Całkowicie rozumiem koncepcję i dość sporą popularność sesji „brzuszkowych”, które odbywają się w studio. Takie miejsce zapewnia bezpieczeństwo i prywatność. Sama byłam w ciąży i wiem, jak ważne jest, aby czuć się na takiej sesji dobrze w stosunku fotograf–klient. Ale równie istotne jest poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że nikt nas nie zobaczy, gdy np. pozujemy nie do końca ubrani.
Wybór czasu i miejsca
Mimo zalet sesji studyjnych, całym sercem jestem za sesjami, które odbywają się w plenerze. Nie ma nic piękniejszego, jak uchwycić ten cud, którym jest kobieta nosząca w sobie nowe życie – w naturalnym świetle słońca, w otoczeniu natury. Serio. To jest to!
Warto wcześniej przygotować się do takiej sesji, nie tylko pod kątem wyboru właściwego fotografa, ale dobrze przemyśleć przestrzeń, w której mają się odbyć zdjęcia, i wyznaczyć odpowiedni czas. Najlepiej sesję ciążową wykonać w ósmym miesiącu, kiedy to jeszcze przyszła mama ma dość dużo sił i brzuszek jest już dobrze widoczny. Pamiętajcie również, rezerwując termin takiej sesji, że nasze maluszki lubią czasem wcześniej przyjść na świat!
Co do samego miejsca, pomyślcie, czy jest tam gdzie odpocząć. Czy jest na tyle spokojnie, żeby w zupełności skupić się na samej sesji? Bez skrępowania można odsłonić brzuszek?
Sposób na piękną sesję
Mimo że to kobieta jest w ciąży, to proszę Was, drogie Panie, nie zapominajcie o swoich partnerach! Chcę wierzyć, że nowe życie zostało poczęte z Waszej miłości i ogromnej chęci do powiększenia rodziny. To samo tyczy się starszego rodzeństwa czy chociażby Waszego czworonożnego przyjaciela. Przecież na tego maluszka oczekuje tak naprawdę cała rodzina!
Kolejna sprawa to samopoczucie przyszłej mamy. Zdaję sobie sprawę, że możecie czuć się różnie. To zrozumiałe. Dlatego zawsze proponuję współpracę z profesjonalną makijażystką i chętnie doradzam, co ubrać, aby podkreślić ciążę. Jednak wiele zależy od Waszego podejścia. Fotograf może się dwoić i troić, ale jeśli same w siebie nie uwierzycie, może być trudniej. Choć mój feedback od klientek jest zawsze taki sam – czują się kobiece, piękne i zrelaksowane. I tego się trzymajmy!
A może w domu?
Jeśli jednak wszystko, co napisałam powyżej, ciągle Was nie przekonuje, istnieje inna, świetna alternatywa dla studia. Równie bezpieczna, a może nawet tańsza. Znacie to miejsce bardzo dobrze. To Wasz dom. Gdzie, jak nie we własnym mieszkaniu, możecie czuć się w pełni komfortowo i bez pośpiechu czy skrępowania tak pozować, aby zdjęcia wyszły rewelacyjnie? No właśnie…
Może powiecie „w moim domu panuje nieład” albo „moje mieszkanie jest za małe/za brzydkie”. Wychodzę z założenia, że w każdym mieszkaniu da się przeprowadzić sesję. Wystarczy kawałek parapetu przy oknie albo wesoła kanapa w salonie. Albo pokoik maluszka, który na pewno pod koniec ciąży gdzieś tam jest już przygotowany. Podczas swoich sesji „brzuszkowych” i tak głównie skupiam się na Was – na Waszych emocjach i tym niesamowitym czasie oczekiwania na dziecko. Takie sesje nie potrzebują wielu gadżetów. Ten „cud” ma mówić sam za siebie. A zatem uwierzcie mi, że nie ma się co bać sesji we własnym „m”!
***
Czy sesja będzie w plenerze, czy w domu, czy też w studio – tak naprawdę nie to jest ważne. Najważniejsze, by uchwycić ten cudowny stan oczekiwania na nowego członka rodziny. Wasze dziecko za kilka lat na pewno Wam za to podziękuje. A i Wy sami chętnie po jakimś czasie wrócicie do takiej pamiątki!
Do zobaczenia na sesjach!
I pamiętajcie – zdjęcia niewydrukowane nie istnieją!