Together Magazyn » Rodzic » Mały brudasek

Mały brudasek

Kasia Pytner, autorka bloga Kwiat Pomarańczy, opowiada o swoich matczynych perypetiach. Czy było ich wiele? Czy zaliczyła jakąś spektakularną wpadkę? Przeczytajcie, a dowiecie się, dlaczego mały Baltazarek przez dwa tygodnie nie był kąpany i czy położne z porodówek naprawdę potrafią być bezpośrednie.

Zaskoczona położna

Pierwsza sytuacja, która przychodzi mi na myśl, zaczęła się w momencie przyjścia na świat mojego synka. Gdy po porodzie dziękowałam położnej za jej wsparcie i rady podczas porodu, usłyszałam „Ale jest pani miła, w życiu bym nie pomyślała…”. Cóż, zabawne, ale i prawdziwe, bo patrząc na to, co działo się w trakcie porodu, słowo „miła” jest ostatnim sformułowaniem, które do mnie pasowało.

Suche kąpiele Baltazarka

Baltazar był wcześniakiem z 35. tygodnia ciąży, teoretycznie był jeszcze przed terminem. Wcześniej usłyszałam od znajomych, że to tata jako pierwszy powinien wykąpać syna, że to jego obowiązek, jak wybudowanie domu czy posadzenie drzewa… Mojemu mężowi Krzysiowi bardzo na tym zależało, mi również. Tak wbiłam sobie to do głowy, że czekałam na powrót męża, przemywając Baltazarka codziennie wacikami nasączonymi wodą. Baltazar zażywał tzw. suchej kąpieli przez pierwsze 2 tygodnie swojego życia… Któregoś dnia odwiedzili mnie znajomi. Cudowni, ciepli i wspaniali rodzice kilkuletniej wówczas Belli. W trakcie rozmowy wyszło na jaw, że mój zaledwie 2,5-kilogramowy synek nie był jeszcze kąpany! Kolega z wielką troską i zaskoczeniem (może też z małym oburzeniem) wstał, podwinął rękawy i stwierdził „no to kąpiemy”. Nie miałam wyjścia. Baltazar został wykąpany. Nie przez tatę…

Wpadki i wspomnienia

Nie jesteśmy idealni. Ani my matki, ani ojcowie. Teraz wspominamy ze śmiechem wszystkie śmieszne sytuacje. Pierwsza spróbowana cytryna i krzywy grymas, rozwolnienie na placu zabaw, gdy nie miało się już żadnej pieluszki, omyłkowe nałożenie własnej mocno miętowej pasty do zębów na szczoteczkę dziecka czy zdjęcie wysłane przez dumnego ojca na pierwszym samotnym spacerze pod tytułem „zobacz, jak sobie super radzę” i czapka na główce nieświadomego dziecka nałożona na lewą stronę… Wszystko to składa się właśnie na macierzyństwo. To są właśnie te wspomnienia, których za nic byśmy nie oddali.

5/5 – (3 głosów)