Together Magazyn » Więcej » Współczesna emigracja Polaków i ich skutki

Współczesna emigracja Polaków i ich skutki

Emigracja Polaków, w poszukiwaniu lepszego jutra, to jeden z głównych powodów wyjazdów za granicę. 

Jedną z najważniejszych dat w najnowszej historii Polski z pewnością pozostanie 1 maja 2004 roku – dzień wstąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej. Można przyjąć, że odtąd historyczna i kulturowa przynależność do dziedzictwa Zachodu znalazła swoje formalne potwierdzenie, kończąc trwający od 1945 roku podział Europy. Otwarto również nowe możliwości rozwoju gospodarczego – zarówno dla całych państw, jak i poszczególnych obywateli. Jedną z nich stała się możliwość osiedlania się w krajach Wspólnoty.

Rys historyczny

Emigracja nie jest zjawiskiem nowym. Przemieszczanie się przedstawicieli plemion, a później – narodów, głównie w poszukiwaniu optymalnych warunków do życia, tworzyło i nadal tworzy współczesny obraz geopolityczny świata. To samo można powiedzieć o Polakach. Polscy emigranci już od dziesięcioleci są obecni na wszystkich kontynentach, tworząc liczne wspólnoty oraz budując kulturę materialną i duchową licznych krajów.

Pierwszym masowym polskim ruchem emigracyjnym była tak zwana Wielka Emigracja z 1831 roku. Należy jednak pamiętać, że był to ruch przymuszony, o charakterze represyjnym ze strony zaborców. Jego genezą był upadek powstania listopadowego. Za granicą znalazło się wówczas wielu przedstawicieli polskiej inteligencji, wśród których warto wskazać choćby na Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego czy Fryderyka Chopina. Zmuszeni do wyjazdu zostali również przywódcy zrywu listopadowego. Paradoksalnie, przymus wyjazdu z kraju stworzył podwaliny pod budowę nowej, odrodzonej Polski. Duch polskiego patriotyzmu rozkwitał na emigracji, dodając otuchy rodakom, którzy pozostali na ziemiach zajętych przez zaborców. Największe dzieła polskiej kultury powstają poza granicami Polski…

Historia współczesnej Polski w dużej mierze opiera się na ruchach migracyjnych. Niebagatelną rolę odegrało ostateczne przesunięcie granic państwa po II wojnie światowej na zachód. Masowe przesiedlenia ludności ukraińskiej, niemieckiej, białoruskiej i polskiej były procesem, który realizowano przez kilka powojennych lat. Haniebną kartą polskiej najnowszej historii był 1968 rok – w wyniku nacisków politycznych zmuszono do wyjazdu z Polski około 25 tys. Żydów polskiego pochodzenia. Ostatnie polskie migracje, które miały charakter typowo polityczny, przyniosło wprowadzenie stanu wojennego w 1981 roku. Szacuje się, że kraj opuściło wówczas co najmniej 250 tys. obywateli. Obecnie zjawisko emigracji politycznej praktycznie nie istnieje. Najczęstszą przyczyną osiedlania się za granicą jest chęć poprawy warunków ekonomicznych.

Skala zjawiska

Chociaż w latach 80. i 90. ubiegłego wieku emigracja z przyczyn ekonomicznych zaczęła coraz bardziej zyskiwać na znaczeniu, wciąż była ograniczona, głównie z powodów formalnych. Polacy często pracowali nielegalnie, narażając się na deportację i poważne konsekwencje prawne. To sprawiało, że na Zachód wyjeżdżały głównie osoby mocno zdeterminowane albo mające rodziny w innych krajach, które przebywały tam i pracowały zgodnie z prawem. Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej diametralnie zmieniło tę sytuację.

Szacuje się, że obecnie ogólna liczba polskich emigrantów wynosi około 21 mln osób, czyli ponad połowę liczby ludności naszego kraju. Największym skupiskiem Polonii są Stany Zjednoczone (ok. 10 mln). W samym Chicago, Nowym Jorku i Detroit mieszka około 2,5 mln Polaków. Polacy licznie zamieszkują również Niemcy (ok. 2 mln) i Brazylię (ok. 1,8 mln). Są także najliczniejszą grupą imigrantów w Wielkiej Brytanii – na Wyspach Brytyjskich przebywa ich około 700 tys., choć to jedynie ostrożne szacunki. Wedle danych brytyjskiego Narodowego Urzędu Statystycznego (ONS), w latach 2001–2011 więcej osób, głównie z państw UE, osiedliło się w Wielkiej Brytanii (ok 1,5 mln) niż w latach 1960–2001 (ok. 1,2 mln). Odsetek brytyjskich obywateli, którzy urodzili się za granicą, wynosi 13–15%.

O tym, jak duże znaczenie wejście Polski do Unii Europejskiej, może świadczyć fakt, że około 10% wszystkich polskich emigrantów wyjechało z kraju właśnie po 2004 roku. Według badań Głównego Urzędu Statystycznego, które odnoszą się do skali czasowej emigracji z Polski w latach 2004–2013, pod koniec 2013 roku w krajach zachodnich (UE i Norwegia) przebywało około 2,2 mln Polaków, którzy jednocześnie byli zameldowani w Polsce. Warto podkreślić, że są to dane szacunkowe i mocno przybliżają jedynie skalę tego zjawiska. Jak wynika z rezultatów Narodowego Spisu Powszechnego z 2011 roku, głównym powodem wyjazdów za granicę była emigracja zarobkowa. O ile w 2004 roku poza granicami Polski przebywało około miliona obywateli, w 2010 roku liczba ta uległa już podwojeniu. Dynamika emigracji nieco osłabła w latach 2008–2010, głównie wskutek nasycenia rynków pracy na Zachodzie oraz globalnego kryzysu gospodarczego. Niemniej w latach 2012 i 2013 odnotowano ponownie zwiększone zainteresowanie osiedlaniem się w krajach zachodnich, między innymi w Norwegii czy Niemczech, które zniosły ograniczenia dotyczące napływu pracowników z zagranicy. Pod koniec 2013 roku liczba Polaków przebywających na stałe za granicą wzrosła o około 66 tys. (ok. 3,1%).

Reasumując, skala emigracji Polaków za Zachód przybrała na sile po 2004 roku. Choć ruchy migracyjne są zjawiskiem naturalnym, znanym od stuleci, jej dynamika zadziwiła nawet znawców tego tematu. W ciągu 10 lat z Polski wyjechały ponad 2 mln osób. To tak jakby całkowicie wyludniła się Estonia bądź Słowenia… Większość Polaków zna inne osoby, które żyją i pracują za granicą – są to członkowie ich rodzin, przyjaciele lub znajomi. Ogromne nasilenie emigracji musiało wywoływać nie tylko skutki ekonomiczne, mniej lub bardziej pożądane, ale i społeczne.

Bilans zysków i strat

Decyzja o emigracji często bywa przełomem w życiu. Nie zawsze łatwo można ją podjąć, co dotyczy zwłaszcza całych rodzin. Najczęściej oznacza ona całkowitą rewolucję w zakresie życia zawodowego, obyczajowego, zmianę warunków mieszkaniowych, przyjęcie odmiennego systemu opieki zdrowotnej, edukacji, wreszcie – pokonanie bariery językowej, która dla wielu osób stanowi jedną z najpoważniejszych przeszkód w rozwoju kariery. Emigracja to długotrwały proces adaptacji do nowych warunków, które nie zawsze odpowiadają naszym wcześniejszym wyobrażeniom. Najpoważniejszym skutkiem społecznym jest konieczność życia w oddaleniu od rodziny czy przyjaciół. Chociaż świat coraz bardziej przypomina globalną wioskę, a jeszcze nigdy wcześniej w historii kontakt z drugim człowiekiem nie był tak prosty, emigranci muszą się uczyć życia w oderwaniu od dotychczasowych realiów. Nawet najbardziej zamożni emigranci, z racji obowiązków zawodowych i ograniczeń finansowych, nie mogą sobie pozwolić na częste podróże do Polski. Stopniowe przenoszenie ośrodka interesów życiowych za granicę jeszcze bardziej rozluźnia związki z krajem.

Emigracja oznacza zatem również rewolucję mentalną. Niestety, nie każda osoba wyjdzie z niej bez szwanku. Niepożądanymi skutkami emigracji są i bywały poważne zaburzenia psychiczne, depresja i zespoły nerwicowe. Wielu emigrantów nadużywa alkoholu, szukając w nim antidotum na tęsknotę za najbliższymi. To samo dotyczy zresztą osób, które pozostały w Polsce. Rozdzielenie małżeństw często kończy się trwałym rozbiciem związku. Ciemną stroną emigracji jest osłabienie więzi rodzinnych. Szybko może się okazać, że zaspokajanie potrzeb emocjonalnych jest również ważne jak dostarczanie środków materialnym, a być może nawet ważniejsze. Tyle tylko, że na co dzień, pochłonięci pogonią za pieniądzem, nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę…

Pytanie o ekonomiczny sens emigracji wydaje się mieć charakter retoryczny. Bo przecież skoro emigracja nie miałaby racjonalnych podstaw finansowych, zapewne setki tysięcy osób nie podjęłoby się trudu życia na obczyźnie. Najczęściej jest to prawda. Różnica w zarobkach między krajami Zachodu a Polską, choć stopniowo i powoli się zmniejsza, nadal może być najważniejszym bodźcem skłaniającym do opuszczenia kraju. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego i Eurostatu, średnia miesięczna płaca netto w większości krajów Unii Europejskiej jest co najmniej trzykrotnie wyższa niż w Polsce. Dla porównania, w Niemczech wynosi ona 8600 zł, w Holandii – 9000 zł, w Irlandii – 9200 zł, w Wielkiej Brytanii – 9800 zł, podczas gdy w naszym kraju – 2700 zł. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku płacy minimalnej. Według danych Eurostatu w Polsce wynosi ona 400 euro, natomiast w innych krajach Europy Zachodniej mieści się w granicach 1200–1500 euro.

Na dobre zarobki za granicą mogą liczyć przede wszystkim wykwalifikowani fachowcy. Nie powinni mieć oni również problemów ze znalezieniem zatrudnienia. Na przykład, lekarze i dentyści w Wielkiej Brytanii bez trudu mogą osiągnąć miesięczny dochód przekraczający 20 tys. zł. Podobne dochody mogą uzyskiwać programiści, specjaliści finansowi czy prawnicy. Pracownicy fizyczni, posiadający odpowiednie uprawnienia i doświadczenie, mogą zarabiać więcej niż osoby wykonujące prace biurową. Średnia pensja kierowcy ciężarówki lub autobusu w Wielkiej Brytanii wynosi około 2 tys. funtów miesięcznie, czyli ponad 10 tys. zł. Podobnie zarabiają, na przykład, spawacze, pielęgniarki czy operatorzy maszyn budowlanych. Zarobki w różnych branżach są różnicowane, w zależności od konkretnego kraju, a nawet regionu. Osoby pracujące przy pracach rolnych zarabiają w Norwegii około 9 tys. zł, we Francji – około 5–6 tys. zł, ale już w Grecji – niespełna 3 tys. zł.

Po otwarciu europejskich granic dla Polaków w 2004 roku wiele osób zdecydowało się na emigrację, mimo braku kwalifikacji, kontaktów czy choćby podstawowej znajomości języka. Co ważniejsze, często tego typu wyjazdy kończyły się powodzeniem, chociaż nie brakowało sytuacji, w których polskie konsulaty musiały pomagać Polakom w powrocie do kraju. Przypadki bezdomności i bezrobocia wśród Polaków, wskutek nieudanych wyjazdów za granicę, nie należały do rzadkości. Obecnie minęły już czasy, w których niemal każdy chętny do podjęcia pracy mógł znaleźć zatrudnienie za granicą. W Wielkiej Brytanii, Szwecji, Norwegii, Niemczech, czyli ulubionych krajach emigracji zarobkowej Polaków, liczą się przede wszystkim znajomość języka (co najmniej komunikatywna) oraz wysokie kwalifikacje. Niebagatelne znaczenie mają także wiek i stan zdrowia.

Zwracając uwagę na dysproporcje między zarobkami w Polsce i za granicą, warto pamiętać również o różnicach w kosztach utrzymania. Polska jest wciąż relatywnie tanim krajem, na co zwracają choćby uwagę zagraniczni turyści. Koszt wynajęcia pokoju w polskiej enklawie, czyli Londynie, wynosi, w zależności od strefy zamieszkania i standardu, wynosi 80–200 funtów tygodniowo. Koszty wynajmu całego mieszkania czy domu są oczywiście jeszcze wyższe. Jeśli ktoś uzyskuje najniższe wynagrodzenie z racji pracy na pełen etat, może sobie pozwolić na opłacanie wynajętego lokum, doładowanie elektronicznego biletu na przejazdy komunikacją miejską i wniesienie opłaty za media. Do tego dochodzą bieżące wydatki na żywność, odzież i kosmetyki, których ceny są porównywalne lub wyższe od polskich. Również koszty opieki zdrowotnej mogą być wysokie. A przecież wiele osób pracujących za granicą przesyła dodatkowo pieniądze rodzinie, która pozostała w Polsce. W takich przypadkach na pewno nie można mówić o życiu ponad stan. Dodatkowe wydatki, na które można by sobie pozwolić w kraju (np. zakup i utrzymanie własnego auta), mogą już przekraczać możliwości finansowe emigranta. Niewykwalifikowani pracownicy-emigranci, często wykonujący zajęcia, których nie chcą się podjąć rodowici Anglicy, Norwegowie czy Szwedzi, czasami żyją na granicy ubóstwa. Mimo to nie chcą wracać do swego ojczystego kraju, bojąc się utraty stabilizacji finansowej.

Podsumowując, życie polskiego emigranta za granicą bywa zróżnicowane. Jeśli jest on wykwalifikowanym pracownikiem, a do tego dobrze włada językiem obcym, może liczyć godziwe, a nawet bardzo wysokie wynagrodzenie. Jednak wyższa stopa życiowa oznacza także większe nakłady na utrzymanie. Rachunek ekonomiczny w takich przypadkach na ogół przemawia jednak za emigracją. Inaczej jest w przypadku konieczności wykonywania pracy poniżej posiadanych kwalifikacji. Tutaj można wręcz uzyskiwać dochody niższe niż w Polsce, a dodatkowo koszty życia mogą być poważnym problemem. O ile osoby trwale bezrobotne mogą wziąć pod uwagę takie rozwiązanie, o tyle porzucenie intratnej posady i podjęcie niskopłatnej pracy na Zachodzie bywa ryzykowne. W zależności od wybranego kraju, można także liczyć na pomoc socjalną, choć nie zawsze spełnia ona oczekiwania przybyszów z zagranicy.

Realizacja planów i aspiracji zawodowych jest oczywiście ważna. Niemniej wiele osób, podejmując decyzję o emigracji, niesłusznie marginalizuje znaczenie życia osobistego i emocjonalnego. Emocji i uczuć nie da się przeliczyć na pieniądze; nie można też zaskarbić sobie tych wartości za pomocą prezentów. Oddalenie od najbliższej rodziny może, choć oczywiście nie musi, mieć poważne konsekwencje. Istota życia rodzinnego polega na wspólnym analizowaniu, przeżywaniu i rozwiązywaniu problemów. Trudno realizować takie cele na odległość, za pomocą telefonu czy komunikatora internetowego… Zacieśnianie więzów rodzinnych przy okazji sporadycznych wizyt w rodzinnym domu może być równie trudne, o ile w ogóle wykonalne. Dokonując rachunku ekonomicznego pobytu za granicą, trzeba uwzględnić także i niewymierne, emocjonalne koszty emigracji. Koszty, które musi pokryć każdy domownik we własnym zakresie…

Sieroty migracyjne XXI wieku

Sieroctwo migracyjne od zawsze istniało we współczesnej Polsce. Sytuacja, w której jedno z rodziców wyjeżdżało na Zachód do pracy, nie należała do rzadkości. Z podobnym układem odniesień miały do czynienia rodziny marynarzy czy pracowników realizujących wieloletnie kontrakty zagraniczne. Niemniej od czasu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej wzrost dynamiki emigracji sprawił, że przybrało ono charakter niemal powszechny. Pojawiło się również nowe, niezbyt fortunne, choć nośne medialnie pojęcie – „eurosieroctwo”. Oznacza ono sytuację dzieci, nad którymi rodzice nie mogą sprawować czynnej opieki, wskutek wyjazdu za granicę. Chociaż może mieć wartość stygmatyzującą, wskazując wprost na problem danego dziecka, jest dość trafne. W wielu wypadkach sugeruje bowiem trudności wychowawcze, adaptacyjne czy emocjonalne, które stają się udziałem dzieci pozostawionych w kraju przez rodzica lub oboje rodziców.

Można się spierać, czy nazywanie opuszczonych dzieci „eurosierotami” jest właściwe. Natomiast nie ulega wątpliwości, że podjęcie tego ważnego tematu ma sens. Problem zauważyło również Ministerstwo Edukacji Narodowej. W 2010 roku przeprowadziło duże badania nad tym zagadnieniem. Ich celem było ukazanie rozmiarów zjawiska współczesnej emigracji zarobkowej i sieroctwa emigracyjnego, a także sprecyzowanie realnych problemów dydaktyczno-wychowawczych, z jakimi mają do czynienia nauczyciele opiekujący się dziećmi w sytuacji rozłąki z rodzicami. Pozbawione opieki rodzicielskiej dziecko może mieć obniżone poczucie bezpieczeństwa, czuć się odtrącone, nierozumiane i osamotnione. Różnego rodzaju zaburzenia mogą negatywnie wpływać na samokontrolę emocjonalną, zakłócając system wartości dziecka i utrudniając realizację szkolnego programu dydaktyczno-wychowawczego. Grupą podwyższonego ryzyka jest w tym przypadku młodzież gimnazjalna i ponadgimnazjalna – poszukująca własnej tożsamości, poczucia wartości i autorytetów. Chociaż problem rozłąki z rodzicami może być dotkliwy dla dzieci w każdym wieku, dorastająca młodzież odczuwa go szczególnie dotkliwie, często tracąc sens życia. Nierzadkie są także przejawy braku kontroli emocji, wybuchy agresji, a przede wszystkim – zaniedbania w nauce. Młodzi ludzie, pozbawieni czynnego wsparcia ze strony rodziców, często szukają akceptacji w grupie rówieśników, co nie zawsze bywa korzystne. W przypadku dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym poważnym problemem może być zahamowanie rozwoju emocjonalnego, które następuje wskutek braku poczucia miłości i bezpieczeństwa. Brak solidnych fundamentów emocjonalnych, które na co dzień zapewniają rodzice, może mieć opłakane skutki, częstokroć trudne do odwrócenia.

W badaniu przeprowadzonym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej uczestniczyła ponad połowa (55,51%) wszystkich polskich przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów, liceów ogólnokształcących i profilowanych oraz techników. Badania ankietowe przeprowadzano wśród uczniów poniżej 18. roku życia. Do placówek objętych badaniem uczęszczało łącznie 3 384 164 uczniów. Zgodnie z danymi, które udało się uzyskać od respondentów:

w przypadku 10 759 uczniów obydwoje rodziców przebywało za granicą (0,3%);

9911 uczniów (0,29%) było samotnie wychowywanych przez tylko jednego z rodziców.

Warto jednak zaznaczyć, że prawidłowo wypełnione ankiety dostarczyło jedynie niespełna 70% uczniów (67,66%). A zatem podane wyniki są jedynie przybliżone.

Nauczyciele podawali w 22,06%, że w ich placówce są dzieci, których oboje rodziców przebywa za granicą, a 21,93% przedstawicieli szkół stwierdziło, iż są uczniowie, których wychowuje samotnie tylko jeden z rodziców. Badanego problemu nie stwierdzono w 74,20% placówek oświatowych. To oznacza, że w 2010 roku, w skali całego kraju, problem sieroctwa migracyjnego dotyczył co piątej polskiej szkoły. Ponieważ, jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, liczba osób, które zdecydowały się na emigrację, od tego czasu wzrosła co najmniej o 200 tys., należy przypuszczać, że omawiane zjawisko uległo nasileniu.

W opinii nauczycieli, którzy wypowiadali się na temat sierot emigracyjnych, najczęstszym problemem było pogorszenie wyników w nauce od czasu wyjazdu rodziców (19%). Innymi ważnymi zagadnieniami były złe zachowanie (16,2%) oraz zaniedbywanie obowiązku uczęszczania do szkoły (14,6%). Chociaż aż w 41% przypadków nauczyciele zauważali poprawę materialnej sytuacji ucznia, oceniali emigrację ogólnie jako zjawisko negatywne, stwarzające poważne zagrożenia dla rozwoju psychicznego, emocjonalnego i dydaktycznego. Rolą szkoły, oprócz realizowania oczywistych funkcji dydaktycznych, jest również reagowanie na sytuacje kryzysowe. Nauczyciele, którzy brali udział w badaniu MEN, wskazali, że w przypadku sierot emigracyjnych występują poważne trudności w kontakcie z rodzicami bądź opiekunami prawnymi. Często bowiem pieczę nad dziećmi sprawowali nieformalnie dziadkowie, starsze rodzeństwo lub osoby z dalszej rodziny bądź niespokrewnione.

Zarówno na podstawie badań przeprowadzonych przez MEN, jak i innych obserwacji, można uznać, że problem sieroctwa emigracyjnego w Polsce ciągle bywa niedoszacowany. Pozytywnym symptomem na pewno jest nagłośnienie tematu w mediach. Niemniej na poziomie szkoły nie zawsze nauczyciele wykazują aktywną postawę w zapobieganiu niepokojącym zjawiskom wśród uczniów, których rodzice przebywają za granicą. Często reagują w sposób zdecydowany tylko wówczas, gdy pojawia się poważny problem – niska frekwencja na lekcjach, złe stopnie, karygodne zachowania wobec innych uczniów czy nauczycieli lub wręcz postępowanie niezgodne z prawem. Tyle tylko, że powyższe zachowania są już skutkiem głębszego kryzysu. Nie każdy pedagog jest w stanie na tyle wcześnie dotrzeć do ucznia, by zaradzić problemowi u jego zarania. Sami nauczyciele badani przez MEN przyznają, że najczęściej stosują standardowe działania wychowawcze, takie jak rozmowy prewencyjne, motywowanie do intensywniejszej nauki czy łagodzenie konfliktów, często pod groźbą sankcji regulaminowych. Wychodzenie z inicjatywą do ucznia, który jest pozbawiony opieki rodzicielskiej, niestety, wciąż nie jest powszechną praktyką. To samo można powiedzieć o organizowaniu wolnego czasu czy zajęć integracyjnych w obrębie klasy.

Nie warto mieć złudzeń – nawet najlepsza opieka dziadków, rodzeństwa czy przyjaciół nie zastąpi stałej obecności rodziców w domu. Nawet codzienne rozmowy telefoniczne nie mogą zrekompensować dziecku braku poczucia pewności siebie, jaką daje przebywanie z rodzicami. Wychowania polega nie tylko na zapewnieniu komfortu materialnego. To również umiejętność dostrzegania drobnych symptomów, które wskazują na potencjalny problem. To sztuka odgadywania nastroju na podstawie niepozornych gestów i sygnałów wysyłanych przez dziecko. Tego wszystkiego są pozbawieni rodzice przeżywający rozłąkę z dzieckiem. Być może lepszym wyjściem jest rodzinny wyjazd za granicę?

Rodzina za granicą

fotolia.com
fotolia.com

Wzmożona skala emigracji w wymiarze rodzinnym to również efekt przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Wiele osób, które samodzielnie wyjechały za granicę, albo sprowadziło już tam swoje rodziny, albo planuje takie działania w najbliższym czasie. Przyczyną są względy typowo emocjonalne: chęć wspólnego przeżywania wszelkich chwil w życiu – zarówno radosnych, jak i smutnych – a także aktywnego wychowywania dzieci, w bliskim, bezpośrednim kontakcie. Stabilizacja finansowa nie zawsze musi oznaczać poprawę zacieśniania więzów rodzinnych, jeśli oznacza rozłąkę z powodu emigracji. Co więcej, budowanie trwałych relacji rodzinnych na odległość najczęściej jest skazane na porażkę.

Poza przyczynami emocjonalnymi, ważną przyczyną emigracji rodzinnych są względy finansowe. W Szwecji, Norwegii, Wielkiej Brytanii czy Niemczech obowiązuje rozbudowany system osłon socjalnych dla rodzin z dziećmi. W większości przypadków pracujące osoby, które mają dzieci, mogą liczyć na spore zasiłki rodzinne, a ich wielkość rośnie wraz z liczbą posiadanego potomstwa. Jeszcze bardziej rozbudowana opieka socjalna przysługuje małżeństwom, których dzieci urodziły się już za granicą. Z tych powodów Polki decydują się na macierzyństwo na obczyźnie znacznie częściej niż w kraju. Wedle danych brytyjskiego ONS, w samym tylko 2011 roku polskie matki urodziły na terenie Anglii i Walii aż 20,5 tys. dzieci. Ocenia się, że spośród wszystkich nacji Polki są emigrantkami o najwyższym wskaźniku dzietności. Statystyczna Polka ma dwukrotnie więcej dzieci poza granicami kraju niż w Polsce.

Narodziny na obczyźnie są również zjawiskiem korzystnym dla przyszłości samego dziecka. Staje się ono obywatelem kraju, w którym przychodzi na świat. Podlega zatem wszelkim uwarunkowaniom prawnym i przywilejom, jakie wynikają z tego faktu. Ogromne znaczenie ma fakt, że przebywając od urodzenia w określonym państwie, dziecko automatycznie uczy się języka. W wielu polskich domach za granicą to właśnie dzieci najbieglej władają urzędowym językiem kraju swoich narodzin. Wprawdzie naukowcy wskazują, że dopiero trzecie pokolenia emigrantów traktują nowy kraj jako swoją prawdziwą ojczyznę, niemniej dzieci urodzone za granicą mają zdecydowanie ułatwiony proces adaptacji do otoczenia, które w dużej mierze staje się dla nich naturalne. Również z tych względów rodziny z dziećmi urodzonymi poza granicami Polski często składają wnioski o status rezydentów w kraju swojego pobytu, decydując się na trwałą zmianę miejsca zamieszkania.

Chociaż emigracja całych rodzin ogólnie jest zjawiskiem bardziej pozytywnym niż rozłąka, wiąże się z niełatwymi wyzwaniami, którym trzeba stawić czoła – począwszy od materialnych, a skończywszy na emocjonalno-adaptacyjnych. Korzystniejszym rozwiązaniem jest wyjazd z bardzo małym dzieckiem, które łatwiej będzie się adaptowało do nowych warunków, środowiska społecznego i języka. Dzieci uczęszczające do szkół mogą mieć już znacznie więcej problemów w tym względzie. Można powiedzieć w uproszczeniu, że im młodsze dziecko, tym łatwiejsza jego integracja z nowym otoczeniem.

Należy również pamiętać o wszelkich wymaganiach formalnych. Zgodnie z Konwencją o prawach dziecka, przyjętą przez Zgromadzenie Ogólne ONZ 20 listopada 1989 roku, każde dziecko ma prawo do bezpłatnej nauki na poziomie podstawowym. Wszystkie polskie dzieci do ukończenia 18. roku życia podlegają obowiązkowi szkolnemu. Przed wyjazdem za granicę konieczne jest zebranie informacji o systemie edukacji w określonym kraju. Może się bowiem okazać, że w niektórych krajach konieczne będzie powtarzanie danej klasy bądź uczęszczanie na obowiązkowe kursy językowe (na ogół bezpłatne). Warto tak zaplanować wyjazd za granicę, by dziecko mogło zacząć naukę od nowego roku szkolnego, a przy tym miało trochę czasu na poznanie miejscowych realiów. Na przykład, w Anglii wakacje letnie trwają tylko miesiąc, w sierpniu, a zatem dobrym miesiącem na osiedlenie się w tym państwie może być lipiec. Aby uniknąć kłopotów związanych niedopełnieniem obowiązku szkolnego w Polsce, rodzice powinni poinformować dyrektora szkoły, do której dotąd uczęszczało ich dziecko, o planowanym wyjeździe; z tych samych powodów już w docelowym kraju należy się skontaktować z polskim konsulatem. Należy zabrać ze sobą wszelkie dokumenty potwierdzające przebieg edukacji, takie jak świadectwa, opinię o uczniu czy akt urodzenia, najlepiej przetłumaczone na język urzędowy kraju, który jest miejscem emigracji. O ile obowiązek szkolny jest powszechny w całym cywilizowanym świecie, o tyle zasady przyjęcia do określonej szkoły regulują już przepisy wewnątrzpaństwowe i lokalne. W przypadku wątpliwości dotyczących względów formalnych, należy zgłosić się do najbliższego konsulatu polskiego.

Pochłonięci pracą i organizowaniem życia na obczyźnie rodzice nie zawsze zauważają, jak wielkim stresem może być dla ich dzieci ten całkiem nowy start, w odmiennych realiach. Samo pójście do nowej szkoły i konieczność porozumiewania się oraz nauki w obcym języku bywa ogromnym wyzwaniem. Może być również przyczyną izolacji wśród rówieśników, a nawet patologicznych zjawisk, takich jak ostracyzm czy jawna dyskryminacja. W takich przypadkach należy reagować z całą stanowczością, kontaktując się z dyrekcją szkoły. W przypadku młodszych dzieci warto sprawdzić, czy w danym mieście istnieją szkoły z klasami polskojęzycznymi; w niektórych placówkach oświatowych są zatrudnieni Polacy w charakterze osób wspomagających integrację i nauczanie.

Młodsze dzieci często przeżywają dylematy związane z problemami integracyjnymi wśród rówieśników. Nie są od nich również wolni nastolatkowie. Oderwani od dotychczasowego środowiska, mogą się czuć zagubieni w obcym kraju. W poszukiwaniu swojej pozycji i autorytetów, niektórzy młodzi ludzie odsuwają się od swoich rodzin. Bardzo ważna jest aktywna postawa rodziców i udzielanie wsparcia dosłownie na każdym kroku, nawet jeśli bywa ono odbierane przez nastolatków jako swoista uciążliwość. To znacznie lepsza postawa niż obojętność bądź zakładanie, że dziecko „musi sobie jakoś radzić”. W przypadku poważniejszych problemów adaptacyjnych czy integracyjnych, warto skorzystać z pomocy psychologa. Może on pomóc nakreślić nowe priorytety i odnaleźć się w zmienionych realiach emigracji. Przede wszystkim zaś rodzice nie mogą zapominać, że nastoletnie dzieci najczęściej cechuje ogromna wrażliwość, która w nowym otoczeniu może być wystawiona na niełatwą próbę. Dzięki kontaktowi z dzieckiem, trafnemu odczytywaniu jego pragnień, potrzeb i obaw, można mu stworzyć bezcenne poczucie bezpieczeństwa, niezależnie od środowiska i kraju, w jakim przebywamy.

5/5 – (2 głosów)