„Póki człowiek ma nadzieję, będzie wciąż zaczynał od nowa pełne nadziei kończenie.”
Są książki, których tytuły dziwnie znajomo brzmią w uszach. Ich fabuła nie zawsze jest nam doskonale znana, a jednak jesteśmy przekonani o ich nadzwyczajnej wielkości. Czy mogą do nich należeć takie tytuły, jak Blaszany bębenek, Spotkanie w Telgte czy jeden z nowszych: Przy obieraniu cebuli ? Tak, to dzieła wybitne, powszechnie komentowane i rozpoznawalne. Wszystkie napisane przez człowieka, który zamieszkiwał przy ulicy Lelewela we Wrzeszczu. Gdańsk był wówczas Wolnym Miastem Gdańsk. Jego matka pochodziła z Kaszub. Być może z tego względu tak często pisze na temat tego rejonu.
Gdy pisarz został noblistą stało się jasne samo przez się, że jego literatura zasługuje na miano wielkiej. Zasłynął on szczególnie za powieść Blaszany bębenek, która jest częścią trylogii, w której skład wchodzą także: Kot i mysz, Psie lata. Fabuła jego książek zawsze mówi o trudnej historii i czasach, kiedy obok siebie żyli Niemcy oraz Polacy. W jednym miejscu połączeni koniecznością przykrego sąsiedztwa. Tak od siebie daleko, a jednak zjednoczeni czymś wspólnym, co trudno nazywać. Gunter Grass był właśnie kimś takim. Urodzony na polskiej ziemi, a jednak na wskroś niemiecki. Po wielu latach zapragnął oczyszczenia i ujawnił kontrowersyjne informacje na temat swojej młodości, kiedy to z własnej nieprzymuszonej woli zaciągnął się do służby wojskowej w nazistowskiej formacji Waffen-SS. Tym wyznaniem poruszył całą lawinę komentarzy ze strony polityków, a nawet kościoła. Lech Wałęsa w ostrych słowach potępił pisarza domagając się jego rezygnacji z honorowego obywatelstwa w mieście Gdańsku. Nie bał się oficjalnie oświadczyć, że jeśli Grass nie zrezygnuje, to on sam będzie musiał to uczynić. Noblista nie wyraził jednak takiej chęci i ostatecznie wszystko umilkło, a sam Lech Wałęsa uznał jego spowiedź jak formę oczyszczenia i odkupienia win.