Jak pokazują statystyki, większość Polaków było lub jest zadłużonych, a część bezwiednie wpada w pętlę kredytową. Biorą jedną pożyczkę, by nią spłacić poprzednią, potem trzecią i czwartą, a koszty rosną… Jeżeli wpadniemy w długi, nie da się przed nimi uciec. Nawet przedawnienie, o którym marzy część dłużników, nie rozwiąże sytuacji. Życie z długami nie jest proste, odbija się na samoocenie, standardzie życia, codziennym funkcjonowaniu. Ale nie jest niemożliwe! Aby jednak odzyskać spokój, trzeba nastawić się na stopniowe uregulowanie wszystkich zobowiązań.
Proces wpadania w długi wygląda następująco. Najpierw potrzeba pieniędzy na wakacje, dom, samochód, remont. Świetnie, idziemy do banku po kredyt. Wszystko układa się znakomicie, ale… kredyt trzeba spłacić. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wziąć kolejny. Kiedy w końcu banki odmawiają, pora na chwilówki. Ich spłata też nie jest prosta, a pętla zaciska się coraz bardziej. Później zostaje dogadanie się z komornikiem, by przedłużył termin spłaty. Niestety schemat ten powiela tysiące osób każdego roku. Czują upokorzenie, wstyd i żyją w nieustannym stresie. Wiele z nich wie z perspektywy czasu, że nie zadłużyłaby się na takie kwoty drugi raz, ale co zrobić, kiedy jest już za późno. Jak żyć z takimi długami?
Poszukaj oszczędności
Przyznanie się do tego, że jest się dłużnikiem, nie jest proste, ale to pierwszy krok ku temu, by rozpocząć spokojniejsze życie. Trzeba uświadomić to sobie i swoim bliskim, by wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że nie można pozwolić sobie na wszystko zanim nie zostaną spłacone zaległe zobowiązania. Drugim punktem jest prześledzenie wszystkich swoich przychodów i wydatków, żeby sprawdzić, czy koszty nie są większe niż pieniądze, którymi się dysponuje. Następnie trzeba sprawdzić, w którym miejscu możliwe są oszczędności. Może to dotyczyć mediów, codziennych zakupów, mniejszą liczbę wyjść na miasto. Dopiero po odliczeniu wszystkich niezbędnych wydatków widać, jaką kwotą można dysponować.
Wychodzimy z długów!
Spisać trzeba także wszystkie długi, a jeżeli nie ma pewności co do tego, gdzie one są, można wygenerować raporty z rejestrów dłużników. Kiedy wiadomo, na czym się stoi, trzeba skontaktować się z komornikiem albo wierzycielem i określić wysokość spłat. Każdą ratę najlepiej wpisywać do zeszytu. Chociaż wychodzenie z długów jest procesem długotrwałym, jest możliwe, z każdą kolejną zapisaną kwotą można poczuć, jak pętla się rozluźnia, a dłużnik odzyskuje pewność siebie. Kiedy w końcu nadejdzie dzień ostatniej spłaty, można poczuć wolność, ale nie można zapominać o tym, jak łatwo wpada się w kłopoty finansowe i najlepiej więcej nie decydować się na zakupy na raty i kredyty.
Niestety zdarzają się sytuacje, kiedy suma zobowiązań urosła do takich kwot, że spłacenie ich staje się niewyobrażalne. Dramatyzm podkreśla to, że dłużnicy są ze wszystkim sami i nie mają żadnego wsparcia. W takiej sytuacji jedynym wyjściem może być upadłość konsumencka, jednak to lepiej zostawić jako ostateczność.