Język jest fascynującym żywym tworem, który w dużej mierze kształtuje tak zwany uzus. Pod tą poważnie brzmiącą nazwą kryjemy się my – jego użytkownicy. To my sprawiamy, że żyje i nieustannie się zmienia. A on – przy odrobinie głębszej refleksji – udowadnia, że świat to naprawdę globalna wioska. Poprawność jest jednak ciągle w modzie, a czasem decyduje o jakości osobistych i biznesowych relacji z otoczeniem. Błędy w tekście mogą w skrajnych przypadkach spowodować problemy ze zrozumieniem go i odwrócić uwagę odbiorcy od zawartych w nim treści. No i klops lub, jak mawiało się ongiś – wieczna sromota.
To niestety ciągle trwa…
Nie wypada się upierać, że coś ciągle trwa. Dlaczego? „Tylko i wyłącznie” dlatego, żeby, zajadając kanapkę z „masłem maślanym” nie „cofać się do tyłu” na drodze do zostania językowym znawcą błędów wszelakich.
Kto zawinił?
Pleonazm – wyrażenie, w którym jedna część wypowiedzi zawiera treść występującą także w drugiej części.
Nie liczy się ilość, ale jakość ilości
Należy zawsze podawać liczbę tego, co możemy policzyć na palcach, a ilość tego, co się nam przez te palce przeleje, przesypie lub przewieje. Ilość ludzi? To nawet nie brzmi dumnie. Ale gdy duża liczba ludzi zjada dużą ilość cukru, wiadomo na pewno, że nie świadczy to dobrze o ich nawykach żywieniowych.
Kto zawinił?
Rzeczowniki przeliczalne i nieprzeliczalne – liczba odnosi się bowiem do pierwszych, a ilość do drugich.