Znaczna część obecnych licealistów już za chwilę stanie przed poważną decyzją – jaki kierunek i gdzie studiować. Część z nich zapewne marzy o najbardziej prestiżowych uczelniach. Do rozmowy na ten temat zaprosiłem Panią Jolantę Kulik – założycielkę Young Talent Management (YTM).
Pani Jolu, śledząc fanpage YTM, zauważyłem, iż bardzo aktywnie wspieracie licealistów w całym procesie przygotowywania się na studia. Jednak to nie jest wasza jedyna działalność, prawda?
Zgadza się. Zacznijmy jednak od tego, iż oferujemy dwie możliwości współpracy – darmową i płatną. Całkowicie bezpłatny jest klub wystąpień publicznych dla młodzieży. Może dołączyć każdy, bez względu na miejsce zamieszkania czy wiek. W zajęciach uczestniczą zarówno 13-latkowie, jak i 18-latkowie. Mamy dzieci z Warszawy, z Krakowa i Trójmiasta.
Ciekawi mnie, jak te zajęcia wyglądają w praktyce?
Pod pretekstem nauki wystąpień publicznych uczymy umiejętności liderskich, współpracy, odpowiedzialności, pomagania sobie i networkingu. Uczestnicy dostają bardzo ważne zadania, np. przygotowanie spotkania dla 40 osób. Jeśli ktoś z organizatorów nie dopełni swoich obowiązków, to ten fakt nie może być widoczny. Chcąc jeszcze bardziej nauczyć młodzież odpowiedzialności, uczestniczymy również w Debatach Oxfordzkich, podczas których młodzież nie tylko ma okazję posłuchać wybitnych mówców, ale również może wygłosić dwuminutową mowę otwierającą, co jest bardzo dużym zaszczytem. Mamy też kameralny klub dyskusyjny „Ladies&Gentleman Club”, w którym uczestnicy dyskutują na konkretne tematy w języku angielskim. Oprócz tego prowadzimy również projekty, w których promujemy techniki walki ze stresem czy piszemy o wielkich Polakach. Uczymy, jak budować markę osobistą, być odpowiedzialnym i współpracować z innymi.
Jak młodzież odnajduje się w takich projektach?
Uczestnicy projektu są z reguły bardzo ambitni. Większość z nich przygotowuje się do aplikacji na studia zagraniczne, wymieniają się poglądami, planami na przyszłość, dlatego bardzo dobrze się ze sobą czują. Trzymają się razem, nawet gdy wyjadą z Polski na studia. Wspierają się i wzajemnie sobie pomagają.
Wow! Co jeszcze?
Indywidualna współpraca z dzieckiem i rodzicami, najczęściej mająca na celu poznanie jego preferencji, chęci rozwoju lub przygotowaniu do aplikacji na konkretny kierunek studiów. W pierwszej kolejności trzeba pokazywać dziecku możliwe drogi rozwoju, umożliwić mu zdobywanie różnych doświadczeń, co i tak później przyniesie efekty – działania, które będzie można wpisać w aplikacji na studia. Moim zdaniem takie indywidualne doradztwo powinno się rozpocząć od 3 klasy gimnazjum (1 liceum). Trzeba pozwolić dziecku zająć się czymś, co je pasjonuje. Podam przykład – pracowałam z Magdą, która bała się występować publicznie, nawet przed kilkoma osobami. Jednak gdy została koordynatorem projektu, którego tematyka bardzo ją interesowała, opowiadała o nim w ogólnopolskiej stacji telewizyjnej. Wszyscy, włącznie ze mną i jej rodzicami, byli zdumieni tą zmianą. Magda stwierdziła, że ten projekt nauczył ją wiary w siebie i komunikacji z innymi ludźmi.
Czy przygotowują Państwo młodzież do aplikowania na kilka konkretnych uniwersytetów, czy jest to kwestia indywidualna?
Oprócz wiedzy o poszczególnych uniwersytetach potrzebna jest również odporność psychiczna. Ze względu na indywidualne cechy charakteru nie każdy może studiować na każdym uniwersytecie. Oprócz topowych uniwersytetów typu Oxford, na których przyjęci studenci z automatu dostają od rządu pożyczkę na studia, wiele osób wysyłamy na bardzo dobre, bezpłatne uniwersytety w Szkocji. Trzeba jednak uważać na poziom uniwersytetu, ponieważ czesne na uniwersytetach jest bardzo zbliżone, a poziom i możliwości po skończeniu studiów – bardzo zróżnicowane.
Jak Pani porównałaby studia w Polsce i Wielkiej Brytanii?
Moim zdaniem polscy wykładowcy nie odbiegają poziomem intelektualnym od wykładowców w Wielkiej Brytanii. Jest tam natomiast inny system – jest mniej godzin obowiązkowych, ludzie chodzą na zajęcia, bo chcą. Uczy to zupełnie innego podejścia. We wspólnych projektach – bez względu na zaangażowanie – wszyscy dostają tę samą ocenę. Jest inne podejście wykładowców i pracowników uczelni. Uważam, że każdy młody człowiek powinien mieszkać za granicą, by przez chwilę pobyć obcokrajowcem i poznać „inne życie”.
Kim są Pani klienci – w rozumieniu rodziców?
Ludzie świadomi, którzy najlepiej rozumieją istotę dobrej edukacji. Wolą zainwestować w 4-dniowe spotkanie na University of Oxford, niż w kolejny wyjazd do Tajlandii.