Nie mogę tak przecież zostawić Trójmiasta
Najlepsza w Polsce zagraniczna studentka od sześciu lat pozostaje pod ogromnym wrażeniem Gdańska. Mimo że wkrótce skończy studia, nie zamierza żegnać się ze swoim ulubionym miastem.
Konkurs INTERSTUDENT jest prestiżowy. Żeby w nim wygrać, nie wystarczy się tylko dobrze zintegrować i jeszcze lepiej uczyć. Trzeba też być aktywnym w lokalnym środowisku oraz działać na rzecz wielokulturowości. Dlatego wygrana w tej rywalizacji o miano najlepszego studenta zagranicznego w Polsce może otworzyć drzwi do kariery w wielu dziedzinach.
W przypadającej na ten rok akademicki piątej edycji konkursu rygorystyczne warunki uczestnictwa spełniało 120 kandydatur z 43 uczelni. A studentów zagranicznych w naszym kraju jest już prawie 40 tys. Poprzeczka z roku na rok jest zawieszona coraz wyżej.
Do ścisłego finału zakwalifikowano 22 osoby. W styczniu podczas Gali Konkursu w Lublinie ogłoszono nazwiska zwycięzców. W kategorii studiów licencjackich wygrał Ukrainiec Vitaliya Smygura, w studiach doktoranckich Hindus Ghanshyambhai Khatri, zaś najpopularniejszym studentem zagranicznym wybrano Haitańczyka Huguesa Gentillona. Mieszkańców Trójmiasta jednak najbardziej mogło ucieszyć zwycięstwo ich reprezentantki w kategorii studiów magisterskich: Amerykanka Gabrielle Karpinsky od sześciu lat studiuje bowiem na kierunku English Division Wydziału Lekarskiego na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym.
Poza nauką prowadzi nowatorski program „Fun with English” dla dzieci z chorobą nowotworową leczonych w klinice Pediatrii, Hematologii i Onkologii i organizuje akcje promujące oddawanie szpiku. Jest również pierwszą w historii GUMed kobietą kierującą prestiżowym bractwem studenckim Phi Delta Epsilon oraz liderką koła naukowego dla obcokrajowców, które pomaga polskim dzieciom.
Poziom nauczania ją przeraził
Gabrielle pochodzi z Macomb w stanie Michigan. W czasach nauki szkolnej wolne chwile spędzała na plażach nad jeziorem Huron, jednym z największych w USA i festiwalach w pobliskim Detroit. Na brak przyjaciół i rozrywek nie mogła narzekać, ale postanowiła spróbować swoich sił na studiach w Polsce.
– Stąd pochodzi moja mama. Dokładniej z Sandomierza. 26 lat temu wyemigrowała do Stanów – mówi Amerykanka. – To ona od zawsze opowiadała mi o Polsce i zachwalała ją jako piękny kraj. Miałam wcześniej okazję odwiedzić kilka miast, ale nigdy nie widziałam Gdańska. Zawsze tego żałowałam, bo mama zachwalała polskie morze. Mówiła, że nad nim jest przepięknie. W Stanach mieszkałam i nad wodą, i na pustyni – w Arizonie. Zdecydowanie wolę wodę. Dlatego wybrałam Trójmiasto.
Gdy Gabrielle zdecydowała się na studia w Gdańsku, wiedziała, że będzie musiała pokonać swój strach przed zimnem. Myślała, że będzie marznąć cały rok. Szybko przekonała się jednak, że pogoda specjalnie nie odbiega od tej, do której przywykła dorastając w północnych Stanach.
Później znów zaczęła się bać. O naukę. – Po pierwszych zajęciach przeraziłam się, że nie dam sobie rady. Poziom nauki w Polsce jest bardzo wysoki. Stwierdziłam jednak, że nie ma odwrotu i muszę się do niego dostosować – wspomina. – Potem nawet mnie to ucieszyło, ponieważ dzięki tej presji stałam się bardziej pracowita. W ten sposób mogłam rozwijać się na różnych płaszczyznach, nie tylko na tej związanej z medycyną.
Najbardziej spodobała jej się Starówka
W rozmowie z magazynem „Together” studentka zachwala Gdańsk i jego zabytki. Choć w jej rodzinnych stronach znajduje się mnóstwo wspaniałych plaż i ciekawych miejsc, to te trójmiejskie uważa za piękniejsze. Imponuje jej również nasza historia, dłuższa i bujniejsza od amerykańskiej.
Dostrzega też zmiany, jakie zaszły u nas odkąd 6 lat temu przyjechała do Polski i zaczęła studia na GUMedzie. Obserwuje, jak nasz kraj zmienia się na lepsze. – Zmieniło się bardzo dużo – podkreśla. – Teraz jest więcej nowych budynków, sklepów, wiaduktów. Choć dostrzegam też, że coraz bardziej wchodzą tu amerykańskie tradycje. Próbujemy ze znajomymi zapoznać się ze wszystkimi atrakcjami Trójmiasta, ale jest tego tak dużo, że to zadanie niezwykle trudne. Szczególnie podoba mi się gdańska Starówka, a latem lubimy chodzić na plażę. Mam również kilka ulubionych kawiarni, gdzie lubię się uczyć. A życie studenckie tutaj jest wspaniałe. Ja osobiście w Gdańsku już nic więcej bym nie zmieniała. Jest cudowny. Miasto jest piękne takie, jakie jest i nie musi się moim zdaniem więcej unowocześniać.
Amerykanka za szczególnie ważną kwestię uznaje możliwość przebywania z ludźmi z całego świata, bo GUMed przyciąga osoby z różnymi paszportami. Jest międzynarodowo. Od nich wszystkich Gabrielle uczy się innych kultur, obyczajów, języków i tradycji. Gdy skończy studia, będzie więc znała nie tylko polskie zwyczaje, ale też wiele innych.
Żyjąc w Gdańsku widzi, że Stany różnią się pod tym względem od naszego kontynentu. – Dostrzegam dużą różnicę kulturową między Ameryką a Europą – zaznacza. – Tutaj ludzie potrafią znaleźć dla siebie więcej czasu. Chodzą na spacery nad morze, uczą się razem i lubią ze sobą przebywać. Tempo życia jest zupełnie inne niż w Stanach. Jest wolniej, spokojniej.
Gdańsk to już mój dom
Gabrielle cieszy się, że dzięki studiom w Gdańsku mogła zwiedzić miejsca, których wcześniej nie znała. I starała się chłonąć Polskę jak tylko mogła. Uczestniczyła w festiwalach, brała nawet udział w uroczystościach państwowych i kibicowała piłkarzom na stadionie podczas Mistrzostw Europy.
Tak bardzo spodobało jej się na Pomorzu, że zaczęła polecać studiowanie tutaj swoim znajomym i rodzinie. Dzięki temu od czterech lat w Gdańsku uczy się jej koleżanka, a od przyszłego roku może do niej dołączyć jej kuzyn.
Wkrótce jednak sympatyczna Amerykanka skończy studia na GUMedzie. Jak nam jednak zdradza, to nie koniec jej przygody z Gdańskiem. – Najpierw planuję skończyć rezydenturę na pediatrii, a potem drugą specjalizację na Onkologii i Hematologii Dziecięcej. Zaś w marcu powinnam wiedzieć gdzie dostałam się na rezydenturę w Stanach – mówi Gabrielle. – W dalszych planach chciałabym kiedyś robić doktorat na polskiej uczelni. Na razie w październiku chcę tu wrócić odwiedzić przyjaciół. Nie mogę tak przecież zostawić Trójmiasta. W tej chwili Gdańsk to już mój dom.
Mikołaj Podolski