Marzeniem każdej dziewczynki jest, by w przyszłości zostać tancerką, aktorką lub piosenkarką. Jedno z nich było również marzeniem Basi Kawy, która wspierana przez najbliższych rozwija swój talent wokalny i szykuje się do wydania wraz z zespołem kolejnej płyty. Wokalistka i skrzypaczka nie zrezygnowała jednak ani na moment z życia rodzinnego. Jak udało jej się pogodzić pracę nad rozwojem artystycznym z opieką nad dziećmi i łączenie obowiązków zawodowych ze szczęśliwym życiem rodzinnym? Poznajcie receptę Basi Kawy!
Żyć muzyką od pokoleń
Basia Kawa to młoda i ambitna wokalistka, która już niedługo pokaże swoje romantyczne, a jednocześnie elektryzujące oblicze na nowej płycie pt. „Zdobyłeś”. Pracowała nad nią ze swoim zespołem przez ostatni rok. Na jej sukces liczy nie tylko ona sama, ale także jej najbliżsi, którzy od zawsze trzymali za nią kciuki i wspierali w kolejnych krokach do muzycznego rozwoju. Jedną z osób, którym Basia zawdzięcza swoją pasję, był dziadek. To właśnie on wręczył Basi pierwsze skrzypce i zaszczepił w niej chęć nauki, którą później kontynuował tata, otwierając Basię na śpiew. – Tata zawiózł mnie na mój pierwszy konkurs, kiedy miałam 7 lat. W późniejszych latach pisał muzykę pod wiersze, żebym mogła śpiewać w kolejnych konkursach – wspomina Basia.
Wraz z przyjaźnią do podsuniętego przez dziadka instrumentu przyszła też miłość do mikrofonu. Dzięki temu połączeniu Basia tworzy dziś piękne i melodyjne piosenki z wykorzystaniem jedynych w Polsce pięciostrunowych skrzypiec elektrycznych, których wykonanie zlecono Johnowi Jordanowi w Stanach Zjednoczonych.
Mama – muzyk. Jak to pogodzić ?
Aktywna zawodowo mama to skarb dla rodziny. Jednak próby, koncerty i nagrywanie płyty to zajęcia zajmujące wiele czasu zwłaszcza dla kobiety mającej malutkie dzieci. Basia Kawa wraz z mężem Markiem wychowują synka Stasia (3,5 roku) i córeczkę Bernadkę (11 miesięcy). Jak podkreśla wokalistka, najważniejsze w planowaniu życia rodzinnego oraz terminarza zespołu jest nieocenione wsparcie męża, z którym jest szczęśliwa już od 2012 roku. – Najważniejsza jest dla mnie obecność męża. To on motywuje mnie do kolejnych, muzycznych wyzwań, podpowiada rozwiązania i stoi na straży mojego dobrego samopoczucia. Pozwala mi na rozwijanie mojej pasji, jest świetnym ojcem, a przede wszystkim moim najlepszym przyjacielem – przyznaje Basia Kawa.
Zanim artystka została mamą, dużo więcej czasu poświęcała na pisanie piosenek, a także udzielanie lekcji śpiewu i nauki gry na skrzypcach. – Bardzo lubiłam pracę pedagoga, jednak teraz to zespół i rodzina są moim oczkiem w głowie. Wkładam całe serce i energię zarówno w wychowanie maluchów jak i opiekę nad moim zespołem – wyjaśnia.
Melodia dnia powszedniego
Mając pod opieką dwoje małych dzieci i będąc jednocześnie aktywnym zawodowo rodzicem, nie można uniknąć ciągłego poszukiwania wolnego czasu, którego brakuje. Dzień Basi Kawy, wbrew pozorom, nie zaczyna się od filiżanki rozgrzewającego napoju. To bieganina, by wyszykować starsze dziecko do przedszkola, a młodsze do wizyty u babci, która swą pomocą również wspiera wokalistkę. Dzięki temu po odprowadzeniu maluchów ma czas, by zająć się zespołem, pojechać na próbę czy zaplanować kolejny koncert. – Po narodzinach córeczki okazało się, że mam jeszcze mniej czasu na cokolwiek, więc postanowiłam nie zajmować się już niczym innym, tylko płytą i koncertami – wspomina Basia. – Kiedy urodziła nam się córka, materiał na płytę oraz teledyski były już nagrane. Niedługo będzie można zobaczyć teledysk do piosenki „Zdobyłeś”. Kilka tygodni po urodzeniu Bernadki odbyła się sesja zdjęciowa, która okazała się dla mnie niełatwa, ponieważ karmiłam piersią. Musiałam w trakcie sesji sprytnie nakarmić małą tak, żeby się nie ubrudzić, po czym trafiała w ręce męża, który czekał z nią cierpliwie na korytarzu. Jestem bardzo wdzięczna Markowi i jego mamie, którzy w tym okresie bardzo mi pomagali, bym mogła zakończyć pracę nad płytą – mówi piosenkarka.
Przepis na równowagę. Czy istnieje?
Pogodzenie wszystkich obowiązków zawsze jest wyzwaniem. Czy istnieje idealny przepis na życie? – Nie da się wszystkiego zrobić perfekcyjnie. Doba ma tylko 24 godziny. Grunt to świadomie poukładać sobie priorytety. Rozmowa z mężem czy zabawa z dziećmi, w przeciwieństwie do np. sprzątania, mają u mnie status podwyższonej ważności. Kiedyś usłyszałam w radiu wypowiedź, że zawsze posprzątane mieszkanie jest oznaką zmarnowanego życia. Częściowo się z tym zgodzę, tworzenie dobrych relacji z rodziną jest dużo ważniejsze. Jako matka-pasjonatka staram się też być dobrym przykładem dla dzieci. Nie ma chyba nic gorszego niż dziecko znudzone życiem, bez energii do czegokolwiek. Chciałabym przekazać dzieciom wiele wartości, które zawieram również w moich piosenkach. Nawiązuje do tego utwór „Mój synku”. Chciałabym, aby moje dzieci nie bały się krytyki, szły odważnie przez życie swoją drogą i nie uzależniały swoich działań od opinii przypadkowych ludzi – podsumowuje wokalistka.