Together Magazyn » Aktualności » Chemia miłości

Chemia miłości

To ona daje natchnienie poetom i malarzom, to przez nią tracimy rozum, to ona nas czasem uskrzydla, a czasem jest przyczyną załamania. Mowa tu oczywiście o miłości. Dlaczego tak silnie na nas działa? Czemu mówi się, że zakochani tracą rozum?

Nasze mózgi to skomplikowana maszyneria, która ciągle oblicza, co się bardziej opłaca. Biorą w tym udział struktury odpowiedzialne za racjonalne myślenie (m.in. kora przedczołowa), jak i bardziej instynktowne struktury – podwzgórze i układ limbiczny. Jest to swoisty system informacji zwrotnej, gdzie podwzgórze działa jak centrala telefoniczna lub kontroler ruchu, który reguluje temperaturę, kontroluje wytwarzanie hormonów i przetwarza sygnały z otoczenia. To pozwala zaspokoić podstawowe potrzeby, takie jak głód lub pragnienie. Dodatkowo podwzgórze jest wrażliwe na hormony płciowe, czyli testosteron (wyższe stężenie występuje u mężczyzn) i estrogen (wyższe stężenie występuje u kobiet).

Wyobraźmy sobie sytuację, w której nie jesteśmy z nikim związani, nic nam nie zagraża (np. nie ma w pobliżu drapieżnika lub nie stoimy nad przepaścią). Nagle na naszej drodze staje ktoś atrakcyjny, który dodatkowo wykazuje zainteresowanie nami. Pojawia się perspektywa ewolucyjnej nagrody. W mózgu burzy się równowaga sił. Hormony pobudzają receptory w podwzgórzu, uwalnia się hormon melanotropowy. On pobudza wydzielanie dopaminy w przyśrodkowym polu przedwzrokowym (MPOA), po czym już nie ma odwrotu. Zostaje pobudzone pole brzuszne nakrywki (VTA). To wpływa na układ limbiczny, gdzie źródło mają takie stany jak strach, euforia czy przyjemność – tu jest nasz układ nagrody. Następuje sprzężenie powodujące, że MPOA zalewa jeszcze większa fala dopaminy. Wytwarzają się mózgowe opioidy. Do genitaliów napływa krew. Jakby tego było mało, VTA ucisza korę przedczołową, biorącą udział w racjonalnym podejmowaniu decyzji, przekazując do niej dopaminę. Nasze zahamowania ograniczają się, uwaga kieruje się na zaspokojenie popędów. Jesteśmy na dopaminowym haju. Otoczenie coraz mniej nas interesuje, bo nasza uwaga skierowana jest na partnera. Substancje psychoaktywne (np. alkohol, narkotyki) działają na nasz mózg w podobny sposób. Z tego powodu, jeśli jesteśmy zakochani, mamy problemy ze snem, tracimy apetyt, ciągle myślimy o tej osobie, idealizując ją.

Po miłosnym uniesieniu poziom dopaminy w MPOA gwałtownie spada. Jednocześnie uruchamiają się inne hormony – u kobiet oksytocyna, a u mężczyzn wazopresyna. To one przyczyniają się do powstania przywiązania. Wytwarzają się one również podczas przytulania i innych form kontaktu fizycznego. Stajemy się senni z powodu uwalniania endokannabioidów. Do głosu dochodzi serotonina, pojawia się uczucie spokoju, zaspokojenia i satysfakcji. Mózgowe opioidy, w tym endorfiny, zalewają podwzgórze i układ limbiczny, przy okazji wyłączając działanie dopaminy w korze przedczołowej. Zaczyna nam wracać racjonalne myślenie.

Dzięki dopaminie mózg zaczyna kojarzyć, co wzbudza w nim falę przyjemności i daje nagrodę. Pojawia się przyjemne skojarzenie partnera z nagrodą. Układ nagrody traci część zdolności reagowania na nowe bodźce, co przekłada się na to, że tracimy zainteresowanie innymi atrakcyjnymi osobami. Liczy się tylko ten, w kim się zakochaliśmy.

Zaczyna się od przyjemności wynikającej z kontaktu, pojawia się forma uzależnienia, a potem stopniowo nasz mózg nabiera tolerancji i natura miłości się zmienia. Ekscytujemy się mniej wraz z przemijaniem szalonych pragnień. Zostajemy ze sobą dzięki działaniu oksytocyny, wazopresyny i szlakom uruchamiającym hormony stresu, które rozwijają się w razie separacji. To wszystko jednak nie odbiera całego piękna, jakie wiąże się z miłością. Dużo miłości wszystkim!

Autor: Zbigniew Czapliński, Dział Wydarzeń i Programów Naukowych, Centrum Nauki EXPERYMENT w Gdyni

5/5 – (1 głosów)