Teoretycznie wszyscy wiemy, że wakacje nie mogą trwać w nieskończoność. Jednak gdy się kończą, trudno się uwolnić od poczucia nostalgii za błogim wypoczynkiem i beztroską, co dotyczy i dzieci, i dorosłych. Chcąc czy nie, oczekując kolejnych wakacji, trzeba przywyknąć do codzienności roku szkolnego. To przecież tylko 10 miesięcy…
Rodzice, których dzieci chętnie chodzą do szkoły, mogą się uważać za wybrańców losu. Choć sama szkoła się zmienia, nadal powszechna jest raczej postawa kontestowania szkolnej rzeczywistości przez uczniów. Ta tendencja jest szczególnie zauważalna w klasach gimnazjalnych. O ile młodszym dzieciom w szkole podstawowej trudno jest się wdrożyć w rytm codziennych obowiązków, o tyle gimnazjaliści alergicznie wręcz potrafią reagować na „szkolny przymus”, czyli po prostu realizowanie programu nauczania. Nawet zdolne i ambitne dzieci potrafią manifestować swój sprzeciw wobec konieczności podporządkowania się określonym zasadom panującym w szkole. Co mogą zrobić rodzice, by zmienić sposób postrzegania szkoły? Czy stoimy na straconej pozycji?
Przede wszystkim trzeba się starać zrozumieć dziecko i jego dylematy. Nie należy zatem reagować frustracją na brak zapału u dziecka. Początek roku szkolnego – po wakacyjnym rozprężeniu – może być trudnym okresem dla każdego. U młodszych dzieci zaburzenie wakacyjnego spokoju bywa wręcz traktowane jako rażąca „niesprawiedliwość”. Błędne jest zarówno „straszenie” szkołą – jako miejscem, w którym stosuje się wyłącznie przymus i dyscyplinę – jak i przedstawianie nauki w kategoriach przykrej konieczności, na zasadzie: „ja musiałem się uczyć, ty też musisz – tego, niestety, nie da się uniknąć”. Taka ponura wizja szkolnej rzeczywistości działa przygnębiająco i demotywująco.
Sporym wyzwaniem – i dla rodziców, i dla nauczycieli – może być wskazanie dzieciom, że nauka bywa źródłem fascynacji i radości, odkrywaniem nowych horyzontów. Przydatne bywa również wykazanie, że niemal każdą dziedzinę nauki można wykorzystać w praktyce. Jeśli dziecko ma jakieś hobby, warto połączyć ten fakt z określoną dziedziną wiedzy. Warto od podstaw budować u dziecka świadomość, że nauka jest inwestycją we własną przyszłość, w rozwijanie osobowości, nawet jeśli początkowo wydaje się uciążliwa czy wręcz niepotrzebna.
Niestety, nadal wielu nauczycieli, próbując umacniać swój autorytet, stosuje taktykę „straszenia” szkołą. Zwłaszcza krótko po wakacjach, trudno się spodziewać pożądanych skutków tej strategii… Nie najlepszym rozwiązaniem jest również przeprowadzanie w pierwszych dniach roku szkolnego obszernych sprawdzianów. Choć ich celem jest kontrola stanu wiedzy uczniów, efektem ubocznym będzie na pewno spora dawka stresu i poczucie, że szkoła to miejsce „represji”, a nie rozwoju. W tej sytuacji trudno wytłumaczyć uczniom, zwłaszcza tym młodszym, że nauka nie jest formą kary. Być może warto porozmawiać z nauczycielami na temat innych, mniej stresujących form powakacyjnego sprawdzania wiedzy.
Większość z nas doskonale pamięta trudne powroty do szkół po wakacjach. Byłoby dobrze, gdyby dorośli, w tym również i nauczyciele, potrafili przypomnieć sobie tamte chwile oraz czasami spojrzeć na wrześniową szkołę z perspektywy ucznia. Niekiedy kilka drobnych gestów może stworzyć trwałą płaszczyznę porozumienia między uczniem a nauczycielem. Na tym przecież każdemu powinno szczególnie zależeć.