Together Magazyn » Styl życia » Brodwino – sopockie blokowisko

Brodwino – sopockie blokowisko

Dla osób spoza Trójmiasta zestawienie pojęć „Sopot” i „blokowisko” jest kontrastowe, może nawet niedorzeczne. Rzeczywiście, nadmorski kurort słynie raczej z secesyjnych kamienic i urokliwych uliczek, nie zaś z domów z wielkiej płyty. Są jednak w Sopocie nowe osiedla mieszkaniowe, które można określić jako blokowiska. Jednym z nich jest Brodwino.

Sopocka zabudowa miejska miała w XX wieku podwójne szczęście. Dwukrotnie groziło jej unicestwienie, a jednak wyszła z historycznych zabudowań obronną ręką, niemal bez szwanku. W 1945 roku Sopot mógł się obrócić w zgliszcza za sprawą ofensywy Armii Czerwonej. Na szczęście, większość zabudowy Sopotu przetrwała przejście Frontu Wschodniego w nienaruszonym stanie. Smutny los spotkał za to jego rodowitych mieszkańców, ale to już inna historia…

Czy może być większe zagrożenie dla miasta niż działania wojenne? Okazuje się, że tak. Już po wojnie istniały plany zrównania z ziemią tego Sopotu, jaki obecnie znamy. Polskie władze komunistyczne wolały wybudować na nadmorskich terenach nowoczesne osiedla. Generalnie zastanawiano się nad przyłączeniem miasta do Gdańska. Dlaczego jednak ostatecznie oszczędzono poniemieckie wille i kamienice? Przyczyną nie był oczywiście sentyment ludowych władz do secesyjnej architektury. Nie przejmowano się również zbytnio niepowtarzalnym klimatem uzdrowiska. Chodziło wyłącznie o względy praktyczne. Po prostu solidna zabudowa, która przetrwała wojnę, stanowiła doskonałą bazę lokalową zarówno dla władz, instytucji publicznych, jak i samych obywateli. Ostatecznie nie podjęto wiążących decyzji na temat masowych wyburzeń. Zagęszczenie ludności w mieście i tak było ogromne – pozbawianie jej dachu nad głową, choćby tymczasowe, stanowiłoby duży problem.

Jeszcze na początku lat 70. całkiem poważnie rozważano wybudowanie w rejonach ulic Chopina, Grunwaldzkiej, Dzierżyńskiego (obecnie 3 Maja) i Łokietka nowoczesnej dzielnicy mieszkaniowej, oczywiście kosztem likwidacji dotychczasowej zabudowy. Nowe bloki miały być wysokie i funkcjonalne, zapewne zbliżone do tych, które powstawały na gdańskim Przymorzu. Planowano również zlikwidowanie hipodromu i budowę w jego miejscu stadionu sportowego na 80 tys. (sic!) widzów, przy czym obiekt miał być wzorowany na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Rachunek ekonomiczny przekreślił te dalekosiężne plany, dzięki czemu ocalono przed wyburzeniem dziesiątki sopockich domów. Władze ograniczały się do budowy „punktowców” – bloków, które kompletnie nie pasowały do sopockiej zabudowy, za to częściowo zaspakajały bieżące potrzeby mieszkaniowe. Duże wieżowce, nazywane niekiedy „szafami”, wybudowano w zasadzie tylko przy ul. Bitwy pod Płowcami. Pojedyncze bloki z wielkiej płyty powstawały również, między innymi, w ciągu Alei Niepodległości, na Osiedlu Mickiewicza, na Przylesiu, wreszcie – na Brodwinie.

Pierwsza wzmianka o wsi Brodwino pojawia się pod koniec XIII wieku, w dokumencie wystawionym przez księcia Mściwoja II, który przekazywał zarówno Sopot , jak i pobliską wioskę Opactwu Cystersów w Oliwie. Trudno powiedzieć cokolwiek na temat tej osady, ponieważ praktycznie zniknęła ona z map na długie stulecia, być może wskutek zniszczeń wojennych albo świadomych działań jej właścicieli. Na mapach z XVIII wieku teren dzisiejszego osiedla mieszkaniowego opisano jako całkowicie porośnięty lasem świerkowym. O zapomnianej osadzie poniekąd przypomniano sobie setki lat później.

W I połowie lat 70. XX wieku podjęto decyzję o rozbudowie infrastruktury mieszkaniowej Sopotu na zachód. Wiązało się to z zagospodarowaniem, czyli de facto – wykarczowaniem dużych połaci lasu. W tym czasie pojawiały się głosy krytyczne ze strony architektów i samych mieszkańców, którzy protestowali przeciwko „zabetonowywaniu” sopockich wzgórz. Jednak dla władz priorytetem było poszukiwanie nowych terenów pod budownictwo mieszkaniowe. Pod koniec lat 70. liczba mieszkańców Sopotu przekraczała już 50 tys., co wobec wyczerpywania się rezerw gruntów w dolnych rejonach miasta stanowiło ogromne wyzwanie. Względnie racjonalnym działaniem była więc budowa wieżowców tuż przy granicy z Gdynią – na Brodwinie.

Blokowisko na Brodwinie powstawało dość mozolnie. Problemy z zaopatrzeniem sprawiały, że nie udawało się wznosić budynków zgodnie z założonymi planami. Pod koniec 1975 roku tamtejszej spółdzielni mieszkaniowej przekazano 261 lokali – o połowę mniej niż pierwotnie zakładano. Jednak już w 1978 roku na Brodwinie mieszkało ponad 5,5 tys. osób, czyli więcej niż 10% mieszkańców całego kurortu! W tym samym roku oddano do użytku Szkołę Podstawową nr 9 przy ulicy Kolberga. Ówczesna władza lubiła chwalić się tym kameralnym osiedlem, nazywając je „najpiękniejszą dzielnicą Sopotu”. Kwestią dyskusyjną jest to, czy toporne budownictwo lat 70. faktycznie mogło budzić taki zachwyt, natomiast zdecydowanie było zgodne z duchem czasów. Wystarczy wspomnieć żelbetowe konstrukcje w Parku Północnym albo kanciaste pawilony w samym centrum miasta. Natomiast nikt nie mógł odmówić nowemu osiedlu malowniczego położenia. Otoczone Trójmiejskim Parkiem Krajobrazowym kameralne Brodwino, dobrze skomunikowane z innymi dzielnicami, do dziś stanowi ewenement wśród typowych blokowisk.

Rozwój Brodwina w dalszych latach to zasiedlanie kolejnych bloków i zagospodarowywanie otwartej przestrzeni. Powstała infrastruktura drogowa, nowe chodniki, a także pawilony usługowo-handlowe, które służą do dziś mieszkańcom osiedla, choć zmienili się ich najemcy. Obecnie Brodwino zamieszkuje nieco ponad 4 tys. osób. Mieszkańcy tego osiedla na ogół chwalą dobrą komunikację z centrum Sopotu i otoczenie przyrody. Bloki, które mają już po 40 lat, wymagają bieżących napraw, co jest zresztą typowe w tego rodzaju budownictwie. Z nowszych ciekawostek warto odnotować, że Brodwino jest oficjalnie dzielnicą miasta od 2006 roku. W 2009 roku otwarto wielofunkcyjny obiekt sportowy nazywany „Orlikiem”. Bieżący plan zagospodarowania przestrzennego uniemożliwia stawianie wysokich bloków na terenie osiedla, co zresztą stało się przyczyną konfliktu władz z jednym z deweloperów.

Czy podjęta ponad 40 lat temu decyzja włodarzy Sopotu o budowie osiedla mieszkaniowego Brodwino była słuszna? Jeśli przyjąć, że dzięki temu uniknięto dewastacji istniejącej zabudowy historycznej, odpowiedź może być tylko twierdząca. Na sopockim Brodwinie dorasta już kolejno pokolenie mieszkańców, sam kurort zaś nie stał się żelbetową „sypialnią”, zachowując swój niepowtarzalny urok.

 

Przy opracowaniu niniejszego tekstu skorzystano z publikacji: W. Fułek, R. Stinzing-Wojnarowski, Kurort w cieniu PRL-u. Sopot 1945–1989, Gdańsk 2007.

Oceń