Wraz z wejściem w trzecią dekadę XXI wieku rośnie popularność ekologicznego podejścia do życia. Jednocześnie naukowcy od dawna już biją na alarm i wskazują liczne zjawiska stanowiące ogromne zagrożenie dla życia na Ziemi. Które z tych problemów są najgroźniejsze? Czy w najbliższych dekadach grozi nam ogromny kryzys, który zdaniem niektórych może doprowadzić do upadku współczesnej cywilizacji?
Katastrofa klimatyczna to nie żart, czyli agonia Matki Ziemi
O zmianach klimatu słyszy się już od dawna, ale wciąż wielu z nas bagatelizuje to zjawisko. W końcu sama nazwa „zmiana klimatu” ma neutralne konotacje, a my przywykliśmy do alarmistycznego tonu ekologów. Jest w tym jednak pewien haczyk — tym razem problem jest naprawdę poważny, więc naukowcy oraz działacze społeczni od kilku lat forsują nowe określenie: „katastrofa klimatyczna”.
Trzeba przyznać, że słowo „katastrofa” jest w tym wypadku adekwatne — efekt cieplarniany spowodowany działalnością człowieka prowadzi do topnienia pokrywy lodowej i podnoszenia się poziomu oceanów, przez co już teraz władze Włoch musiały wydać ok. 8 mld euro na budowę tamy chroniącej Wenecję przed całkowitym zalaniem. Zjawisko to będzie się jedynie nasilać i prowadzić do ogromnych strat gospodarczych.
Katastrofa klimatyczna prowadzi też do obumierania konkretnych regionów świata — znikają sawanny w Afryce, a Wielkie Równiny w USA powoli zamieniają się w pustynię. ONZ szacuje, że do 2050 roku na świecie będzie ok. 200 mln uchodźców zmuszonych do opuszczenia swoich domów właśnie przez zmiany klimatu.
Plastik w oceanach, czyli wielkie wymieranie ryb
Innym, równie ważnym problemem jest ogromne zaśmiecenie oceanów, do którego trafiają zarówno ścieki i szkodliwe substancje chemiczne z fabryk, jak i miliony ton plastiku. Szczególnie niebezpieczny jest ten ostatni — czas jego rozkładu to ok. kilkuset lat, a tworzywo to jest na tyle giętkie, że pod wpływem wody dzieli się na coraz mniejsze części.
Ryby połykają tzw. cząsteczki mikroplastiku o niezwykle niewielkiej średnicy, przez co chorują i stają się bezpłodne. To właśnie zaśmiecenie oceanów (a także nadmierne połowy) są głównym powodem masowego wymierania ryb — ONZ szacuje, że w przeciągu najbliższych 30 lat ryby staną się towarem niemal luksusowym, na który stać będzie jedynie bogate społeczeństwa półkuli północnej.
Warto przy tym zauważyć, że ryby łowione i jedzone przez ludzi zawierają rosnącą ilość metali ciężkich oraz wspomnianych tworzyw sztucznych, a substancje te po spożyciu odkładają się w naszym ciele. Szacuje się, że każdy z nas ma w sobie ok. 50 gram mikroplastiku odłożonego w całym ciele.
Od jakiegoś czasu istnieją i sprawnie działają różne inicjatywy czyszczące ocean z plastiku, ale ekolodzy alarmują, że na ten moment jest to kropla w morzu potrzeb, a do problemu należy podejść w systemowy sposób, szczególnie że obecnie oceany zanieczyszczają głównie Chiny, Indie oraz państwa trzeciego świata.
Choć opisaliśmy dwa najpoważniejsze niebezpieczeństwa grożące planecie, tak naprawdę ekologia wskazuje na kilkanaście innych, poważnych problemów, takich jak ochrona wymierających gatunków czy wycinka lasów produkujących tlen. Warto jest być świadomym zagrożeń dla Ziemi i robić wszystko, by najczarniejsze wizje pozostały jedynie wizjami.