W latach 2006-2014 w mieście wybudowano 35 tys. mieszkań. W całym Gdańsku jest ich 206,9 tys.
W Gdańsku mogłoby dziś mieszkać nawet 614 tysięcy osób. Taka jest obecnie chłonność wyznaczonych terenów mieszkaniowych, czyli maksymalna liczba mieszkańców na danym obszarze. Tymczasem według danych GUS w Gdańsku mieszka 461,5 tysiąca osób. Z kolei miejscy urzędnicy prognozują, że do 2035 r. liczba gdańszczan… zmniejszy się do 430 tys.
Najgęściej zaludnione dzielnice to Zaspa i Chełm, jednak najwięcej mieszkańców w ostatnich latach przybywa w dzielnicach południowych. W 2005 r. mieszkańcy tzw. Południa stanowili 21 proc. ogółu gdańszczan, a w 2014 r. – już 28 proc. Prognozuje się, że do roku 2045 ten wskaźnik wzrośnie do nawet 40 proc.
W tej części Gdańska pozostało już niewiele terenów gminnych. To przede wszystkim rezerwy gruntowe przeznaczone na drogi, szkoły bądź inne usługi. Pozostałe tereny należą do prywatnych właścicieli. Miastu zależy też na rozwoju „do wewnątrz” – na tym, by mieszkańców przyciągać do dzielnic w tzw. dolnym tarasie, gdzie jest dobra i pełna infrastruktura i nie trzeba ponosić ogromnych kosztów związanych np. z budową dróg czy szkół. Mało tego, obowiązująca od kilku miesięcy ustawa dotycząca rewitalizacji obliguje miasta do tego, by nie rozlewały się na zewnątrz, ale właśnie zachęcały mieszkańców do osiedlania się bliżej centrum i w istniejącej tkance miejskiej.