Nie ma przesady w stwierdzeniu, że 2020 to rok Volkswagena w Europie. Niemiecki koncern stanął na wysokości zadania, nie tylko czarując wiernych fanów kolejnymi propozycjami, ale przede wszystkim zyskując nowych, dla których samochody stały się długo oczekiwaną wisienką na torcie. To otwarcie na nowe nie tylko zaskoczyło wieloletnich klientów, ale pozwoliło pokazać światu, że w auta nie do zdarcia można tchnąć duszę i to jaką!
Polska premiera najnowszego Tiguana miała miejsce w lipcu i już od pierwszych dni okazała się najbardziej oczekiwanym wydarzeniem sezonu. Suv po lifcie dostępny w salonie Citymotors w Gdańsku natychmiast wdarł się na salony, powodując, że w gronie jego użytkowników można doliczyć się bardzo zróżnicowanej grupy wiekowej i w dużym stopniu przedstawicielek płci pięknej, które do tej pory deklarowały, że wolą mniejsze auta.
Nowe może być lepsze
Skoro świat się zmienia Volkswagen nie zamierzał dłużej pozostawać w tyle. Na bazie tradycji i niezawodności postanowił popuścić wodze wyobraźni i przedstawić wersję po faceliftingu, która od progu pokazuje, że oto właśnie przyszło nowe.
W przypadku Tiguana w wersji R-line ta zmiana perspektywy i sposobu postrzegania chęci użytkowników wydaje się mieć wielkie znaczenie. Duży, ramowy samochód prowadzi się „jednym palcem” zarówno w trasie, jak i na zakorkowanych ulicach miasta, kiedy zmuszeni jesteśmy co chwila stawać na światłach i często parkować. Otwierając drzwi, ma się wrażenie, że niemieccy designerzy przestali upierać się przy sprawdzonej klasyce – w Tiguanie każdy detal nie dość, że jest intuicyjny, to jeszcze cieszy oko, nie tracąc przy tym na elegancji.
Po mieście czy raczej w trasę?
Przekonałam się, że konstruktorom udało się połączyć obydwie potrzeby. W testowanym dzięki Citymotors modelu silnik 1.5 TSI mieści pod maską 150 KM, które z 7-stopniową skrzynią biegów DSG fundują za każdym razem dziarską i miłą dla ucha przejażdżkę. Zachęca przyzwoite zużycie paliwa, które utrzymuje się na poziomie 7,3 litra na 100 km, przy średnim poziomie emisji CO2 wynoszącym 166 g na kilometr. Do tego w standardowej wersji dostajemy wiele – system Front Assist z funkcją awaryjnego hamowania w mieście, reflektory główne LED, kierownicę wykończoną skórą, składaną tylną kanapę z możliwością przesuwania i, co istotne, minimum pokręteł, które jednoznacznie wskazują, że niemiecka precyzja przyszłościowych rozwiązań się nie boi. Dla mnie istotny okazał się adaptacyjny tempomat, który pozwala na półautonomiczną jazdę do 210 km/h oraz całkiem nowy system audio, który spełnia nawet najbardziej wyśrubowane oczekiwania wielbicieli muzyki.
Podróż do przyszłości
Samochód wyłamuje się ze sposobu niemieckiego myślenia, w którym najcenniejsza zwyczajowo bywa praktyczność. Ta bezsprzecznie jest i wcale nie wchodzi w konflikt z zastosowaniem szeregu estetycznych rozwiązań do których, gdy dodamy wygodę podczas jazdy, zyskujemy auto, które można określić jako od dawna poszukiwane. Czuć w nim duże doświadczenie konstrukcyjne i ducha przyszłości, który odbija się w podświetlanych zegarach podających parametry jazdy z nawigacją usytuowaną pośrodku. Dla mnie rewelacyjne okazały się podświetlenia ledowe, dzięki którym, gdy zapadł zmrok, wszystkie potrzebne wtyczki, schowki i przyciski miałam dostępne jak na dłoni. Do tego automatycznie przyciemniane lusterko wsteczne i pojemny bagażnik otwierany jednym przyciskiem.
W mojej ocenie na szóstkę i to z plusem także za bezpieczeństwo. W wersji R-line seryjnie zamontowane zostały poduszki powietrzne i kurtyny, system ESP stabilizujący tor jazdy wraz ASR, ABS, EDS, MSR i asystentem siły hamowania, dzięki którym skorygowana zostaje kierownica, gdy opuścimy pas ruchu lub gdy trzeba krótsza droga hamowania staje się krótsza. Pomocny jest Park Assist i Park Pilot, który pozwala ominąć pojawiające się przeszkody. Warty uwagi jest również system Start Stop pozwalający odzyskiwać energię z hamowania, E-call który pomaga nam informować, że znaleźliśmy się w niebezpieczeństwie, a także system rozpoznający zmęczenie kierowcy i kolejny wykrywający pieszych.
Nowy Tiguan R-Line to samochód warty swojej ceny. Połączenie niebagatelnych wieloletnich doświadczeń z pierwiastkiem przyszłości zabiera nas dzięki Volkswagenowi w podróż, w której wszystkie oczekiwania spełniają się, gdy zamkniemy drzwi i wciśniemy start.