Na ulicy Wajdeloty 11 we Wrzeszczu od blisko 75 lat działa cukiernia Paradowski. To miejsce słynne w całym Gdańsku i to nie tylko ze względu na swoje leciwe lata. To, co sprawia, że klienci uwielbiają wypieki z Cukierni Paradowski, to ich smak, niezmienny od dziesiątek lat. Jak działa cukiernia? Co mieści się na jej zapleczu? Sprawdziliśmy.
Powojenna piekarnia
Historia tej cukierni sięga 1945 roku. To wtedy tata pana Andrzeja Paradowskiego, Stefan Paradowski, razem z bratem Wacławem przyjechali do zniszczonego po wojnie Gdańska. Wysiedli z pociągu i szli przed siebie, aż ich kroki zatrzymały się we Wrzeszczu, a dokładnie przy ulicy Wajdeloty 11. Stojąca pod tym adresem kamienica przesądziła o przyszłości całych pokoleń Paradowskich. Na parterze budynku pan Stefan odkrył opuszczoną piekarnię. Dla mistrza cukiernictwa, który swoją wiedzę zdobywał w pierwszej cukierni w stolicy „Ziemiańskiej”, było jasne, że tu osiądzie. Brat pana Stefana, Wacław po drugiej stronie ulicy otworzył swój zakład fryzjerski. I tak dwaj bracia przez lata prowadzili swoje interesy po sąsiedzku. Przez pierwsze lata pan Stefan piekł głównie chleb dla lokalnych mieszkańców i zaopatrywał wojsko. Kiedy czasy zrobiły się bardziej spokojne, zaczął rozwijać się w kierunku swojego ukochanego cukiernictwa. Cukiernia funkcjonuje do dziś, chociaż teraz prowadzona już przez syna pana Stefana, pana Andrzeja Paradowskiego.
Cukiernia Paradowskich
Wchodząc po schodkach do Cukierni Paradowski na ulicy Wajdeloty 11, klientów od progu witają przepyszne aromaty. To zasługa starych receptur serwowanych tam smakołyków. Pan Stefan trzymał je w starym zeszycie i z roku na rok ulepszał, do momentu uzyskania receptury idealnej. Pan Andrzej, po przejęciu cukierni po ojcu, postanowił trzymać się sprawdzonych przepisów, które tak przypadły do gustu klientom cukierni. Drożdżówki, bułki, jagodzianki, gniazda poznańskie, chleb i rozmaite ciasta, wszystko zawsze świeże i smaczne. Co ważne, przy ich wypieku nie są stosowane żadne ulepszacze. Prawdziwą chlubą Paradowskich są ich tory, które co roku zamawiane są przez setki klientów. Jakie? O ich smaku decyduje klient, a pan Andrzej robi wszystko, by spełnić jego oczekiwania. Trzeba przyznać, że naprawdę mu to wychodzi.
Zaplecze cukierni
Cukiernia mieści się na parterze budynku mieszkalnego, dlatego pan Andrzej ogranicza produkcję smakołyków, by hałasy dobiegającego z jego kuchni nie zakłócały spokoju mieszkańcom kamienicy. Zaplecze cukierni to część biurowa, magazyn, długi korytarz i serce piekarni, czyli sala, w której wyrabia się i wypieka ciasta, ciasteczka, drożdżówki i chleby. Wszystkie ciasta wyrabia się na specjalnych długich blatach i przekłada na blachy, które szybko trafiają do ogromnego pieca. Jednocześnie może się w nim piec ponad sto bułek. Tu znajdują się też gigantyczne palniki, dziesiątki blach i wszystkie sprzęty potrzebne do pieczenia smakołyków. W cukierni do dziś korzysta się ze starych, przedwojennych maszyn do mieszania ciasta, które sprawiają, że ciasto jest pulchne i puszyste.
Tłusty czwartek
Tłusty czwartek w cukierni Paradowskich to dzień istnej rewolucji. Tego dnia nie piecze się tu nic innego niż pączki. Tradycyjne z różanym nadzieniem, z serem, budyniem, toffi, nadzieniem kukułkowym, kokosowym, wiśniowym czy czekoladowym. Każdy znajdzie tu swój ulubiony smak. Pączki wyrabiane są na bazie tradycyjnego przepisu, który nie zmienił się przez ostatnie 75 lat. Nic więc dziwnego, że w tłusty czwartek kolejka co Cukierni Paradowski ciągnie się długim ogonkiem.
Autor: Katarzyna Paluch
Zdjęcia: Bartosz Ochenduszka