Pora poobiednia, czas relaksu, TV, szklanka soku i kanapa. Inka bawi się swoimi zabawkami, spokój i uśmiechy na naszych twarzach. Gdy tak patrzyłem na córę, która ma jakieś dziesięć kolorowanek, trzy miśki, ulubiony zestaw do gotowania i milion innych rzeczy, zacząłem się zastanawiać: w co moja córka będzie bawić się za jakieś trzy, cztery, sześć lat?
Jestem troszkę przerażony, gdy widzę otaczający mnie świat. Codziennie jakieś nowości w każdej dziedzinie. Zabawki teraz bardziej wyglądają jak przedmioty z kosmosu. Producenci wymyślają coraz to dziwniejsze rzeczy, żeby tylko nasze dziecko chciało właśnie TO! Ja nie mówię, że to źle. Jestem jak najbardziej za, żebyśmy wszyscy się rozwijali, my i nasze dzieci. Cieszę się, gdy rodzice opowiadają mi, że teraz to mamy łatwiej, prościej. Jednak zadaję sobie co jakiś czas pytanie: Czy w głowach Wam się poprzewracało?
To co widzę u znajomych, na ulicy, w telewizji sprawia, że czasami aż mnie ciarki przechodzą.
Co robi w piaskownicy dziecko, które ma na oko cztery lata? Bawi się iPhonem. Gra, robi zdjęcia… Pewnie swojego instagrama aktualizuje… Dziecko trzyletnie u znajomych. Wchodzę do pokoju, gdzie dzieciak się bawi, i co widzę? Gra na komputerze! Wiadomo, nie jest to jakaś skomplikowana gra, ale jednak! Po czym za dziesięć minut przychodzi do ojca, żeby mu pieluchę zmienił. Tak, to normalne…
Przenieśmy się do starszych dzieci. Okres komunijny też mnie przerasta. Co dziś dostaje się na pierwszą komunię? Tablety, telefony komórkowe, laptopy, quady, wycieczki zagraniczne…? Aż boję się pomyśleć, co ja będę musiał kupić swojej córce, żeby nie poczuła się pokrzywdzona przez los! Może konia ze stajnią i drużynę piłkarską?
Do czego to wszystko zmierza? Kiedy ja byłem mały, to grało się w kapsle, skakało przez gumę, grało się w karty (gra w wojnę!), rowerek, domino – to był już szczyt. Na komunię dawało się zegarek, książkę… Byłem szczęśliwy kiedy dostałem ponton!
Może i przesadzam, może nie mam racji, ale opanujcie żądze, zatrzymajcie swoje rydwany! Zwolnijmy czasem! Czy tak naprawdę nasze dziecko jest gotowe na te wszystkie nowinki techniczne? Czy powinno posiadać przedmioty o dużej wartości, a przede wszystkim skupiać się na wirtualnym, nie realnym świecie?