Together Magazyn » Aktualności » Gdzie się podziały nasze pieniądze!?
oszczędzanie pieniędzy

Gdzie się podziały nasze pieniądze!?

Kiedy zaczynałem przygodę z finansami, wydawało mi się, że kontrolowanie domowego budżetu dotyczy w głównej mierze tych, którzy żyją „od pierwszego do pierwszego”. Właśnie te osoby, najczęściej o dość skromnych dochodach, bez kontrolowania swoich wydatków, prędzej czy później musiały powiększać swoje zobowiązania kredytowe. Co kilka miesięcy każdy kolejny kredyt na wyższą kwotę. W międzyczasie jedna karta kredytowa, później kolejna (moja klientka rekordzistka miała łącznie 27 zobowiązań – limity w rachunku, karty kredytowe, kredyty gotówkowe).

Rachunek sumienia

Podczas spotkania z bardzo dobrze zarabiającym małżeństwem moje przeświadczenie legło w gruzach. W trakcie rozmowy, po ustaleniu wysokości stałych wydatków na utrzymanie i wysokości rat kredytowych, Państwo zgodnie oświadczyli, że miesięcznie powinno im zostać na rachunku około 5.000 złotych. Co więcej, powiedzieli, że taką nadwyżkę generują od 3 lat. Szybko obliczyłem, iż powinni zaoszczędzić w tym czasie 180.000 złotych. Zapytałem, ile mają odłożonych środków – okazało się, że kilka tysięcy złotych. Pomyślałem – może mieli kredyt, który spłacili lub inny duży wydatek. Niestety, nic takiego nie miało miejsca. Wyraz twarzy tych Państwa zapamiętam do końca życia – nie byli w stanie powiedzieć, gdzie te pieniądze zniknęły.

Powyższy przykład dobitnie pokazuje, iż decyzja o rozpoczęciu planowania budżetu nie jest zależna od wysokości naszych dochodów. Spróbujmy odpowiedzieć sobie na proste pytanie. Czy bez większego zastanawiania jesteśmy w stanie wskazać, gdzie podziała się nasza nadwyżka finansowa z ubiegłego miesiąca? A może pomimo dobrych zarobków musimy zaciągnąć kolejny kredyt, aby wystarczyło na raty innego? Jeśli tak – czas najwyższy podjąć decyzję o przeglądzie historii rachunków bankowych.

Dlaczego nie planujemy budżetu?

Trudno jest podjąć decyzję o rozpoczęciu prac nad swoim budżetem. Wśród najważniejszych wymówek możemy wskazać m.in. obawę, iż kontrola wydatków nas ograniczy, że stracimy spontaniczność i wolność, a analiza wydatków wprowadzi niezdrową atmosferę w domu. Boimy się, że sobie nie poradzimy – bo nie wiemy jak zacząć. Nie ufamy aplikacjom ze względu na wpisywanie bardzo prywatnych danych, nie lubimy arkuszy kalkulacyjnych. Doskonałą wymówką jest również brak czasu. Udało mi się kiedyś przekonać mojego bardzo zapracowanego klienta, aby rozpoczął planowanie wydatków tylko na okres próbny. Umówiliśmy się, że spotkamy się po kwartale – policzymy, ile zaoszczędził i ile poświęcił czasu na czynności związane z planowaniem rodzinnego budżetu. Okazało się, że zaoszczędzone pieniądze w przeliczeniu na czas pracy nad budżetem kilkunastokrotnie przekroczyły jego wynagrodzenie godzinowe.

Co możemy zyskać?

Już po kilku miesiącach pracy nad budżetem powinniśmy bez problemu określić, na co wydajemy zbyt dużo. Okazuje się, iż ograniczenie tych wydatków pozwoli nam stopniowo przekierowywać pieniądze do innych, bardziej priorytetowych obszarów naszego życia. Łatwiej nam będzie spłacać kolejne raty, zapewnić dziecku dodatkowe lekcje języka obcego, wyremontować mieszkanie, czy też odłożyć na wymarzony wakacyjny wyjazd.

Najczęściej pierwszymi do ograniczenia są wydatki na odzież, kosmetyki i jedzenie. Szczególnie wśród młodych ludzi. To z kolei ma olbrzymie znaczenie dla ich przyszłości – im później zaczną oszczędzać na swoją emeryturę, tym mniej będą mieli do dyspozycji w przyszłości.

Od czego zacząć?

Teoria mówi, że w pierwszej kolejności powinniśmy ustalić nasze dochody w najbliższym miesiącu (jest to bardzo proste w przypadku umowy o pracę ze stałym wynagrodzeniem, trudniejsze przy prowadzeniu działalności gospodarczej). Do tego zestawiamy planowane wydatki. Takie porównanie powinno nam wskazać, ile brakuje lub też jaką sumę powinniśmy zaoszczędzić. Na koniec miesiąca robimy podsumowanie (wcześniej tygodniowo lub miesięcznie sumujemy nasze wydatki) i sprawdzamy, jak rzeczywistość weryfikuje nasze plany.

W praktyce brakuje nam wytrwałości i doświadczenia w umiejętnym planowaniu poszczególnych pozycji, w efekcie czego rozczarowujemy się i poddajemy. W pierwszych miesiącach zdecydowanie lepiej działa samo szczegółowe przeanalizowanie wydatków – już wtedy potrafimy wyciągnąć wnioski. W kolejnych udaje nam się to połączyć z dochodami i rzeczywista nadwyżka zbliżona jest do zakładanej.

Nowy rok – nowe życie

Planowanie budżetu rodzinnego może bardzo pozytywnie wpłynąć na nasze życie. Warto się poważnie zastanowić, czy do listy postanowień na Nowy Rok 2018 nie wpisać planowania swojego budżetu. Prowadzenie domowego budżetu wymaga przede wszystkim samodyscypliny i wyciągania wniosków. Czasami bywa jednak skomplikowane. W takim przypadku warto skonsultować się z doradcą finansowym, którego wiedza i doświadczenie pomoże nam spełnić noworoczne postanowienie i poprawić jakość życia naszej rodziny.

Autor: Andrzej Jelinek

5/5 – (5 głosów)