Together Magazyn » Aktualności » Gdy pisanie i czytanie staje się problemem…

Gdy pisanie i czytanie staje się problemem…

Umiejętności czytania i pisania należą do najważniejszych, które może posiąść obecnie człowiek. Dzięki rozwojowi cywilizacyjnemu praktycznie udało się do zera ograniczyć zjawisko analfabetyzmu. Jednak poprawne posługiwanie się pismem może czasami sprawiać problemy. Czy można im zaradzić?

Problemy z nauką czytania i pisania wśród dzieci istnieją praktycznie od zawsze, jednak dopiero od niedawna zaczęto traktować je z należytą powagą. Chociaż większość rodziców spotkała się w przeszłości z takimi pojęciami, jak dysleksja, dysortografia i dysgrafia, nie wszyscy potrafią poprawnie je zdefiniować.

Dysleksja jest zjawiskiem, które występuje dość często. W zasadzie w przypadku dzieci trzeba raczej mówić o dysleksji rozwojowej, która z czasem może się przerodzić we właściwą dysleksję. Po tym pojęciem rozumie się wszelkiego rodzaju problemy związane z czytaniem, które obejmują zarówno zaburzenia samego procesu odczytywania, jak i rozumienia czytanego tekstu. To pewnego rodzaju pojęcie uniwersalne i nie zawsze poprawnie używane w celu określania kłopotów z czytaniem.

Pod pojęciem dysortografii należy rozumieć problemy z przyswojeniem właściwej pisowni, zgodnej z poznanymi regułami ortograficznymi. Niektórzy rodzice zbyt pochopnie przypisują swoim dzieciom dysortografię. Tymczasem może być zdefiniowana jedynie wtedy, gdy dziecko zna i rozumie zasady zapisu, ale nie potrafi sobie ich przyswoić, mimo poprawnego przebiegu procesu dydaktycznego. Niekiedy trudno ocenić, czy uczeń faktycznie cierpi na dysortografię, czy raczej niezbyt rzetelnie przykłada się do swoich obowiązków szkolnych.

Dysgrafia to zaburzenie, którego objawem jest niski poziom graficzny pisma. Stosunkowo mało dzieci od razu pisze starannie, zwłaszcza w tradycyjnym modelu dydaktycznym. Niepokój rodziców może budzić fakt, gdy po dłuższym okresie nauki dziecko nadal pisze litery, które są niepodobne do siebie, krzywe, umieszczone poza polami zapisu.

Zdaniem części specjalistów, obecnie występuje tendencja do zbyt łatwego diagnozowania dysleksji. Niemniej nie da się ukryć, że problem istnieje – nie tylko w Polsce, ale we wszystkich cywilizowanych krajach. Co jest jego powodem? Profesor Bronisław Rocławski, autor rewolucyjnej metody nauczania, czyli glottodydaktyki, uważa, że za plagę dysleksji odpowiada niewłaściwy system kształcenia. Dzieci, które dopiero uczą się pisma, żyją w świecie głosek, a nie liter. Zdaniem profesora Rocławskiego: „Nie ma dobrego nauczania bez głębokiej wiedzy o świecie dziecka. Nauczyciele wykonują zalecane przez programy zadania, ale efekty tych działań w odniesieniu do wielu uczniów są mizerne. Podstawową, niezwykle ważną umiejętnością, którą dziecko powinno sobie przyswoić przed przystąpieniem do czytania i pisania, jest umiejętność składania wyrazów z głosek. Nauczyciele nie znają świata głosek i dlatego podają do składania nie głoski, a litery”. Glottodydaktyka zakłada w nauce czytania i pisania syntezę sylabową i fonemową, dzięki której dziecko lepiej poznaje budowę wyrazu i poprawniej przyswaja zależności rządzące słowotwórstwem. Udowodniono, że dzięki tej metodzie wzrasta umiejętność odczytywania tekstu ze zrozumieniem.

Inną z przyczyn plagi dysleksji może być zbyt późne rozpoczęcie nauki czytania i pisania. Oczywiście wiadomo, że trudno nauczyć bardzo małe dzieci tych umiejętności, a w większości przypadków będzie to po prostu niemożliwe. Natomiast każde dziecko można stopniowo zaznajamiać z literami na etapie zabawy. Warto w tym celu wykorzystać klocki LOGO stosowane w metodzie glottodydaktycznej.

Glottodydaktyka sprawdza się również w przypadku zapobiegania dysgrafii. Według metody prof. Rocławskiego w nauce pisania stosuje się metodę supełkową, która polega na nieodrywaniu ręki, z zachowaniem kierunku kreślenia liter i sposobów ich łączenia. Dzięki temu dzieci piszą nie tylko szybciej, ale i staranniej.

Nauka polskiej ortografii jest dużym wyzwaniem, nawet dla najzdolniejszych dzieci. Być może problemy z dysortografią w dużej mierze są wynikiem nieprawidłowości w toku nauczania. Wiadomo, że w początkowych etapach szkolnej nauki nie zwraca się uwagi na problemy z ortografią. Dziecko nie ma szans na refleksję nad trudną pisownią danych wyrazów. Stosowane w metodzie prof. Rocławskiego tak zwane okienko ortograficzne – puste miejsce w danym wyrazie – pozwala na to, by zastanowić się nad pisownią i lepiej przyswoić zależności, które rządzą ortografią, a także zapamiętać trudne wyrazy.

Mimo niżu demograficznego, nadal bolączką polskich szkół są zbyt liczne klasy. Warto po raz kolejny oddać głos prof. Rocławskiemu: „Nauczanie bez indywidualnego podejścia nie ma szansy na pełne powodzenie. Niestety, tak często się dzieje. Wynika to z braku elementarnej wiedzy psychologicznej i pedagogicznej zarządzających oświatą. Tworzy się klasy 30-osobowe, w których nauczyciel nie ma żadnej szansy na indywidualny kontakt z każdym dzieckiem”. Nawet w mniej licznych klasach dotarcie do każdego ucznia z osobna może stanowić problem dla nauczyciela. To również może być jedną z przyczyn dysleksji.

Dysleksji, dysortografii i dysgrafii można skutecznie zapobiegać, z czego nie wszyscy rodzice zdają sobie sprawę. Nauka poprzez zabawę, w myśl zasad glottodydaktyki, sukcesywnie wprowadza dziecko w świat liter i wyrazów. Dzięki temu w przyszłości może ono uniknąć powszechnych problemów z przyswajaniem sztuki czytania i pisania.

Oceń