Staropolsko brzmi tajemniczo, szczególnie w kontekście dzieciństwa w tamtym okresie dziejowym. To okres zdecydowanie trudny, szczególnie dla dziewczynek. Na przełomie wieków następują różne zmiany, lecz stosunkowo wolno, a staropolskie dziecko doświadcza wielu ciężkich momentów. Brak świadomości oraz lęk przed karzącym Bogiem i demonami również wpływają na wychowanie dzieci. Powstaje pytanie, czy w dawnym modelu rodziny było w ogóle miejsce na bliskość i czułość, gdyż relacje były raczej szorstkie.
Celem małżeństwa i swoistym obowiązkiem było posiadanie potomstwa. Kobiety, które zaszły w ciążę, musiały stosować się do wielu wskazówek, mających na celu ochronę dziecka. Przykładem może być zakaz spożywania mięsa zajęczego, by zapobiec wyłupiastym oczom i bojaźliwej naturze. Nie wolno było także upuszczać krwi kobietom brzemiennym i wciąż wierzono, że to szatan jest odpowiedzialny za znamiona na ciele dziecka. Z powodu nieodkażanych narzędzi i niskiego poziomu higieny ilość zgonów przy porodach była bardzo wysoka. Co ciekawe, z tego okresu możemy znaleźć także pierwsze wzmianki o cesarskim cięciu, które w Polsce miało miejsce w 1681 roku.
Wyedukowany chłopczyk i dziewczynka – rodzicielka
Po narodzinach obie płcie były traktowane równo, jednak z upływem ich lat stosunek się zmieniał.
Na początku warto wspomnieć o edukacji. Nauka dziewcząt i chłopców w tamtym okresie to dwie odrębne sprawy. Przez bardzo długi czas potencjał kobiet był zupełnie pomijany, a dostęp do oświaty był dla nich niemal całkowicie zablokowany. Nieco lepszą sytuację miały kobiety pochodzące z rodzin dworskich, którym umożliwiano naukę czytania i pisania w ojczystym języku. Warto zaznaczyć, że kobieta w średniowieczu i renesansie nigdy nie stawała się w pełni samodzielna, nie osiągała pełnego statusu prawnego i zawsze pozostawała pod opieką jakiegoś mężczyzny – ojca, brata, stryja lub męża. Mowa tutaj o kobietach, choć z dzisiejszej perspektywy były to wówczas nastolatki. Koniec dzieciństwa następował z osiągnięciem dojrzałości płciowej, czyli około dwunastego, trzynastego roku życia, jednak dziewczyny stawały się w pełni dorosłe dopiero po zamążpójściu. Natomiast pełną osobowość prawną zyskiwali jedynie mężczyźni po osiągnięciu 21 lat. Wszędzie podkreślano, że jest on lepszy od kobiety – jest mądrzejszy i silniejszy, dlatego to on ma prawo do edukacji, a dziewczynki, jeśli w ogóle mają pobierać nauki, to jedynie w domu. Tak naprawdę mężczyźni bali się dopuścić swoje białogłowy do edukacji, lękali się, że odbiorą im sławę i okażą się mądrzejsze od nich.
Za edukację dziewczynki była odpowiedzialna matka. Przygotowywała ją do zajęć domowych i gospodarskich. Rolą matki było również wychowanie synów i córek. Ojciec zaś odpowiedzialny był za zapewnienie bytu rodzinie i za pilnowanie chłopców.
Ważną rolę w edukacji odegrały klasztory i szkoły parafialne. Do tych drugich uczęszczali głównie chłopcy, zdarzało się jednak, że do bardziej prestiżowych szkół parafialnych uczęszczały również dziewczynki. Jednak dla zdecydowanej większości płci pięknej pozostawały żeńskie klasztory. Kształceniem młodych kobiet zajmowały się szarytki, bernardynki, karmelitki, klaryski, mariawitki, dominikanki, katarzynki, norbertanki, prezentki, urszulanki i benedyktynki. Prowadziły one nauczanie na wysokim poziomie i kładły duży nacisk na naukę pisania i czytania po polsku, wykonywania robótek ręcznych, śpiewu i rachunków oraz oczywiście wartości chrześcijańskich.
Wiele zmian w wychowaniu dziewczyn nastało na przełomie XVI i XVII wieku. W bogatych domach mieszczan oraz na dworach kształciło się dziewczynki na równi z chłopcami, zatrudniając dla nich płatnych nauczycieli. To właśnie wówczas zaczęto nieśmiało myśleć o pełnym kształceniu młodych kobiet, jednak dopiero od 1773 roku zaczęły pojawiać się poważniejsze zmiany. To właśnie w tamtym roku zawiązała się Komisja Edukacji Narodowej.
Posłuszna córeczka
Dziewczynki uważano za nieposłuszne, uparte i skłonne do przeciwstawiania się rodzicom, przez co więcej było z nimi trudności niż przy wychowaniu chłopców.
Staropolska córka to córka posłuszna, a jeśli nieposłuszna, to karana. I to karana surowo. Dzisiaj uznalibyśmy te kary za istne znęcanie się nad dzieckiem, wówczas jednak odejście od takiego modelu wychowania uznano by za szaleństwo. Warto jednak zaznaczyć, że w źródłach – nawet tych pochodzących ze średniowiecza – można odnaleźć wzmianki przeciwne karom fizycznym, propagujące łagodność i cierpliwość, nakazujące dawanie dziecku dobrego przykładu i tylko straszenie biciem. Postawa wobec dziecka i wychowania zaczyna więc ulegać powolnym reformom i coraz częściej odchodzi się od srogich kar, jednak zmiana w samym podejściu na bardziej humanitarne zaczyna się dopiero w XVIII w.
A jakie kary stosowane w tamtych czasach? Oczywiście cielesne – bicie po twarzy, rozciąganie na ławce lub chłosta. Kary można było stosować także w szkołach. Rózga w niektórych z nich była rzeczą zupełnie naturalną i noszoną przez nauczycieli wraz z teczką, dziennikiem i kredą. Był też regulamin bicia wraz z wykazem, za co i gdzie można bić chłopców.
Cała ta makabra miała za zadanie zmusić do posłuszeństwa, szczególnie córek, by w przyszłości nie wykazywały niegodnych zachowań. Dziewczynki miały być wychowane na kobiety małomówne, skromne, pokorne, pobożne, a także wstydliwe. To właśnie tym celom służyła ostra dyscyplina i ubogie okazywanie czułości.
Poza karami cielesnymi, dziewczynki też izolowano. To z kolei służyło ograniczeniu ich kontaktów ze światem zewnętrznym, w tym również z obcymi mężczyznami. Seksualność dziewczyny należała do jej rodziny, a młoda kobietka musiała pozostać dziewicą aż do zamążpójścia, by potem wypełnić swoją rolę społeczną. Inaczej ona i jej rodzina byli pozbawieni szacunku. Rodzice stali również na straży moralności swoich dzieci poprzez ograniczanie im ekskluzywnych dóbr tamtych czasów, czyli najlepszej jakości ubrań i przedmiotów codziennego użytku.
Przytul mnie
Naturalnie rodzi się pytanie: co z bliskością, miłością, przytulaniem? Albo nie było na to czasu, albo nie było to wpisane w model wychowania. Miłość była, ale czułości nie okazywało się z przesadą, uważano, że może ona wszystko zepsuć. W tamtych czasach kochanie dziecka objawiało się poprzez ochronę przed chorobami, dbanie o edukację oraz obronę przed upadkiem moralnym. Czułość uważana była za zbędną w procesie wychowania.
Matka Polka kontra Rycerz
Początkowo staropolskie społeczeństwo oczekiwało od kobiet przede wszystkim rodzenia i wychowywania dzieci, bycia Matką Polką. Przedłużano także żywotność stereotypu, że chłopiec jest lepszy od dziewczynki. Kobieta, która była płodna, pracowita, uległa i dbająca o męża, w momencie, gdy stawała się matką, wznoszono ją na piedestał. To potomstwo czyniło kobietę zasłużoną, gdyż sama w sobie niewiele znaczyła i nic więcej nie była w stanie dać społeczeństwu. Zdaje się więc, że urodzenie dziewczynki w tych czasach miało znaczenie tylko rozpłodowe, zaś narodziny chłopca były już od początku skazane na sukces. Dopiero w XVII wieku obraz kobiety „podległej” zmienia się i powstają rozważania nad kobietą jako obywatelką i patriotką. Warto wspomnieć również o tym, że w renesansie zostały stworzone sierocińce oraz instytucje charytatywne opiekujące się porzuconymi i kalekimi dziećmi.
Z obecnej perspektywy patrzymy na wszystko zgoła inaczej i widzimy, że łatwo zdecydowanie nie było, a przed kolejnymi pokoleniami czekało jeszcze wiele bardzo trudnych chwil i wyborów.
Autor: Karolina Jarzębińska