Together Magazyn » Aktualności » Bangkok – Miasto Śliwek

Bangkok – Miasto Śliwek

Tajlandia to dla nas wyjątkowe miejsce. To tam pojechaliśmy w naszą pierwszą, rodzinną wyprawę, gdy Janek miał trzy lata. Wróciliśmy do Tajlandii pięć lat później, jak Tosia miała rok. W sumie spędziliśmy w tym kraju 11 tygodni, a to i tak o 1100 tygodni za mało.

Tajlandia, czyli rodzinny raj wytchnienia

Tajlandia to kraj, gdzie nie można pędzić i zwiedzać z check-listą, przeznaczając na każdy obowiązkowy punkt przysłowiowe „pięć minut”. Tu trzeba się zatrzymać i poddać chwili. Chłonąć. Czuć. Doznawać. Ludzie, smaki, kolory, dźwięki składają się na ten „raj” – coraz bardziej turystyczny, coraz bardziej komercyjny, nadal jednak piękny i niepowtarzalny. I arcyciekawy dla małych podróżników. Dziś zabieramy Was do Bangkoku – miasta, w którym byliśmy osiem razy – gdzie dzieci i rodzice mogą przeżyć niezapomniane przygody, a wspomnienia pozostaną na całe życie.

Bangkok – nowoczesność i tradycja

Bangkok, czyli stolica i największe miasto Tajlandii, jest uznawany przez wiele najróżniejszych agencji ratingowych za najgorętszą, najczęściej odwiedzaną przez turystów i biznesmenów, najatrakcyjniejszą stolicę świata. Jego nazwę możemy tłumaczyć jako „Miasto Śliwek” (bang „miasto”; kok – „śliwka”), ale jest też określane miastem aniołów. Położone nad rzeką Chao Phraya („rzeka władców”, „rzeka życia”), faktycznie zachwyca swoją malowniczością, temperamentem i niesamowitą łatwością łączenia tego, co nowoczesne z tradycją.

Gwar turystów i duch dziejów

Mekką wszystkich turystów (zwłaszcza backpakersów) jest ulica Khao San Road w dzielnicy Rattanakosia (Miasto Królewskie). To centrum niskobudżetowych hosteli, barów, salonów masażu, sklepów i ulicznych kramików. Życie zaczyna się tam wieczorem – wtedy ulica tętni międzynarodowym gwarem, mnogością kolorów i intensywnością zapachów. Khao San to też cenne miejsce informacji, z dużą liczbą agencji turystycznych, gdzie można kupić bilet na autobus, samolot czy busa.

Po pobliskiej rzece kursują stateczki, ekspresowe promy i tramwaje wodne, które w szybki i tani sposób przewiozą nas do ważnych, historycznych miejsc, zachwycających zarówno dorosłych, jak i dzieci. Do najważniejszych z pewnością należy Wielki Pałac Królewski – pamiątka potęgi dawnych władców. Ten olbrzymi (218 tys. m kw) kompleks zadziwia różnorodnością form, kolorów i przepychem. Pod białymi murami pałacu można kupić u lokalnych sprzedawców amulety na każdą okazję, stare monety i pamiątki sprzed lat.

Tuż obok znajduje się Świątynia Szmaragdowego Buddy (Wat Phra Kaeo). To najważniejsza świątynia wyznawców buddyzmu. Historia Szmaragdowego Buddy rozpoczęła się prawdopodobnie w 43 p.n.e. na Cejlonie, skąd figurka po wielu perypetiach trafiła do Tajlandii. Teraz jest symbolem tego kraju i stanowi ważny element wyznaniowy. Z posążkiem Buddy związany jest bardzo ciekawy i oryginalny rytuał. W zależności bowiem od tego, jaka pora roku panuje w Tajlandii, zmieniane są szaty figury, a może je zmieniać tylko i wyłącznie król. W tym miejscu warto wspomnieć, że tajski monarcha jest nie tylko najbogatszym człowiekiem na świecie, ale również postacią równą bogom. Za obrazę króla, ale również jego wizerunku, grożą bardzo poważne konsekwencje. Obecny król Rama IX rządzi nieprzerwanie od 1950 roku i uważany jest za ojca narodu. Tajowie darzą go szacunkiem i sympatią, a portrety i fotografie króla są w każdym domu, sklepie i na każdym murze w kraju.

Od Buddy do… Hello Kitty

Płynąc dalej wzdłuż wschodniego brzegu rzeki, dotrzemy do Świątyni Leżącego Buddy (Wat Pho) – najstarszej i największej świątyni Bangkoku. Znajduje się w niej ponad 15-metrowa, pozłacana figura odpoczywającego boga. Monument jest wykonany z wielką dbałością o szczegóły. W pobliskich ogrodach znajdują się liczne szkoły masażu tajskiego, można więc mieć coś nie tylko dla ducha, ale również i dla ciała. Po przeciwnej stronie Wat Pho, na zachodnim brzegu rzeki stoi Świątynia Świtu (Wat Arun), lśniąca w słońcu blaskiem tysięcy kawałków tłuczonej porcelany pochodzącej z Chin. Z kolei kilka przystanków za Wat Pho znajduje się Chinatown – chińska dzielnica cudów. Tutaj można kupić wszystko: od posągu Buddy ze szczerego złota, aż po wszystkie możliwe odmiany gadżetów z Hello Kitty.

Chinatown to także raj dla wszystkich miłośników azjatyckiej kuchni; wieczorami rozkładają się tam ze swoimi straganami dziesiątki sprzedawców ulicznego jedzenia – zarówno chińskiego, jak i tajskiego. Będąc w Bangkoku, nie można ominąć innych miejsc targowych. Do najbardziej popularnych należą Chatuchak Market (tylko w weekendy) czy oddalony od Bangkoku o 100 km Pływający Targ (Damnoem Saduak). Na pierwszy możemy się dostać, korzystając z transportu miejskiego (koszt biletu na autobus – 10 groszy), a na drugi – dzięki agencjom turystycznym (należy uważać na oszustów zaczepiających turystów na ulicy i proponujących „okazje”). Targi są rajem dla dzieci i utrapieniem… dla portfeli rodziców Można tam faktycznie kupić pamiątki, tekstylia i biżuterię. My jednak z takich miejsc przywozimy przede wszystkim przyprawy, pasty i inne cudowności kulinarne.

Raj dla dzieci

Myśląc o dzieciach, nie wolno zapomnieć o Sea Life Ocean World – największym oceanarium w Azji Południowo-Wschodniej. Znajduje się ono w dzielnicy Siam, w podziemiach wielkiego domu handlowego. Oprócz zobaczenia tysięcy mieszkańców mórz i oceanów, można też spotkać się z niektórymi oko w oko, nurkując z rekinami w specjalnej klatce. To miejsce i do nauki, i do zabawy.

Bangkok to też przepiękne parki, gdzie można znaleźć place zabaw, spacerować dla relaksu, chroniąc się przed słońcem czy też uprawiać sport. Do najciekawszych należą Park Dusit oraz Park Phutthamonthon (znajdujący się około 20 min jazdy samochodem od Khao San Road). Do największych atrakcji Parku Dusit należą wspaniałe rezydencje królewskie (m.in. drewniany pałac Vimanmek i Sala Tronowa Abhisek Dusit), Muzeum Królewskich Słoni, Wystawa Królewskich Powozów, Muzeum Zegarów i Zoo. Z kolei drugi park to centrum buddyjskie z posągiem kroczącego Buddy pośrodku. Jest to idealne miejsce do odpoczynku w osamotnieniu, park bowiem liczy ponad 400 ha, jest więc gdzie się schować.

Miasto gwarne i zaciszne

Spacerując ulicami miasta lub przemieszczając się po nim tuk-tukiem (motor z przyczepką), zawsze mam poczucie niesamowitego związku z tym miejscem. I bez względu na miejsca, które odwiedzam, czuję potrzebę powrotu. To magiczne miasto, w którym pomimo gwaru, liczby ludzi i zawrotnego tempa życia, można zawsze odnaleźć ciszę i miejsce do refleksji. To też znakomite miejsce to rozpoczęcia podróży dalej na cudowne wyspy i plaże Morza Andamańskiego czy Południowochińskiego, na Północ, w rejony Złotego Trójkąta, czy na południe – w kierunku granicy z Malezją. Ale to już zupełnie inna historia…

Oceń