Od czasu przełomu 1989 roku elementy kultury Zachodu (materialnej i mentalnej) cieszą się w Polsce dużym powodzeniem. Chcąc nadgonić zapaść gospodarczą, staraliśmy się również przejąć pewne modele zachowań, a nawet tradycji. W ten sposób akcentowaliśmy naszą przynależność do zachodniego obszaru kulturowego. Przykładami mogą być świętowanie Halloween czy dnia świętego Walentego. Do dziś te święta mają wśród Polaków tyle samo zwolenników co przeciwników.
Wbrew utartym schematom, dzień świętego Walentego nie ma korzeni amerykańskich, choć trzeba przyznać, że jest mocno spopularyzowany w Stanach Zjednoczonych. W południowej i zachodniej Europie jest on obchodzony już od czasów średniowiecza. Nieco później zwyczaj ten przyjął się na północy Europy. Czy Walentynki można uznać za święto kościelne? Nie do końca. Chociaż wspomnienie św. Walentego faktycznie jest obchodzone w Kościele katolickim 14 lutego, równie dobrze można wskazać na powiązania tego święta z tradycją wywodzącą się ze starożytnego Rzymu. Czczono wówczas Junonę – rzymską boginię kobiet i małżeństwa. Według Anglików zwyczaj obchodzenia dnia św. Walentego spopularyzował sir Walter Scott. Niezależnie od tego, którą przyjmiemy teorię o pochodzeniu tego święta, jest ono właściwe tradycji i kulturze łacińskiej. W krajach muzułmańskich obchodzenie Walentynek jest uznawane za niezgodne z duchem islamu.
Mogłoby się wydawać, że różne teorie dotyczące pochodzenia tego święta będą sprzyjać powszechnej akceptacji zwyczajów walentynkowych. Od kilku lat można jednak zauważyć zdecydowany opór wobec komercjalizacji Walentynek. Każdego roku, wraz ze zbliżaniem się dnia 14 lutego, można zaobserwować wzmożoną aktywność sieci usługowo-handlowych, które oferują „wyjątkowe okazje” dla zakochanych. Reklamy w telewizji i internecie coraz bardziej nasycają się czerwonym kolorem, głównie za sprawą okolicznościowych serduszek, których nie może zabraknąć w Walentynki. Złośliwi twierdzą, że jest to dla sprzedawców sposób na rekompensatę strat po okresie styczniowych wyprzedaży… Oczywiście, nie ma przymusu dokonywania zakupów prezentów okolicznościowych. Trudno jednak pominąć milczeniem cichy szantaż emocjonalny. To subtelna sugestia, w myśl której osoba niekupująca prezentów na Walentynki nie lubi okazywać uczuć, a być może… jest ich wręcz pozbawiona wobec bliskiej osoby. Rzecz jasna, jest to ewidentne przerysowanie. Niemniej warto samodzielnie odpowiedzieć na pytanie, jakie są motywacje kupujących prezenty? Czy wszyscy zawsze kierują się uczuciami? A może po prostu, ulegając reklamowej presji, nie chcą sprawiać przykrości partnerce lub partnerowi? Można przypuszczać, że odsetek osób z tej ostatniej grupy jest całkiem pokaźny…
Tam, gdzie pojawia się szum medialny, można się spodziewać interakcji społecznej. Nie inaczej jest z Walentynkami. Osoby samotne, niepozostające nigdy w trwałych związkach, rozwiedzione, ale także wdowy i wdowcy często uznają to święto za zbyt nachalne. Zwłaszcza dla osób, które niedawno straciły życiowego partnera, radosny charakter Walentynek, przesycony motywami wspólnego życia we dwoje, może być irytujący lub przygnębiający. Osoby żyjące samotnie z wyboru, zgrupowane w społeczności quirkyalone, uznały 14 lutego za swoje święto międzynarodowe – przeciwwagę dla dnia świętego Walentego, czyli „antywalentynki”. To nie tylko wyraz sprzeciwu wobec postępującej komercjalizacji. To również deklaracja braku zgody na narzucanie określonego schematu społecznego, wedle którego szczęście można znaleźć tylko w związku z drugim człowiekiem.
Czy tego chcemy, czy nie, Walentynki zakorzeniły się już w polskiej kulturze. Być może za kilkanaście lat w ogóle nie będą miały racji bytu wątpliwości odnoszące się do obcości tego święta na gruncie rodzimej tradycji. Warto jednak pamiętać o dystansie do komercjalnej otoczki, która towarzyszy temu, skądinąd – całkiem sympatycznemu, świętu. Podkreślanie bliskości z drugą osobą, wzmacnianie trwałości związku – to wyzwania, które warto realizować przez cały rok, nie tylko w dzień świętego Walentego. Prezentem niekoniecznie musi być gadżet kupiony w walentynkowej promocji. Czasami wystarczy po prostu być obok i zapewniać poczucia wsparcia.