W 1962 roku Andy Warhol stworzył 32 płótna z nadrukami produktu występującego wówczas w domu niemal wszystkich Amerykanów – zupy w puszkach firmy Campbell. Za sprawą tego artysty ze zwyczajnego produktu spożywczego zmieniła się w ikonę kultury popularnej i symbol pop-artu.
Ten nurt w sztuce – czerpiący z surrealizmu, komercyjnych kreacji i oczywiście kultury popularnej – przełamał stereotyp o ekskluzywności sztuki. Przerysowany, komiksowy i wyrazisty pop-art jest swoistym „puszczaniem oka” do odbiorcy, a jego wyraziste kolory i mocna kreska czynią go designerskim dodatkiem do każdego mieszkania.
Pop-art najlepiej sprawdzi się we wnętrzach nowoczesnych i minimalistycznych, w których będzie „odcinał” się od tła. Najlepszy będzie w reprezentacyjnej przestrzeni, np. w salonie, gdzie nie tylko będzie cieszyć nasze oko, ale także zrobi wrażenie na gościach. Ale możemy też wyjść poza ramy utrwalonych zasad dekoracji wnętrz i pokusić się o oklejenie popartowymi motywami, mebli, drzwi, a nawet okien. Wyobraźmy sobie kuchnię, w której szafki układają się w warcholowski portret Marylin Monroe!
Jak dekorować w stylu pop-art? Przede wszystkim postawić na jeden mocny element, aby uniknąć przesady. Jeśli zdecydujemy się na obraz, zadbajmy, by był centralnym elementem ściany i miał wokół siebie trochę pustej przestrzeni. Jeśli natomiast mamy odwagę na duży format, np. w postaci fototapety, wybierzmy motyw graficzny – prosty rysunek lub powtarzający się wzór.
Dla kogo jest pop-art? Zasadniczo – tak jak kultura popularna, z której czerpie garściami – dla wszystkich. Ale to styl, który wymaga odwagi i poczucia humoru. Nie wzbudzi on raczej zachwytu wśród fanów klasyki, ale trudno nie uśmiechnąć się na jego widok. Soczyste kolory, wyrazista kreska i lekko prześmiewczy charakter pop-artu dodadzą nam energii i zmotywują do działania, a na pewno przypomną, że do wszystkiego, także do sztuki, trzeba podchodzić z dystansem.