W tym odcinku obiecałem Czytelnikom, że przyjrzymy się wierzeniom Pomorzan przed przyjęciem chrześcijaństwa.
Otóż Słowianie północni – Pomorzanie, bodaj najdłużej ze wszystkich Słowian zachowali wierzenia swoich przodków. Stanowili też główne ognisko oporu przeciwko chrystianizacji. Szczególnie gorliwi w kultywowaniu rodzimowierstwa byli Wieleci oraz zamieszkujący wyspę Rugię Ranowie. Ich stolica Arkona stanowiła ostatni bastion pogaństwa. Została zdobyta i zniszczona dopiero w 1168 roku przez króla duńskiego Waldemara I, po czym nastąpił koniec wyspiarskiego państwa i doszło do wymuszonej chrystianizacji jego mieszkańców (zob. mapkę zamieszczoną w poprzednim odcinku).
Na marginesie należy dodać, iż przedchrześcijańscy Pomorzanie szczególnie ostro reagowali na słowo „poganin”, świadomi faktu, iż było to wywodzące się z języka łacińskiego pejoratywne określenie (paganus – odnoszący się do wsi, wieśniak; tu: prostak, zacofaniec).
Pomorze Gdańskie nie odbiegało w swych przekonaniach i oporze wobec nowej wiary od pozostałych Słowian północnych. Wymownym przykładem może być zapis kronikarski zakonnika z klasztoru w Trzemesznie, ujawniający więcej szczegółów dotyczących pobytu św. Wojciecha w Gdańsku (wiosna 997 r.):
Przybył aż do księcia pomorskiego, który przyjął go z najgłębszym szacunkiem i okazałością większą, niż sam święty by tego pragnął, a to dlatego, iż święty Wojciech ochrzcił tego księcia już poprzednio w Polsce, kiedy przybył on tam starać się o rękę córki króla polskiego. (…)
Tymczasem lud pomorski posłuchawszy kazań świętego zgorszył się niezmiernie, gdyż miał to za niesłychane bluźnierstwo, kiedy usłyszał, że bogowie, których czcił, nie są naprawdę bogami. Dlatego zebrali się, aby z nim dyskutować, i próbowali go przekonać swoimi argumentami. (…) odchodząc oświadczyli księciu, że nie przyjdą więcej do niego na wiec, dopóki będzie go [św. Wojciecha] miał u siebie (Tempore illo…, w: Średniowieczne żywoty i cuda patronów Polski, tł. J. Pleziowa, Warszawa 1987).
Biskup planował dłuższy pobyt w Gdańsku, widząc jednak te nieprzychylne reakcje, zapewne rozgniewał się, skoro zdecydował, by natychmiast, już następnego dnia, wyruszyć w dalszą podróż – do Prus. W istocie owe „rzesze ochrzczonych” ograniczały się najprawdopodobniej do mieszkańców grodu najbardziej zależnych od pomorskiego księcia. Pozostała ludność jeszcze co najmniej przez następne stulecie zachowywała wierzenia swoich ojców. Pomorzanie byli politeistami, czyli wierzyli w wielu bogów. W kwestii nowej wiary nie mogli pogodzić się głównie z dwóch powodów: po pierwsze, że rozległym wszechświatem jest w stanie rządzić tylko jeden Bóg; po drugie, że chrześcijanie siłą narzucają swoją wiarę, a równocześnie nakazują odrzucić rodzimych bogów. Obce im było pojęcie monoteizmu i nietolerancji religijnej.
Sławny polski historyk i etnograf Zygmunt Gloger, w swojej Encyklopedii Staropolskiej umieścił motto: „Obce rzeczy wiedzieć dobrze jest, swoje obowiązek”. Nie najlepiej świadczy o stosunku do naszej kultury i tradycji fakt, że w podręcznikach uczymy się mitologii Greków i Rzymian, natomiast na ogół brak jest informacji o mitologii/religii naszych przodków. A okazuje się, że ta mitologia/religia jest równie, jeśli nie bardziej, rozbudowana i ciekawa.
Pomorzanie w zasadzie nie różnili się w swych wierzeniach od innych Słowian, poza tym, że stawiali swoim bogom świątynie, zwane kącinami, podczas gdy ich południowi pobratymcy, świadomi silnego oddziaływania przyrody na człowieka, za miejsca święte uznawali wzniesienia, kamienne kręgi, strumienie, święte gaje i pojedyncze święte drzewa.
Jak większość ludów indoeuropejskich ich kosmogonia zakładała istnienie Ojca wszechrzeczy: przyczyny, skutku i podstawowej zasady wszechświata. Zwano go Swarogiem. Powołał on kolejne byty – trójcę bogów na czele ze swym synem Swarożycem, oraz Perunem i Welesem. Przekazał im prawo i rządy nad światem. Ci z kolei powołali do istnienia kolejnych bogów. Z ich pomocą Swarog wprowadził w miejsce chaosu ład. Zhierarchizowani bogowie stoją na straży tego ładu. Odtąd Swarog troszczy się już tylko o sprawy niebiańskie, sprawuje władzę nad innymi bogami, natomiast nie utrzymuje stosunków z niższymi stworzeniami. Staje się „Bogiem pasywnym” (łac. Deus otiosus), podobnie jak Indra w wierzeniach Hindusów, czy Uranos w mitologii greckiej.
W taki oto sposób naczelnym bogiem Słowian staje się Swarożyc – opiekun Słowian, dawca życia symbolizowany przez słońce i ogień. Dla nas echem tamtych czasów jest chociażby miejscowość Swarożyn na Kociewiu. Drugą ważną postacią tej trójcy bogów był Perun – Gromowładca (stąd słowo „piorun”). Od jego woli i mocy zależał obieg wody i ognia w przyrodzie. I wreszcie trzecia postać – Weles – bóg świata zmarłych.
Wszyscy trzej powołują do życia zastępy innych, pomniejszych bogów i bogiń, odpowiedzialnych za poszczególne aspekty życia na ziemi.
Ciekawa jest geneza otaczania kultem świętego drzewa (najczęściej dębu). Nie oddawano mu bezpośredniej czci, lecz poprzez nie temu, co ono symbolizuje. A symbolizowało axis mundi (oś świata), drzewo kosmiczne, na którego przykładzie łatwiej było kapłanom, zwanym żercami, objaśnić i opisać trzy sfery wszechświata – świat niebiański, świat widzialny i świat zmarłych.
Najwyżej – co odpowiada koronie drzew – znajduje się niebo i zamieszkujący je bogowie. W nim umiejscowiony jest Raj – dziedzina duchowego bogactwa i szczęścia. Pień drzewa to nasz świat – ludzi, zwierząt i roślin; świat ziemski, widzialny. Natomiast korzenie drzewa, a więc ta jego część, która jest niewidzialna, to świat tych, którzy zakończyli życie, kraina umarłych.
W tamtych wierzeniach wszechświat składa się zasadniczo z trzech elementów: Prawii, Jawii i Nawii.
Niebiańska Prawia, dziedzina bogów, to równocześnie siła, która nadała prawa wszechświatu, a tym samym i nam – to od niej wywodzi się słowo „prawo”.
Jawia, czyli „to, co jawne”, to nasze „tu i teraz”, obecna egzystencja, nasza rzeczywistość.
I jeszcze pozostaje Nawia. Uważano, że procesowi śmierci nie podlega nasza dusza. Ta wędruje do Nawii. Opiekujący się tą krainą Weres dokonuje jej wstępnej oceny na podstawie sumy dobrych lub złych myśli, słów i uczynków. Z tą wiedzą odsyła duszę do Raju. Tam dusze przebywają dopóty, dopóki bogowie nie zadecydują o ich powtórnych narodzinach: czy mają się narodzić we własnym rodzie, plemieniu, kraju, a może wśród zupełnie innych, obcych jego przodkom ludzi?
Ówcześni Słowianie nie zgadzali się z chrześcijańskim pojęciem piekła – wiekuistego potępienia; godziłoby to w bożą dobroć, sprawiedliwość i miłosierdzie. Dusze przyrównywali do ptaków, które przylatują, by założyć nowe gniazda lub zasiedlić stare. Potem one odlatują i… znów przylatują, w wiecznym i powtarzającym się cyklu – kole życia.
Pomorzanie tę trójdzielność świata tłumaczyli również na podstawie tworzonych w tym celu i umieszczanych w kącinach wizerunków, np. Trzygława (łac. Triglav), czy postaci na podobieństwo tzw. Światowida ze Zbrucza, który w poziomie ukazywał cztery strony świata (pełna kontrola bogów nad światem), a w pionie omówione powyżej trzy sfery.
W kolejnym odcinku przyjrzymy się bliżej kalendarzowi świąt przedchrześcijańskich Pomorzan i sposobowi ich obchodzenia.
Il. Kapłan słowiański. Źródło: Wikipedia (domena publiczna)