprawiał te dyscypliny wie, że źle dobrane ubranie skutecznie może przeszkadzać. Dlatego trzeba przywiązywać do tego dużą uwagę.

Buty powinny być mocne, wytrzymałe, z przyczepną, elastyczną podeszwą. Muszą dobrze trzymać się stopy, tak byśmy nie musieli się obawiać, że spadną przy pierwszej okazji. Poza tym powinny „oddychać” i nie mogą zatrzymywać wilgoci.

Spodnie powinny być elastyczne, nie mogą krępować ruchów; dobrze przy tym, by były w miarę wytrzymałe. Optymalnie nadają się do tego sportu spodnie bawełniane, są bowiem przewiewne, bardzo elastyczne i, co też jest dosyć ważne, po prostu wygodne. Natomiast jeansy absolutnie nie zdają egzaminu. Na „górę” sprawdzą się przeróżnego rodzaju bawełniane t-shirty. Ogólnie wykluczamy tkaniny syntetyczne, które „nie oddychają”, przez co szybko się spocimy i będziemy odczuwać dyskomfort. Warto też dodać, że wszelkiego rodzaju guziki i zamki błyskawiczne są zbędne – mogą powodować ból przy naciskaniu na skórę. To samo dotyczy pasków do spodni. Przy okazji warto wspomnieć, by ubranie było dokładnie dobrane pod względem rozmiaru. Lepiej jest zostawić sobie odrobinę luzu, tak by nic nas nie uciskało.

Stereotypy a rzeczywistość

Zwolennicy parkouru często są kojarzeni z chuliganami czy wandalami. Wystarczy popatrzeć na reakcje straży miejskiej czy policji na widok osób, które go uprawiają. Dlaczego tak się dzieje? Jest to nowa dyscyplina, wciąż jeszcze niepoznana. Być może właśnie dlatego służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo na ulicach traktują ją jako coś negatywnego.

W rzeczywistości parkour jest takim samym sportem jak każdy inny, choć może mniej typowym. To dość dosłowna metafora życia, które rzuca kłody pod nogi, a my przez nie przeskakujemy. W tym sporcie rozwijają się tylko najtwardsi, najbardziej uparci. Problemem dla przeciwników parkouru są też m.in. ślady zostawiane na poręczach, schodach czy w innych miejscach, w których odbywają się treningi. Ale np. sam David Belle w swym wywiadzie udzielonym w Nowym Jorku wspominał o tej, jakże prozaicznej, sprawie i mówił, że zawodnicy zwykle wracają w miejsca, przez które się „przewinęli”, czyszcząc pozostawione ślady.

W czym więc tak naprawdę tkwi problem? Chyba w ludzkiej psychice… To ona odczytuje nowe i nietypowe zachowania jako złe, choć w rzeczywistości jest to tylko inna forma uprawiania sportu. Parkour pojawia się coraz częściej w mediach, dzięki czemu staje się bardziej popularny. A o tym, że to dyscyplina coraz mniej niszowa, mogą świadczyć choćby występy David Belle’a i Sébastiena Foucana w takich filmowych produkcjach, jak 13 Dzielnica, Babylon A.D., James Bond – Casino Royale czy Yamakasi.

Oceń