Kilka miesięcy temu, może rok, dzięki czujności Agnieszki, mojej bliskiej współpracownicy, przeczytałem niezwykłą prozę pisaną wierszem. Kto wie, czy nie była ona jedną z książek najmocniej oddziałujących na moje widzenie świata w 2016 roku. Tak już jest, że wymieniamy się tym, co może nas inspirować, zaciekawić, zmienić. Tak już jest, że Agnieszka przynosi najwięcej lektur. Dyskretnie zostawia na moim biurku, czasami w nawałnicy innych spraw, które omawiamy, wskaże książkę i dorzuci: „przeczytaj koniecznie”. Ten miniony rok co chwilę dotykał nas sprawami emigracji, migracji, uchodźców. Kto też przyjedzie i zaanektuje nasz jakże piękny kraj? Na te rozterki Agnieszka mówi: „przeczytaj”. Wręcza mi pięknie wydaną przez wydawnictwo Dwie Siostry książkę, a to wzmacnia jej rekomendację. Spojrzałem, podziękowałem i odłożyłem na stosik. Agnieszka dodała – „przeczytaj koniecznie”.
Jak wspomniałem, to już była więcej niż rekomendacja. Mimo że stos płonął wielością interesujących tytułów, już nie śmiałem odmówić. Zabrałem tę książkę ze sobą. W tramwaju linii 12 dotarł do mnie pierwszy wers: „Wyruszyliśmy z dworca głównego”, jak się później okaże w angielskim oryginale brzmi „The wheels on the suitcase break/ Before we’ve even left Gdańsk Główny”. Od tej chwili jedyną przerwę w lekturze musiałem zrobić na przejście z przystanku do domu. Nie mogłem oderwać się od kolejnych rozdziałów-wierszy, a w tym czasie wykonywałem jeszcze wiele innych czynności, takich jak zrobienie i zjedzenie obiadu na przykład. Do nocy miałem nos wklejony w książkę i nie ma w tym krzty przesady. Tak jakbym odbywał całą podróż wraz z bohaterką, młodą Polką, którą do życia powołała irlandzka autorka – Sarah Crossan. Niby nic specjalnego, wyjazd z matką do Anglii, bo ojciec nie daje znaku życia. Młodzieńczy opis dojrzewania w atmosferze poszukiwań, nauki języka, radzenia sobie z dylematami nastolatki. Tak, to dziewczęca literatura, gdzie każdy kolejny rozdział jest jak wpis do szczenięcego pamiętnika. Niby nic, co mogłoby mnie zainteresować, a jednak nie sposób uwolnić się od jej treści. W opowieści jest wątek pływacki. Dziewczyna lubi i dobrze sobie radzi pod taflą wody. Lubi pływać na basenie. Zresztą tytuł oryginału naprowadza dość skutecznie na znaczenie zanurzenia się w całkowicie nowy świat. The Weight of Water – pisana wierszem książka o dorastaniu z piętnem obcego. Dlaczego nie byłem w stanie oderwać się od tekstu? Całkowicie obcy mi świat, obcy na każdym poziomie, pochłonął mnie jak nurkowa wyprawa w głąb groźnego oceanu. Gdzie młodzieńcze westchnienia przeplatają się z dojrzałą chęcią bycia na powierzchni, na równi z tymi, którym codziennie mówimy dzień dobry. Irlandka napisała z czułością i zrozumieniem o młodej dziewczynie, która wyemigrowała ze swojego kraju za szczęściem. Emigrantką tą jest Polka. Na imię ma Kasia, a polski tytuł książki to „Kasieńka”. Dopiero niedawno przestał mnie drażnić swoją infantylnością. Zrozumiałem, że zdrobnienie imienia nie pozwala wypłynąć, wzmaga obcość osoby, która dojrzewa.