Przejmujemy się losami poszczególnych zwierząt. Gdy oglądamy film dokumentalny, podążamy za przyczajonymi drapieżnikami lub roślinożercami, które mogą stać się ich ofiarą. W końcu prowadzone przez lektora wątki zostają zamknięte, historia się kończy: mała antylopa zdołała uciec przed lwem, majestatyczne gnu umknęły likaonom, znów jest bezpiecznie, koniec opowieści. Czyżby?
Zwierzęta w Gdańskim Ogrodzie Zoologicznym też mają swoje historie i są to historie ciągłe. Czasem są to opowieści mniej szczęśliwe, niekiedy kłujące w serce i wywołujące wzruszenie. Gdyby tylko zwierzaki umiały mówić, spędzalibyśmy z nimi wieczory, wysłuchując opowieści o burzliwych i przewrotnych losach. Nie posiadają one jednak daru mowy, pozostaje nam odnotowywać ich dzieje.
Wiki
Weźmy na przykład indyjską słonicę Wiki. Jej losy są jak wyjęte z filmu sensacyjnego. Zanim trafiła do gdańskiego zoo, była słoniem cyrkowym. Ona jedna tylko wie, jak bardzo musiała się natrudzić każdego dnia, by zadowolić publiczność, która dopingując, skłaniała do nienaturalnych dla słonia zachowań. Wiele organizacji walczących o prawa zwierząt upominało się o jej uwolnienie. Gdy w końcu udało się uzyskać nakaz jej oddania, Wiki zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Znalazła się po dwóch latach pobytu w ciasnym, ciemnym kontenerze, bez możliwości wyjścia na świeże powietrze, bez dostępu do słońca.
Po tych niewyobrażalnie ciężkich miesiącach trafiła do gdańskiego zoo. Potrzebowała dużo więcej czasu na adaptację niż jej afrykańska współlokatorka Katka. Słonie mają znakomitą pamięć, dlatego nikogo nie dziwił taki brak zaufania w stosunku do nowych opiekunów.
Dzięki zaangażowaniu i niewyobrażalnemu poświęceniu pracowników gdańskiego zoo w końcu udało się przywrócić Wiki wiarę w ludzi. Dziś słonica bardzo dobrze współpracuje. Wykonuje tzw. treningi medyczne, podczas których możliwe jest sprawdzenie jej stanu zdrowia poprzez dotknięcie słoniowych uszu, trąby czy stóp. Pozwala nawet na mały zastrzyk. Niestety, na skutek cyrkowych praktyk, jej trąba nie działa prawidłowo… A jest to jeden z ważniejszych części słoniowego ciała – to dzięki niej zwierzę może zassać nawet 9 litrów wody. Służy ona także do podnoszenia ciężkich przedmiotów – dzięki znajdujących się w niej 40.000 pojedynczych mięśni. Dla porównania, w ludzkim ciele jest ich zaledwie 650. Również dzięki trąbie słonie zajadają się ulubionymi przysmakami, komunikują i pozdrawiają nawzajem.
Katka
Od 2006 roku Wiki towarzyszy równie wiekowa, afrykańska słonica Katka. Jest naprawdę wyjątkowa i rozumie komendy w trzech językach. Zanim trafiła do Gdańska, mieszkała najpierw w Czechach, a potem we Francji. Udowodniła, jak genialną ma pamięć, gdy któregoś dnia odwiedził ją opiekun z Czech. Rozpoznała go po niemal dwóch dekadach rozłąki, pamiętając również, jak poprawnie wykonywać jego polecenia.
Nie było oczywiste, że słonice się polubią. Katka, zapewne z powodu równie burzliwej przeszłości, nie raz udowodniła, że ma mocny temperament. Kiedyś nawet zabiła innego słonia, dlatego podczas poznawania tych dwóch samic pracownicy gdańskiego zoo musieli zachować dużą ostrożność i bacznie przyglądać się zachowaniu słonicy z Afryki.
Dziś współlokatorki cenią sobie wzajemne towarzystwo. Niekiedy można obserwować ich wzajemne przepychanki i zaczepki – to znak, że naprawdę się lubią. Wszak kto z nas nie daje czasem kuksańca najlepszemu kompanowi?
Jeśli nie wiesz, jak rozróżnić te dwa gatunki słoni, spójrz na ich uszy. Te u słonicy afrykańskiej są dużo większe niż u jej indyjskiej koleżanki. Wynika to ze środowisk, z jakich pochodzą. Słonie afrykańskie żyją w gorącym klimacie i muszą regulować temperaturę swojego ciała mocniej niż słonie indyjskie, żyjące w cienistych lasach tropikalnych. To właśnie za sprawą dużych uszu (mierzących nawet do 1,5 m długości) i gęstej sieci naczyń krwionośnych słonie afrykańskie oddają wyprodukowane ciepło. Nie posiadają gruczołów potowych. Prościej? Uszy słonia afrykańskiego są większe od uszu słonia indyjskiego, tak jak Afryka jest większa od Indii.