Together Magazyn » Aktualności » Mali miłośnicy marki?

Mali miłośnicy marki?

 

Kupowanie to forma zaspokajania podstawowych potrzeb, ale też atrakcja, do której przywiązujemy coraz większą uwagę. Czasami może przypominać łowy – w poszukiwaniu najlepszych okazji. I oczywiście markowych produktów. Ich wytwórcy już dawno zauważyli, że rodzice małych dzieci tworzą całkiem sporą grupę potencjalnych klientów.

Magiczne logo

Gdyby jednym zdaniem odpowiedzieć na pytanie, co sprawia, że chętniej kupujemy markowe produkty niż wyroby no name, pewnie część osób wskazałaby na jakość. Rzeczywiście, liczni producenci umacniali swoją pozycję na rynku właśnie przez odejście od kompromisów jakościowych, oczywiście kosztem wyższej ceny. Jednak wiele osób po prostu przywiązuje się do marki i naprawdę jest jej w stanie sporo wybaczyć. Zewsząd słychać np. narzekanie, że po przenosinach szwalni do krajów azjatyckich markowe produkty odzieżowe straciły na jakości. Ale pozostała marka. I oczywiście charakterystyczne logo, którym zawsze można się pochwalić. Marka sama w sobie ma również oczywiście wartość wymierną, którą oblicza się na podstawie analiz finansowych i opinii klientów. Wystarczy wspomnieć, że łączna wartość 10 marek, które uznano w ubiegłym roku za najcenniejsze na świecie, przekroczyła 1,2 bln USD. Dla porównania, przewidywane dochody polskiego budżetu w 2016 roku miały wynieść około 313 mld zł

[ramka]

Ranking BrandZ najcenniejszych marek świata w 2016 roku

  1. Google – 229 mld USD
  2. Apple – 228 mld USD
  3. Microsoft – 122 mld USD
  4. AT&T – 107 mld USD
  5. Facebook – 103 mld USD
  6. Visa – 101 mld USD
  7. Amazon – 99 mld USD
  8. Verizon – 93 mld USD
  9. McDonald’s – 90 mld USD
  10. IBM – 86 mld USD

Co dziecko „mieć musi”?

Okres, w którym po raz pierwszy posyłamy dziecko do szkoły może być bardzo trudny, i to z wielu powodów. Będzie musiało się zmierzyć z nową rzeczywistością, usystematyzować swój tryb życia i zaistnieć w grupie rówieśniczej. Nagle okazuje się, że gwałtownie rosną jego potrzeby materialne, a zarazem – nasze wydatki. Już w najniższych klasach szkoły podstawowej dziecko jest oceniane przez pryzmat tego, co posiada, a raczej – tego, co kupią mu rodzice. Markowe spodnie, buty, bluzy, kurtki, a później: telefony, słuchawki, zegarki. To wszystko znamy ze szkolnych korytarzy. Marka zaczyna być wyznacznikiem pozycji w grupie.

To oczywiście negatywne tendencje. Jednak każdy rodzic, który spotkał się z opisywanym problemem, doskonale wie, że próba jego przezwyciężenia przypominać może walkę z wiatrakami. W rezultacie rodzice na ogół wydają ogromne kwoty, tylko po to, by ich dziecko nie poczuło się stygmatyzowane z powodu nieposiadania modnej odzieży albo najnowszego smartfonu. Pójście na skróty? Być może, ale raczej nie da się z miesiąca na miesiąc zmienić dziecięcej mentalności, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z presją grupy.

Im starsza młodzież, tym bardziej problem się nasila, a postawy, które znaliśmy z poprzednich lat, są jeszcze bardziej radykalne. Niektóre marki wśród młodzieży już od dziesięcioleci mają status kultowych, które po prostu „trzeba mieć”. Czy da się to zmienić? Wątpliwe Zresztą samym producentom zależy na popycie stymulowanym zarówno przez projektowanie nowych kolekcji, jak i agresywne kampanie reklamowe, których odbiorcami są młodzi ludzie. A co z jakością kultowych wyrobów? Najczęściej schodzi na dalszy plan. Liczy się stan posiadania.

Coś ekstra dla najmłodszych

Presję grupy rówieśniczej, mimo że z gruntu jest zjawiskiem negatywnym, i to pod wieloma względami, można racjonalnie wytłumaczyć. Nikt przecież nie chce być outsiderem, a skoro można wzmocnić swoją pozycję, młodzież to czyni – poprzez posiadanie markowych produktów. Jednak rodzice najmłodszych dzieci, którzy sami są bezgranicznie przywiązani do określonych marek, idą o krok dalej. Zaspokajając własną potrzebę posiadania, wyposażają swoje pociechy w markowe buty czy ubrania. Kosztowne kolekcje śpiochów czy bucików dla noworodków ze znanym logiem nie są rzadkością na rynku. I cieszą się całkiem sporym powodzeniem. Czy rzeczywiście chodzi o wyłącznie o ich legendarną jakość? Jaką trwałością musi się odznaczać obuwie dla dziecka, które dopiero za kilka miesięcy nauczy się chodzić (w międzyczasie urośnie mu stopa i już nie ubierzemy mu tych samych bucików)? Ile razy założymy dziecku te same śpiochy, skoro i tak za chwilę będziemy potrzebowali nowych, większych? Czy noworodek albo niemowlę jest w stanie poczuć magię drogiego zakupu? Na te pytania rzadko kiedy staramy się znaleźć odpowiedź, sięgając po markowe produkty dla najmłodszych. I jeszcze jedno pytanie: bardziej cieszy nas możliwość kupna markowego wyrobu czy zaspokojenie potrzeb niemowlęcia?

Kupić, nie kupić?

Chociaż czasami trudno jest uwolnić się od emocji na zakupach, na pewno nie są one dobrym doradcą, zwłaszcza gdy dysponujemy mocno ograniczonym budżetem. Czy jest coś złego w kupowaniu markowych produktów również dla najmłodszych dzieci? Nie, o ile takie zakupy nie nadwyrężą naszych możliwości finansowych w skali miesiąca. Najwięcej pieniędzy rodzice noworodków i niemowląt w skali miesiąca wydają na produkty pierwszej potrzeby, a więc na: pieluchy, kosmetyki, mleko w proszku, soki czy inne gotowe przetwory spożywcze. Bez takich zakupów po prostu nie można się obyć. A bez markowych śpiochów czy bucików? Raczej tak. Zanim więc damy się uwieść pięknym kolorom kosztownej kolekcji dla niemowląt, musimy określić, czy naprawdę nas na nią stać.

Inną sprawą są ceny markowych wyrobów dla najmłodszych, które niekiedy mogą przyprawiać o zawrót głowy. Nawet przyjmując, że faktycznie kupujemy produkty wysokiej jakości, i tak bywają one wręcz absurdalnie zawyżone. Jak można wytłumaczyć, że ceny bucików dla noworodka są niewiele niższe niż w przypadku butów tej samej marki dla dorosłych? Chyba tylko faktem, że przepłacamy, nabywając towar ze znajomym logiem. Czy logo jest warte swojej ceny? Na to pytanie każdy musi już sobie odpowiedzieć we własnym zakresie.

Gdy rozum śpi…

To normalne, że często jesteśmy podatni na perswazje ze strony producentów. Ulegamy również trendom, które obowiązują na rynku. I polegamy swoistemu szantażowi psychologicznemu, który zawiera ukryte pytanie retoryczne: „Naprawdę nie stać cię na to, by kupić coś wyjątkowego dla własnego dziecka?”. W późniejszym etapie już dzieci wywierają na nas presję, bo koniecznie chcą być modne (i lubiane). Trudno się przed tym wszystkim wybronić, zachowując zdrowy rozsądek.

Oczywiście krucjata przeciwko markowym produktom to kompletny absurd. Niezależnie od przytaczanych argumentów, i tak będą miały swoich gorących wielbicieli. Zresztą o ile potrafimy oszacować nasze możliwości, nie ma nic zdrożnego w przywiązaniu do markowego asortymentu. Co więcej, ubrania uznanych marek mogą dostarczać naprawdę wiele radości, być świetną formą wyczekiwanego prezentu i długo cieszyć użytkownika swoimi walorami. Jednak jeśli zaciągamy szybkie i kosztowne pożyczki, tylko po to, aby spełnić zakupowe zachcianki dziecka, wybieramy najgorsze z możliwych rozwiązań. Nie zawsze wszystko można mieć na wyciągnięcie ręki. I nie za wszelką cenę. Dobrze, by tę prawdę zapamiętały na długo dzieci. Jeśli damy im dobry przykład w sklepie, jest na to spora szansa.

Tekst: Michał Mikołajczak

Oceń