Together Magazyn » Aktualności » Wyprawa 5 mórz: Morze Egejskie

Wyprawa 5 mórz: Morze Egejskie

Morze Egejskie nauczyło naszego Igora snurkowania (nurkowania z fajką do oddychania, goglami i płetwami), pozwoliło nam zbliżyć się do zakazanych, świętych gór Athos i pokazało wiele cudnych miejsc w kontynentalnej Grecji. Okazuje się, że Grecja ma wiele do zaoferowania, nie tylko góry. Ta kraina bardzo pozytywnie nas zaskoczyła.

Opowiem więc teraz o kilku miejscach, które można połączyć z weekendowym wypadem na „city break” do Saloników, bo każde z tych miejsc jest w zasięgu jednodniowego wypadu z miasta. Można je wszystkie połączyć w objazdową wyprawę samochodem albo z nomadowaniem, gdyż te okolice świetnie się do tego nadają. My miksujemy te trzy sposoby na podróże podczas Wyprawy 5 Mórz: w tygodniu pracujemy zdalnie, w weekend się przemieszczamy, a w międzyczasie opowiadamy o podróżach na blogu, kanale YouTube i w magazynie Together.

Góry Athos

Tę krainę, w klasztorach zbudowanych wysoko na skałach albo na niewielkich plażach (które zmieściły się przy górach schodzących do morza), zamieszkują tylko mnisi. Athos jest trochę jak zakazany owoc, gdyż nie mają tam wstępu kobiety… Lecz jak się okazało nie tylko one. Na naszej wyprawie poznaliśmy rodzinę podróżująca z psem-suczką i ten pies też nie mógł wejść na Athos. Mężczyźni mają trochę łatwiej, ale tylko trochę. Mężczyzn innego wyznania niż greckokatolickie może przebywać na półwyspie w jednym czasie tylko 10. Jest jednak sposób, by całą rodziną zobaczyć tę odciętą od reszty świata krainę. Można ją oglądać z łodzi płynącej 400 metrów od brzegu. Rejsy odpływają m.in. z Uranopolis – małego miasteczka, które samo w sobie jest też dobrym przystankiem, gdyż jest pełne plaż z cudnymi widokami, zwłaszcza wieczorem.

Snorkeling

Tego trzeba spróbować nad Morzem Egejskim! My po raz pierwszy na naszej wyprawie założyliśmy maski w Uranopolis, gdy tylko zeszliśmy z łodzi na Athos. Dla Igora był to pierwszy raz, nie licząc naszej wanny w Gdyni. Ja też jeszcze nie wypływałam tak daleko. Igora okrzyki „ryby, ryby” wykrzyczane w rurkę do oddychania było słychać aż na plaży. Bez względu na wiek, spotkanie z ławicą ryb jest świetnym przeżyciem. W Uranopolis i okolicach jest kilka miejsc idealnych do uprawiania snorkelingu. A jak snorkeling w morzu to może jeszcze jakiś nadmorski zachód słońca?

Chalkidiki

Cicho, spokojnie, klimatycznie… Może być też „jakby luksusowo” za przystępną cenę. Chalkidiki słyną głównie z plaż, w tym z tych pustych, na których można spać w jaskini z namiotem albo takich, gdzie schronisz się w cieniu baldachimu i to niekoniecznie blisko kurortów. My cały jeden dzień spędziliśmy na łóżku z baldachimem w cenie posiłków, które zamówiliśmy, bez dodatkowych opłat za wypożyczenie. Trzeba przyznać, że ten układ jest bardzo fair.

Meteory

Jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widzieliśmy w życiu. Nie przesadzam. Totalnie unikatowe! Meteory oznaczają „zawieszony w chmurach” i trzeba przyznać, że trafili z nazwą w samo sedno. Na szczytach skał, które przypominają kamienne kolumny, wiszą klasztory i rzeczywiście jest to miejsce jak z innego świata. Sześć z tych klasztorów ciągle działa i można do nich wejść za 3 euro. Najbardziej nam się podobało w klasztorze Najświętszej Marii Panny, który możecie znać z filmu z Bondem „Tylko dla twoich oczu”. Mimo filmowej sławy było tu dość pusto i kameralnie. Sam klasztor jest bardzo skromny, ale chyba w tym jego urok, no i nadrabia tłem. A pod Meteorami spaliśmy na kempingu, gdzie z basenu był widok na same skały. Idealnie!

Saloniki

Nie będę ściemniać, to miasto nie jest ładne… Nawet można powiedzieć, że jest brzydkie. Jest też jednak ciekawe. I to na tyle, że zostaliśmy tu dłużej, niż początkowo planowaliśmy. Nessebar w Bułgarii, gdzie byliśmy kilka tygodni wcześniej, był ładny, ale nudny i ja zdecydowanie wolę tę drugą opcję. Choć nawet Salonikom nie można odmówić urody: na deptaku nad morzem albo na placu Arystotelesa. Saloniki to dla mnie targi rozstawione na ulicach miasta, gdzie jedna pani zaprosiła Igora, by pomagał jej sprzedawać jajka. I ten pan lat 60., który grał z dzieciakami w piłkę i dyktował Igorowi karne w wątpliwych sytuacjach, bo był najmłodszy. Miliony knajpek i restauracyjek, gdzie sąsiedzi wieczorem schodzą się na mecz, małe sklepiki otwarte do późna i arbuzy sprzedawane prosto z samochodowej paki. Jest tu ciekawie. Jeśli tu będziesz, wybierz się koniecznie rano na targ Kapani, gdzie dostaniesz wszystkie świeże produkty, w tym kawał tuszy barana prosto od masarza.

Gorące źródła i melnickie piramidy

To w Bułgarii, ale zaraz za granicą. W sam raz na jeden dzień albo na weekend. My spędziliśmy tu jednej z fajniejszych weekendów naszej wyprawy. Odbiliśmy sobie za wszystkie kałuże i błotne sadzawki, które omijaliśmy, odkąd dorośliśmy. Taplanie się w błocie było super, a do tego udzielił nam się swojski klimat tego miejsca. Źródła nie zostały zagarnięte przez żaden kurort, nie płaci się za wejście. Jest to po prostu kilka sadzawek, gdzieś na polu między wzgórzami, a zaraz obok można rozbić na dziko namiot. Najlepiej jest tam rano, gdy powietrze jest jeszcze chłodne, a para unosi się wysoko. Ty siedzisz w źródełku, a gdzieś daleko pasterz pędzi stadko owiec. Po takiej kąpieli polecamy spacer po melnickich piramidach. Samo miasto Melnik jest urocze i jestem pewna, że ci się spodoba, ale najlepsze i tak jest nad miastem: ostre rysy żółtych gór z piaskowca, z zielenią lasów i winnic.

W kolejnym numerze pokażę dwie najpiękniejsze plaże na świecie. Taką oficjalną z internetowych rankingów i drugą, piękniejszą od tej najpiękniejszej, z naszego rankingu. A do tego czasu, jeśli spodobał Ci się ten artykuł, zapraszam do nas na tuiwszedzie.pl po więcej zdjęć i informacji o tych i innych miejscach.

Autoutor: Sylwia Kołpućwww.rodzinanomadow.pl

5/5 – (1 głosów)