Miłośnicy jazdy na rowerze przekonują, że jest to ekologiczny środek komunikacji, z którego można korzystać przez cały rok. Niemniej to wiosną i latem na trójmiejskich ścieżkach rowerowych można spotkać najwięcej użytkowników jednośladów. Czy w ostatnich latach korzystnie zmieniła się infrastruktura, z której mogą korzystać rowerzyści? Czy nadal trwa wojna między kierowcami i rowerzystami?
Nie trzeba być miłośnikiem rowerowej rekreacji, żeby dostrzec pozytywne zmiany w zakresie infrastruktury rowerowej. Niegdyś ścieżka rowerowa była traktowana jako dziwaczny i wręcz niepotrzebny wymysł, który zajmuje miejsce pieszym. „Tworzono” szlaki rowerowe, wydzielając wąski pas poprzez zaznaczenie go białą farbą. Tak było, na przykład, na ulicy Chłopskiej w Gdańsku. Zimą na takich ścieżkach (może raczej: pasach) rowerowych zalegały hałdy śniegu z pobliskich chodników, co praktycznie uniemożliwiało jazdę i można było łatwo stracić zęby.
Na szczęście, czasy, w których ignorowano problem braku ścieżek rowerowych, już minęły. To oczywista kolej rzeczy, ponieważ korzystanie z rowerów może być częściowym rozwiązaniem problemów zatłoczonych ulic, a już na pewno jest działaniem ekologicznym. Na tym powinno zależeć włodarzom wszystkich większych miast, nie tylko prezydentom Gdańska, Gdyni i Sopotu. I widać, że coraz bardziej zależy. Jeśli chodzi o Gdańsk, w „Programie Operacyjnym” na lata 2012–2015 korzystnie z rowerów jest jednym z kluczowych postulatów rozwoju mobilności mieszkańców. Co istotne, w Trójmieście zwiększa się ruch rowerowy, a zatem każda inwestycja w infrastrukturę jest celowa. Tylko w ciągu ostatnich trzech lat liczba rowerzystów w Gdańsku wzrosła o 44%, a tylko w ciągu ostatniego roku odnotowano 12-procentowy wzrost natężenia ruchu rowerowego.
Powoli, ale systematycznie doganiamy pod względem infrastruktury rowerowej Europę Zachodnią. W całym Trójmieście pojawiło się wiele nowych ścieżek rowerowych, co ważne – kładzie się coraz większy nacisk na skomunikowanie ich z pozostałymi odcinkami, które zbudowano wcześniej. Budowa lub modernizacja ulic najczęściej wiąże się z wytyczeniem nowej trasy rowerowej. W samym Gdańsku jest obecnie 466 km ścieżek rowerowych. Oczywiście, nadal jest jeszcze wiele do zrobienia, niemniej nie ma się czego wstydzić. Przejazd rowerem z Gdyni do Gdańska nie jest już karkołomnym zadaniem, które wcześniej wymagało od rowerzysty sporo sprytu i naginania przepisów. Wzdłuż głównych arterii wyznaczono nowoczesne trasy rowerowe umożliwiające cyklistom sprawny przejazd. Wprawdzie nadal istnieją pewne problemy, jak w Sopocie-Wyścigach, gdzie wciąż brakuje ścieżki rowerowej wzdłuż Alei Niepodległości, ale i tak rowerzyści mają coraz mniej powodów do narzekania.
Rower nadal jest traktowany przede wszystkim jako pojazd rekreacyjny. W każdy weekend popularne trasy rowerowe, na przykład wzdłuż Pasa Nadmorskiego w Trójmieście, oblegane są przez całe rodziny. Atrakcyjna trasa z Gdańskiego Brzeźna przez Sopot do Gdyni przyciąga zarówno mieszkańców Trójmiasta, jak i turystów, którzy korzystają z wypożyczalni rowerów. O ile nikogo nie trzeba przekonywać, że weekendowa wycieczka rowerowa jest przyjemną, ekologiczną formą rekreacji, trudniej znaleźć zwolenników praktycznego wykorzystywania rowerów na co dzień, na przykład w dojazdach do pracy. Warto jednak zauważyć, że coraz więcej firm udostępnia nie tylko strzeżone miejsca postojowe dla rowerów, ale i pomieszczenia, w których pracownik korzystający z roweru, może się przebrać i wziąć prysznic. Można przypuszczać, że wraz z upływem czasu zwiększy się liczba osób, które zdecydują się na codzienne korzystnie z tego środka transportu. Ciekawą inicjatywą w Sopocie, która funkcjonuje już od ubiegłego roku, jest Rower Miejski. Mieszkańcy i turyści mogą poruszać się po mieście za niewielką opłatą rowerami, pozostawiając je w wyznaczonych stacjach dokowania. Na razie ten sposób wykorzystywania roweru jako środka lokomocji cieszy się umiarkowanym zainteresowaniem.
Nadal często nie dowierzamy w skuteczność roweru w realiach miasta – całkiem niesłusznie! Warto pamiętać, że czas przejazdu rowerem między Gdynią a Gdańskiem bywa porównywalny do poświęconego na dotarcie do celu środkami komunikacji miejskiej, a niekiedy nawet samochodem, zwłaszcza w godzinach szczytu komunikacyjnego. Rowerzysta nie musi się martwić poszukiwaniem miejsc parkingowych ani opłatami za postój. Poza tym całkiem legalnie może dojechać w miejsca trudno dostępne posiadaczom samochodów, na przykład na Główne Miasto w Gdańsku czy w okolice Skweru Kuracyjnego w Sopocie. Oczywiście ceny paliw również nie są zmartwieniem dla rowerzystów.
***
W Europie Zachodniej już od wielu lat rowerzysta jest pełnoprawnym uczestnikiem ruchu drogowego. W Polsce nadal bywa traktowany jak intruz i zawalidroga. Można przypuszczać, że właśnie taki stan rzeczy zniechęca wiele osób do korzystania z rowerów w ruchu miejskim. Kierowcy narzekają na zły stan dróg i korki, poszukując „winnych” takiego stanu rzeczy. I często wyładowują swoją frustrację na rowerzystach. Nie zauważają natomiast dwóch faktów. Po pierwsze, według kodeksu drogowego rowerzysta nie jest gościem na drodze, ale takim samym jej użytkownikiem jak kierowca. Ustępowanie mu pierwszeństwa nie jest więc grzecznością czy aktem łaski, lecz obowiązkiem. Po drugie, zwiększenie udziału rowerzystów w ruchu ulicznym przyczynia się do odciążenia miejskich arterii. Powstaje zatem błędne koło: kierowcy są nieprzychylni rowerzystom, a wiele osób nie chce korzystać z rowerów, bo obawiają się bezpiecznego korzystania z publicznych dróg. W efekcie kierowcy nadal grzęzną w korkach, a rowerzyści są narażeni na codzienny stres. Trzeba jednak przyznać, że również samym rowerzystom często brakuje rozwagi, wyobraźni, a niekiedy wręcz podstawowej znajomości przepisów ruchu drogowego. Szaleńcza jazda po chodnikach czy poruszanie się po ulicach, gdzie obowiązuje zakaz jazdy rowerem, to tylko wybrane przykłady.
Coraz lepsza infrastruktura rowerowa nie poprawi mentalności kierowców. To proces, który musi trwać przez wiele lat. Przede wszystkim obie strony muszą pamiętać, że przyświeca im ten sam cel – bezpieczne dotarcie do określonego miejsca. I kierowcy, i rowerzyści powinni być więc na drodze partnerami, a nie rywalami. Odrobina szacunku i wzajemnej życzliwości nic nie kosztuje, a może znacząco odmienić codzienne życie.