Święta, święta i… wciąż przed świętami, więc codziennie jest coś do zrobienia! Przygotowania idą pełną parą. Tam pojechać, tu zrobić, coś przywieźć… Kto jednak tego nie lubi? Młody, stary i w średnim wieku mają w tym magicznym, okołoświątecznym czasie pewne obowiązki. Chciałbym Wam przedstawić kilka „zadań specjalnych”, które zna każdy prawdziwy mężczyzna!
- Ładnie się ubrać– jest to jeden z tych dni, kiedy wypada się dobrze ubrać… Nieważne, że przez cały czas się siedzi i je. Nieważne, że po godzinie marzysz, żeby wbić się w dres. Trzeba wyglądać świątecznie do końca! Chyba czas wyszukać eleganckie ubranie.
- Złowić i zabić karpia– to jest chyba najbardziej znienawidzony przeze mnie punkt programu! Złowić? OK, mam pod domem stawy rybne, nie ma z tym problemu – dziesięć minut i mam dwadzieścia karpi! Później jest gorzej, bo nie lubię przemocy, brzydzę się nią.
- Dostarczyć do domu choinkę!
- Przebrać się za świętego Mikołaja – pamiętajmy jednak, że przebranie musi być jak najbardziej przyjazne! Nigdy nie zapomnę najszybszego skoku pod stół wigilijny razem z bratem, gdy do spokojnej, świątecznej atmosfery zawitał Mikołaj! To było straszne. Pozdrawiam Tatę!
- Umówić się z kumplami na pasterkę– po wigilii zawsze idzie się całą rodziną na pasterkę, a przynajmniej… do drzwi świątyni. Kumple już czekają na pobliskim przystanku w wiadomym celu! Wspólnie śpiewanie kolęd. Śpiewamy tak do trzeciej w nocy.
- Kupić prezent dla żony, mamy i teściowej – tutaj to już standard. Brak słów!
- Jakiego koloru szalik wybrać tego roku?
- Głodówka– każdy chyba głoduje w wigilię. U mnie jest to już regułą. Cały dzień zero jedzenia, same płyny! Jak dobrze, że z Inką wigilia zacznie się o szesnastej.
- Obejrzeć Kevina– to już standard. Jednak nie jest to tak przyjemne, jak kiedyś. Pamiętna scena w Nowym Jorku, kiedy złodzieje rzucają cegłą z dachu: ,,Żryj cegłę bachorze!’’. Niestety, od trzech czy czterech lat w tej scenie słyszę: „A masz!” albo „O, ty!”… To już nie ten Kevin co kiedyś.
Ile punktów się zgadza?