Together Magazyn » Rodzic » Kobiety i kobiecość z męskiej perspektywy

Kobiety i kobiecość z męskiej perspektywy

Kobiety i kobiecość z męskiej perspektywy

O specyfice bycia kobietą najwięcej mogą powiedzieć… same kobiety. To nie ulega dyskusji. Z męskiego punktu widzenia kobiecość bywa postrzegana różnorako – począwszy od powierzchowności i atrybutów fizycznych, a skończywszy na cechach osobowości. Z tych męskich spostrzeżeń tak naprawdę trudno nakreślić obraz kobiety idealnej, bo każdy z mężczyzn będzie zwracał uwagę na inne priorytety.

Jak można rozumieć kobiecość?

Zwolennicy tradycyjnego rozdzielania ról społecznych, który zresztą w XXI wieku powoli się zaciera, uparcie twierdzą, że podział płci i obowiązków jest jak najbardziej właściwy. A zatem mężczyzna, by odpowiednio spełniał swoje funkcje społeczne, musi być po prostu… męski. A kobieta – kobieca. Czy jest to nadmierne uproszczenie? A może wręcz przeciwnie – podążanie w zgodzie z rytmem natury? Doktor Louann Brizendine, znana na całym świecie neuropsychiatra i neurobiolog, autorka bestselerowej książki Mózg kobiety, zwraca uwagę na radykalne odmienności w konstrukcji psychicznej kobiet i mężczyzn, odrębne działanie hormonów i neuroprzekaźników. To prawda, że kultura materialna i tradycja wtłaczają nas w określone role społeczne. Jednak fakt, że pewne zachowania są po prostu zakodowane, wskazuje na odrębną pracę mózgu osób różnych płci. O ile trudno pokusić się o jedną, wiążącą definicję, można przyjąć, że kobiecość jest zespołem cech, które są wpisane w strukturę mózgu kobiety. Przejawiają się one, między innymi, w większej skłonności do kompromisów (nie konfrontacji, jak w przypadku mężczyzn), uległości, zdolnościach dyplomatycznych, empatii czy opiekuńczości.

Dlaczego kobiecość pociąga mężczyzn? Często stanowi ona przeciwwagę dla twardego, męskiego postrzegania rzeczywistości. Kobiecość, która sprawia, że świat staje się łatwiejszy do oswojenia, w połączeniu z naturalnym wdziękiem i subtelnością, tworzą niepowtarzalną całość. Nie może być ona postrzegana jako słabość – kobiety nie powinny się wstydzić swoich łez, nadmiernej wrażliwości czy przywiązania do piękna. Wprost przeciwnie – to ich silne atuty, dzięki którym potrafią budować trwałe relacje interpersonalne bądź związki rodzinne oraz kształtować lepszą rzeczywistość.

Nie da się ukryć, że mężczyźni wolą kobiety, które nie skrywają swojej kobiecości. Zresztą jej zaprzeczanie jest sztucznym działaniem – często rodzi ono więcej konfliktów niż korzyści dla osób obojga płci. Usilne próby zawojowania męskiego świata, który rządzi się zdecydowanie mniej subtelnymi regułami, czy przejmowania męskich wzorców, mogą się skończyć przykrą porażką i rozgoryczeniem. Drogie Panie – po prostu bądźcie sobą. Bądźcie kobiece!

O fizycznych aspektach kobiecości można by mówić bardzo dużo… albo wcale. Każda z pań ma zakodowane poczucie piękna, dbałości o swoją powierzchowność, staranności. Podobno nawet lepsze postrzeganie barw jest właśnie domeną kobiet. Mężczyźni chętnie podziwiają kobiece piękno, choć najczęściej nie potrafią go wykreować. Kobiecość w sensie fizycznym jest zatem ogromnym atutem. Każda z pań, niekoniecznie poprzez ogromne nakłady sił i środków, potrafi wyeksponować własne piękno – choćby po to, by poprawić swoje samopoczucie. I tak właśnie powinno być. Kobiecość jest harmonijnym połączeniem piękna zewnętrznego z wewnętrznym. Nie warto zakłócać tej harmonii!

W słabości siła?

Stereotypowe określenie „słaba płeć” w odniesieniu do kobiet, mimo że jest niedopuszczalnym uproszczeniem, nadal ma się dobrze. Jako społeczeństwo lubimy taką drogę na skróty. Ale jak w zasadzie można zdefiniować pojęcia „siła” i „słabość”? Jeśli jako siłę rozumiemy niezłomność charakteru, determinację, umiejętność odnajdywania się w nowych sytuacjach, elastyczność, zdolności przywódcze albo zorganizowanie – czy nie są to cechy milionów kobiet? W ten sposób można obrócić w gruzy klasyczne postrzeganie pań w kategoriach słabej płci. Nie trzeba przywoływać historycznych przykładów silnych kobiet, które zapisały się w dziejach, takich jak Maria Skłodowska-Curie czy Margaret Thatcher. Współczesna kobieta musi być silna na co dzień – i jest! Bycie piękną, a przy tym zaradną, obdarzoną wieloma talentami, organizującą życie swojej rodziny, załatwiającą sprawy urzędowe, wychowującą dzieci, pracującą zawodowo i zajmującą się domem na pełen etat – to wszystko wymaga niespożytych pokładów energii, której czasami brakuje mężczyznom.

Co zatem z mityczną słabością kobiet, skoro w gruncie rzeczy imponują one siłą? Po prostu trzeba ją wziąć w cudzysłów. Chyba że jako słabość rozumiemy naturalną chęć dążenia do kompromisów, a nie do starcia z drugim człowiekiem, wówczas faktycznie postrzegamy kobiety jako „słabe”. I oby były przejawiały tę „słabość” jak najdłużej! Dzięki niej rzeczywistość nie musi przypominać poligonu. Taki wymiar słabości to wielka siła. Bo do chwil słabości, wybuchu emocji czy chwilowego załamania ma przecież prawo każdy człowiek, niezależnie od płci.

Dwie płcie – dwa światy?

Wymiana ról społecznych między osobami odmiennych płci to proces, który trwa i będzie nabierał tempa. Kobieta może być znakomitym kierowcą ciężarówki, a mężczyzna – świetnym kucharzem czy fryzjerem. Zamienne odgrywanie ról zawodowych i społecznych nie musi (a nawet: nie może) być postrzegane w kategoriach konfliktu na skalę upadku współczesnej cywilizacji. To nonsens. Kobiecość powinna być uzupełnieniem męskości, a nie jej odpowiednikiem, i przeciwnie – świat mężczyzn jest równoważnym komponentem rzeczywistości współtworzonej przez kobiety. I kobiety, i mężczyźni tworzą jedną rzeczywistość, choć w różnoraki sposób. Czasami rolą kobiet jest naprawianie męskich błędów, a niekiedy bywa i odwrotnie. Tak naprawdę nie funkcjonują dwa odrębne światy mężczyzn i kobiet. Chociaż się różnimy, egzystujemy w tych samych realiach. Czasami istnieje niezrozumienie męskich lub kobiecych perspektyw, co zresztą jest normalne i naturalne.

Oceń