Każde szaleństwo musi się kiedyś skończyć. Dobiegła końca jubileuszowa edycja festiwalu FETA, wyjątkowa pod kilkoma względami – otóż nigdy jeszcze deszcz tak pokrzyżował plany jak pierwszego dnia! Najstarsi fetowicze nie pamiętają takiej ilości widzów na festiwalu! Odbyło się wiele wspaniałych, zaskakujących spektakli ulicznych.
Po pierwszym dniu, gdy z powodu deszczu w Fecie uczestniczyła garstka widzów, pojawiły się obawy, że tegoroczna Feta może mieć skromniejszą niż dotąd frekwencję. Nic z tych rzeczy. Już w piątek popisy artystów śledziło mnóstwo osób, których liczba w sobotę urosła do kilkunastu tysięcy (około 5 tysięcy śledziło ostatni nocny sobotni spektakl w wykonaniu Burnt Out Punks). W niedzielę widzów było już może nieco mniej, jednak wszystkim udzielał się niepowtarzalny urok bastionów, Starego Przedmieścia i Dolnego Miasta, które jako niezwykły zakątek Gdańska sąsiadujący z Głównym Miastem, doskonale pasują do Festiwalu Feta. Impreza dzięki powrotowi w tę lokalizację odzyskała charakter prawdziwego teatralnego święta, czego nieco jej brakowało na terenach Centrum Hewelianum i szczególnie na Placu Zebrań Ludowych.
fot. Piotr Żagiell