Niezwykły jest pewien kontekst tej wystawy – oto bowiem dokładnie 100 lat od interesujących nas wydarzeń, kiedy przez świat przetaczała się pandemia grypy hiszpanki, mamy sytuację, w której z powodu aktualnej pandemii sprowadzenie eksponatów mogło zostać całkowicie uniemożliwione. Aż 75 procent z nich to przedmioty z Francji i Belgii, gdzie obowiązuje bardzo wysoki reżim sanitarny. Niewiele zatem brakowało, byśmy mogli oglądać jedynie zaplanowane jako opcja awaryjna puste gabloty z opisem przedmiotów (swoją drogą byłoby to, niezwykle stymulujące wyobraźnię, ciekawe doświadczenie). Na szczęście ponad 350 zdjęć, dokumentów i przedmiotów codziennego użytku Polaków pracujących w północnym rejonie Francji Nord-Pas-de-Calais i we wschodniej części Belgii w latach 1919–1939 znalazły drogę do Polski.
Na śniadaniu prasowym, w mieszczącej się na drugim piętrze Muzeum Emigracji, restauracji Mondo di Vinegre, dyrektor Karolina Grabowicz-Matyjas, kurator wystawy Maksymilian Bochenek i opiekun merytoryczny dr hab. Monika Salmon-Siama podkreślali i ów niezwykły kontekst historyczny, i trudności organizacyjne. Organizacja tego wydarzenia to dwa lata żmudnych, a na „ostatniej prostej” dodatkowo skomplikowanych przygotowań. Dlatego w podwójnym zapałem zachęcamy do odwiedzenia przebogatej ekspozycji, bo pokonała trasę odwrotną, ale równie niełatwą jak jej bohaterowie.
Kim są ludzie, których życie można w gdyńskim muzeum emigracji podejrzeć ze szczegółami jak przez dziurkę od klucza? To Polacy, którzy w 1919 roku tuż po I wojnie światowej podjęli decyzję o wyjeździe z dotkniętego niedostatkiem i bezrobociem w większości rolniczego kraju do naznaczonej wojenną zawieruchą i przetrzebionej pod względem zasobów ludzkich Francji i Belgii, gdzie nie brakowało pracy w silnie rozwiniętym przemyśle, ale deficyt dotyczył właśnie ludzi. To miał być wyjazd na kilka lat, na kilka kontraktów, a potem powrót do świeżo odzyskanej ojczyzny. Francuscy i belgijscy wysłannicy rekrutowali Polaków na miejscu, co samo w sobie było wydarzeniem bez precedensu. Równie istotne w kontekście historycznym były podpisane wówczas między naszymi państwami umowy – ważne zapowiedzi powstałej po II wojnie światowej Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, z której narodziła się przecież Unia Europejska. To znamienne, jak w wielu wątkach czasy owego pokolenia przypominają obecną rzeczywistość. Jeśli bowiem powie się o tamtych ludziach, że ze skromnym bagażem, ale wielkimi nadziejami na dorobek, trasę do przemysłowego eldorado pokonało w sumie ponad pół miliona naszych rodaków, to czy od razu można skojarzyć, że to nie dziś, nie ostatnio?
Wszyscy odpowiedzialni za wygląd i charakter wystawy, czyli jej architekt, Maciej Siuda, graficy: Mariusz Waras, Patryk Hardziej oraz Julia Porańska zaprosili odbiorców do iście kopalnianej rzeczywistości. Wystawie towarzyszy też instalacja artystyczna Roberta Kuśmirowskiego „m2/maison minière”, która jest jego wyobrażeniem na temat domu rodziny polskich emigrantów w Belgii z przełomu lat 20. i 30. XX wieku. Meble, naczynia, przedmioty kultu religijnego i pamiątki przywiezione przez emigrantów z odległej Polski wypełniają wnętrza dzięki nim pełne śladów ludzkiej obecności.
Podróż po tej wystawie zaczynamy razem z jej bohaterami, czyli od punktu zbornego na stacji zbornych w Mysłowicach i Wejherowie, no i z portu w Gdyni. Potem jesteśmy świadkami wszystkich kolejnych etapów adaptacji w zupełnie obcym na początku i pełnym niezrozumiałej francuskiej mowy miejscu. Im dalej, tym więcej śladów stopniowej i tak charakterystycznej, być może nie tylko dla polskich, ale wszystkich emigrantów, adaptacji i próby przemycenia rodzimych zwyczajów i przyzwyczajeń. Pełno też dowodów na to, jak obie kultury starały się sobie wychodzić naprzeciw.
Na kopalnianych terenach wyrastały całe miasta, mężczyźni i kobiety sprowadzali z czasem swoje rodziny, co było nie tylko dozwolone, ale również pożądane. Choć z czasem okazało się, że siła zarobionego pieniądza była porównywalna do polskich warunków, emigranci odnaleźli w tej nazywanej obrazowo i umownie Carbolandem przestrzeni coś bardzo cennego w tamtych czasach: stabilizację i pewność zatrudnienia. Wszystkim, którzy chcieli wracać do ojczyzny, przeszkodziła II wojna światowa.
Wystawa Carboland dostępna dla zwiedzających od 4 września 2020 do 31 stycznia 2021 (wstęp wolny) jest ważna, bo obejmuje okres niezwykle istotny dla późniejszych losów Polski i świata. Jest też jednak niezwykle osobista i najzwyczajniej w świecie ciekawa – jak to zwykle bywa przy zderzeniu kultur. Warto o tym pamiętać szczególnie dziś.