Tekst: Marta Baj-Lieder
Odpowiedź na pytanie rodzica przekraczającego próg gabinetu „dlaczego moje dziecko nie chce jeść?” nie jest łatwa. Wymaga czujności, bacznej obserwacji, diagnostyki i analizy. Niekiedy uspokojenie samego rodzica i uświadomienie mu, że nie jest to jego wina, to już połowa sukcesu. Bo chociaż dzieci nie chcą jeść z wielu powodów, rodzicielskie lęki i obawy dosyć często potęgują problem.
Co się dzieje?
Po pierwsze – czasami dzieci nie dysponują odpowiednimi możliwościami. Nieprawidłowości w obrębie budowy twarzoczaszki, nieprawidłowa dystrybucja napięcia mięśniowego, niska sprawność motoryki oralnej to oczywiście tylko przykłady.
Po drugie – sensoryka. Odczuwanie przyjemnych smaków i zapachów to jedno; ważny jest również ogólny odbiór wrażeń zmysłowych, dzięki którym wiemy, w jaki sposób poradzić sobie z danym kęsem w buzi. Kiedy czujemy nadmiernie, nie odczuwamy przyjemności z jedzenia, czasami wręcz nie jesteśmy w stanie pewnych rzeczy zjeść. A jeśli jest odwrotnie, czujemy zbyt słabo, to się krztusimy, napychamy nadmiernie buzię, a nawet wymiotujemy.
Po trzecie – doświadczenia i środowisko. Małe dzieci bardzo łatwo przebodźcować. To, co nam wydaje się subtelne, je może przerastać. Tym samym nie są one w stanie skupić się na tak trudnej i wymagającej precyzyjnej koordynacji czynności, jaką jest przyjmowanie pokarmów. Środowisko to również rodzic – czasem nieuważny, zabiegany, niezgrany z własnym dzieckiem, niedostrzegający sygnałów i komunikatów wysyłanych przez dziecko. Doprowadza to do zbyt szybkiego tempa karmienia, podawania pokarmów na siłę czy przekarmiania. Doświadczenia to również ból spowodowany stanem zdrowia: zapalenie przełyku, refluks, intubacje, karmienie sondą – wymieniać można bez końca. I wreszcie negatywne doświadczenia to owoc odczuć, jakie towarzyszą dzieciom cierpiącym na alergie i nietolerancje pokarmowe.
Inne przyczyny
Niechęć do jedzenia to również objaw współwystępujący przy różnorodnych zaburzeniach rozwojowych. Nierzadko nie doświadczenia, lecz ich brak predysponuje do odmowy jedzenia lub wybiórczej diety. Przykładowo – zbyt długie podawanie „niemowlęcej” konsystencji nie przygotowuje w żaden sposób do wejścia na kolejny etap i sprawia, że słabiej przebiega akceptacja nowości.
Wszelkie dystraktory również powodują, że dzieci są niechętnie nastawione do jedzenia. Podawanie przekąsek między posiłkami czy spożywanie pokarmów przed telewizorem stworzyło pojęcie „dysregulated child”. Brak stałych pór posiłków, najadanie się przekąskami i słodzonymi napojami wystarcza, by odmówić zjedzenia obiadu czy kolacji. Bycie karmionym przed telewizorem uniemożliwia świadome jedzenie, a co gorsza – zaburza relację z drugim człowiekiem.
Niechęć do przyjmowania pokarmów to również lęk przed nowościami; jeśli dotyczy to jedzenia, mówimy wówczas o neofobii pokarmowej. Odmowa jedzenia to czasami pokazanie swojego ja, własnej autonomii. To komunikat, że chcę samodzielnie, bo potrafię. To również próba zwrócenia na siebie uwagi rodzica, który w zabieganym świecie zapomina o najważniejszych wartościach.
Trudno wymienić wszystkie czynniki zaburzające procesy związane z karmieniem i jedzeniem, zwłaszcza że niekiedy są one ze sobą bardzo mocno powiązane. Istnieje wiele oznak świadczących, że dziecko może mieć problem z jedzeniem. W zakresie emocji może to być smutek, przygnębienie, rozdrażnienie, apatia. Oznakami fizycznymi będą niedobory żywieniowe, zbyt niski wzrost oraz spadek energii. Dzieci te czują się wykluczone albo izolują się same od życia społecznego. Rezygnują z wycieczek, wyjazdów czy spotkań z rówieśnikami. Izolacja może być spowodowana ograniczonym menu lub wyśmiewaniem przez rówieśników, bo przecież niejedzenie przykuwa uwagę innych.
Wracając do podstawowego pytania „dlaczego moje dziecko nie chce jeść?”, zwykle od razu tego nie wiemy. Zrobimy jednak wszystko, co w naszej mocy, aby zechciało jeść. Aby ze spokojem, świadomie i samodzielnie, małymi krokami, poprzez oswajanie, poznało nowe smaki, zapachy i konsystencje. I samo z siebie poprosiło o jedzenie.