Zamki na piasku czy szklane domy to synonim czegoś nietrwałego, a nawet niemożliwego. Tymczasem w jednym z najgorętszych miejsc świata, gdzie wiatr przenosi piaskowe wydmy, pną się ku niebu coraz bardziej szklane, wyższe, piękniejsze współczesne zamki.
Choć nie ma tam strzelniczych wież i innych atrybutów obronnych, stanowią jednak element walki wielu azjatyckich smoków. Batalii o miano najpotężniejszego mocarstwa. Podczas gdy Hong Kong, Szanghaj, Singapur, Kuala Lumpur i Dubaj wydają niemalże całe PKB na wyścig, my… korzystajmy z tego łapczywie i zachłannie. Bo warto!
Dziś chcę napisać o miejscu, które elektryzuje, zachwyca i inspiruje. To Dubaj. Tu człowiek udowadnia naturze, że może wszystko, a żaden żywioł nie jest silniejszy od potęgi ludzkiego umysłu.
Burj Khalifa to najbardziej spektakularny dowód na to, że można wyżej i wyżej. Przepiękny, strzelisty budynek jest najwyższym na świecie – ma 828 m wysokości i 163 piętra. Na wypadek gdyby rekord został pobity w innym miejscu globu, architekci pozbawili sobie możliwość podniesienia go o kolejne piętra. Z tarasu widokowego za dnia można zobaczyć, że naprawdę wokół jest tylko piach, za to po zmroku widok zapiera dech w piersiach. Miliony kolorowych światełek i tańczące w rytm operowych szlagierów fontanny nie dadzą o Dubaju zapomnieć.
Miliardy ton sztucznie usypanego piasku stworzyły kompleks wysp w kształcie liścia palmowego; chodzą słuchy, że ocean powoli je zalewa, a utrzymanie ich pochłonie kolejne miliardy ton piasku i dolarów. Ale kto bogatemu zabroni…? Na szczycie znajduje się fantastyczny hotel Atlantis the Palm, z morskim akwarium o monstrualnych wymiarach, własnym oceanarium, delfinarium i parkiem wodnym.
Powszechny tu luksus dzięki lotniczym połączeniom czarterowym stał się dostępny dla każdego. Dubaj nie jest już tylko obiektem marzeń i westchnień, ale miastem w zasięgu ręki. Ceny nie odbiegają od średnich europejskich. Metro (tu wyjątkowo na powierzchni), sieć połączeń autobusowych czy nawet taksówka to rozsądny koszt dla turysty. Posiłek w restauracji kosztuje od 10 euro, ale oczywiście wszechobecny fast food dotarł i tutaj.
Klimatyzowane jest dosłownie wszystko – stacje i kolejki metra, parkingi, przystanki autobusowe, a dla tych, którzy tęsknią za mroźną zimą, przygotowano dobrze naśnieżany stok narciarski z pełną infrastrukturą alpejską.
Emiraty Arabskie to nie tylko Dubaj i Abu Dhabi ze wszystkimi swymi osobliwościami, ale też pozostałe emiraty, jak Ras Al Khaimah, Fujarjach i inne. W każdym z nich odrębne prawa stanowi Szejk emiratu. W większości jest ono bardzo liberalne – panują tu zasady i normy europejskie, dlatego czujemy się wyjątkowo dobrze i swobodnie. Hotele, które powstają jak grzyby po deszczu u wybrzeży ciepłego oceanu, prześcigają się w luksusie i architektonicznej formie. Wyrafinowana w smaku i formie kuchnia zaspokaja najbardziej wymagające podniebienia, a wnętrza to design na najwyższym poziomie.
Emiraty Arabskie to doskonale miejsce na zakupowe szaleństwo, dobijanie biznesowych targów i rodzinne wakacje, zwłaszcza gdy u nas za oknami szaro i zimno. Gorąco polecam!