Together Magazyn » Rodzic » Opleceni siecią – dziecko i internet

Opleceni siecią – dziecko i internet

Jeszcze kilkanaście lat temu internet był dość kosztowną ciekawostką dla biznesmenów, ewentualnie studentów informatyki. Globalna sieć szturmem zdobywa nowe obszary świata, niosąc wiele informacji, rozrywki, wygody i, niestety, zagrożeń.

Życie w globalnej wiosce

Korzystanie z internetu nie jest obecnie niczym osobliwym, nawet w najdalszych zakątkach świata. To raczej unikanie globalnej sieci może budzić zdziwienie czy wręcz być źródłem kłopotów. Bez internetu trudno dziś znaleźć pracę, zapisać dziecko do szkoły czy przedszkola, przesłać dokumenty albo zarezerwować bilet na samolot. Internet stopniowo przejmuje funkcje komunikacyjne, które przez ostatnie dziesięciolecia zapewniał telefon. Do tego jest tańszy, bardziej wszechstronny i atrakcyjny. Staje się coraz silniejszą platformą medialną, współistniejąc z tradycyjnymi środkami masowego przekazu na równych prawach. On sprawia, że świat coraz bardziej przypomina globalną wioskę, a obieg informacji jeszcze nigdy wcześniej w dziejach ludzkości nie był tak szybki i sprawny. W XXI wieku nie ma już odwrotu od internetu ani żadnej alternatywy. Prędzej upadną tradycyjne media, jak radio, telewizja i prasa, niż skończy się potęga globalnej sieci.

Komputer – najlepszy przyjaciel dziecka?

Nie ma się co łudzić – jeśli dziecko jest jeszcze zbyt małe, by zainteresować się komputerem, i tak prędzej czy później przyjdzie na to czas. Nie jesteśmy w stanie odseparować dzieci od komputerów. W zasadzie nawet nie powinniśmy podejmować takich prób. Za kilka lat umiejętność biegłej obsługi komputera i eksplorowania sieci stanie się koniecznością. W zasadzie coraz częściej już dziś można mówić o analfabetyzmie funkcjonalnym w przypadku osób, które nie potrafią korzystać ze zdobyczy najnowszej elektroniki. To z kolei rodzi zagrożenie wykluczeniem społecznym. A zatem – z pragmatycznego punktu widzenia – im wcześniej dziecko oswoi się z komputerem i internetem, tym lepiej. Ale to tylko jedna ze stron medalu…

To oczywiste, że komputery stają się „przyjaciółmi” coraz młodszych dzieci. Oferują przecież wymarzoną i łatwo dostępną rozrywkę. Wirtualna rzeczywistość uwalnia całkiem realne dawki adrenaliny, które najczęściej kończą się uzależnieniem. W coraz liczniejszych domach każdy członek rodziny ma swój komputer i spędza czas, zamykając za sobą drzwi własnego pokoju. Nie inaczej jest z dziećmi, które są wyjątkowo podatne na atrakcyjne bodźce, jakie zapewnia rzeczywistość gier komputerowych i internetu. Sztuczny świat to iluzja lepszej rzeczywistości, która jest na wyciągnięcie ręki, a w dodatku można ją kontrolować.

Silne uzależnienie od komputera to już nie żarty, o czym przekonują nas doniesienia medialne. Znane są przypadki osób, które zmarły z wycieńczenia podczas gry online. To oczywiście skrajne przykłady – na szczęście, dość rzadko spotykane. Jednak inne, powszechniejsze zachowania również mają niebezpieczny wymiar. Dzieci pozbawione komputera bywają agresywne wobec otoczenia, wykazując typowy zespół abstynencyjny, znany z wielu innych uzależnień. Ale zdarzają się sytuacje odwrotne. Rodzice, zafascynowani wirtualnym światem, zaniedbują potrzeby swoich dzieci, tracąc z nimi kontakt i możliwości porozumienia. Uzależnienie od komputera i internetu może się zamienić w destrukcyjny, trudny do wyleczenia nałóg. Wywołuje również wiele negatywnych skutków fizycznych, przyczyniając się do braku ruchu, pogorszenia wzroku czy wad postawy.

We współczesnym świecie jesteśmy skazani na komputery, czy tego chcemy, czy też nie. Problem zaczyna się wówczas, gdy potrzeba korzystania z tego pożytecznego sprzętu staje się ważniejsza od codziennych dylematów realnego życia. Najważniejszą rolą, jaką mają do odegrania rodzice, wcale nie jest zakup nowego tabletu czy laptopa. Przede wszystkim należy dziecku uświadamiać, że komputer jest jego narzędziem, nigdy zaś „przyjacielem”, a wirtualna rzeczywistość kończy się wtedy, gdy zaczyna brakować prądu… Realny świat jest znacznie trwalszy i bardziej wartościowy.

Nauka w sieci – pożyteczna i niebezpieczna

Obecnie nauczyciele i autorzy podręczników zakładają, że każde dziecko musi mieć komputer, dlatego często podstawą zadań domowych jest praca z komputerem. Polecenia w podręcznikach typu „na podstawie wiadomości z internetu sprawdź…” lub „korzystając z internetu, dowiedz się…” nie należą do rzadkości, wręcz przeciwnie. Z pozoru prosta czynność, jaką jest wyszukiwanie informacji poprzez wpisanie określonej frazy, może się skończyć dla dziecka natknięciem się na niechciane treści. Co powinni zrobić rodzice? Przede wszystkim zadbać o odpowiednie zabezpieczenie komputera, począwszy od ustawienia filtrów w przeglądarce. Pomocne może być specjalne oprogramowanie, nawet jeśli zablokuje również neutralne treści. W tym przypadku mniejszym problemem jest niemożność dotarcia do określonych danych niż potencjalne udostępnienie dziecku nieocenzurowanej zawartości pewnych stron internetowych. Najlepszym wyjściem jest po prostu pomoc rodzica w wyszukaniu potrzebnych informacji. Nie trzeba się przy tym martwić, że dziecko w ten sposób oduczy się samodzielności. Zdecydowana większość dzieci i tak nie będzie miała najmniejszych problemów, by sprawnie poruszać się w świecie wirtualnych mediów. Dzieci w wieku szkolnym powinny mieć świadomość zagrożeń, jakie mogą spotkać w sieci. Najważniejsze jest porozumienie z rodzicami i zgłaszanie wszelkich niepokojących zjawisk.

Portale społecznościowe

Minęły bezpowrotnie czasy, gdy dzieci tworzyły swoje mikrospołeczności wokół podwórkowego trzepaka. Obecnie nawiązywaniu i podtrzymywaniu relacji służą portale społecznościowe. Nie tylko „wypada” mieć na nich konto – dziecko, które nie wpisze się w łańcuszek bliższych i dalszych znajomych, niekiedy bywa ignorowane przez rówieśników albo odwrotnie: staje się obiektem plotek i złośliwości. Osoba, która nie zakłada kont na portalach społecznościowych, zaczyna przypominać odludka. Warto zauważyć, że coraz młodsze dzieci używają portali społecznościowych. Wprawdzie większość spośród nich ustala dolne granice wieku, na przykład na 13 lat, ale młodsze dzieci bez skrupułów podają sfałszowaną datę urodzenia, rejestrując swoje konto. Tak naprawdę nikt nie jest w stanie zweryfikować tych informacji. Istnieje ciche przyzwolenie na taki proceder i można przypuszczać, że same portale cieszą się, iż przybywa im użytkowników, choć dzieje się to nielegalnie.

Gdy dziecko zaczyna dojrzewać, odkrywa własną tożsamość i swoje upodobania, które zaczynają być różne od wzorców przekazywanych przez rodziców. To normalna kolej rzeczy. Portale społecznościowe stają się idealnym wręcz miejscem do wyrażenia własnej osobowości, ekspresji „młodzieńczego buntu”. To również przestrzeń, która ma służyć do młodzieńczego zaimponowania rówieśnikom. Dziecko poszukuje akceptacji i podziwu we własnej grupie, czasami kosztem zdrowego rozsądku. Dziewczynki często zamieszczają zdjęcia, na których stylizują się na dojrzałe kobiety, a chłopcy udają dorosłych mężczyzn, pozując z butelką whisky albo za kierownicą samochodu.

Wbrew pozorom, taka niewinna zabawa może być niebezpieczna. Rodzice powinni uświadamiać dzieciom, że raz zamieszczone zdjęcie w sieci może zostać w niej na zawsze; nic nie da usunięcie go z profilu, jeśli ktoś wcześniej skopiował je na swój dysk… To samo dotyczy zamieszczanych treści tekstowych. Tutaj pojawia się niebezpieczeństwo, o którym zapomina większość dzieci – jest nim utrata własnej tożsamości. Warto więc starannie przemyśleć, czy ma sens publikowanie zdjęcia, którego za jakiś czas dziecko będzie się zwyczajnie wstydzić.

Portale społecznościowe to również, niestety, narzędzia cyberprzestępców. Dziecko powinno zapraszać do grona znajomych na profilu społecznościowym wyłącznie osoby, które zna, i przyjmować zaproszenie tylko od rzeczywistych znajomych. Ważne jest również zabezpieczenie zawartości profilu przez osobami postronnymi. Przypadkowi „znajomi” mogą się okazać osobami, którym najbardziej zależy na danych osobowych i dostępie do prywatnych zdjęć. Najbardziej drastyczne są przypadki pedofilów, którzy podają się za dzieci. Chociaż obecnie proceder ten jest coraz rzadszy, nadal może się zdarzyć. W przypadku próby wyłudzenia prywatnych treści, należy skontaktować się z administratorem strony albo z policją. Dzięki odpowiednio szybkiej reakcji, łatwo i skutecznie można namierzyć internetowego przestępcę. Internet jest ciągle dość nowym środowiskiem, dlatego wciąż nie wypracowano niezawodnych procedur bezpieczeństwa. Jednak istniejące systemy zabezpieczeń mogą być efektywne, o ile odpowiednio z nich skorzystamy.

Niekiedy zagrożenie dla kruchej psychiki dziecka może jednak nadejść ze strony grupy rówieśników. Zawiść i zazdrość to normalne uczucia, które towarzyszą na co dzień nastolatkom. Dzieci w okresie dojrzewania nie potrafią do końca kontrolować swoich emocji, a sprawianie przykrości staje się dla nich formą „zabawy”. Sieć jest wymarzoną wręcz przestrzenią do poszukiwania potencjalnej ofiary, czemu sprzyja poczucie anonimowości. Jeśli dziewczynka będzie chciała się pochwalić, na przykład, nową bluzką na swoim profilu, musi się liczyć z tym, że ktoś może ją skrytykować, i to w sposób bezwzględny. To tylko jeden z mniej uciążliwych przykładów. Grupy rówieśnicze w internecie potrafią być naprawdę okrutne, a ich działania często noszą znamiona nękania. Dystans do rzeczywistości, który przejawiają dorośli, praktycznie nie istnieje w przypadku dzieci. Ich świat „kończy się” na opiniach rówieśników, na ich akceptacji bądź odrzuceniu. Znane są przecież przykłady samobójstw, których podłożem stało się nękanie w internecie. Niestety, refleksja ze strony grupy, która dopuszcza się takich czynów, przychodzi dopiero po fakcie…

Rodzice w żadnym przypadku nie powinni bagatelizować nękania dziecka w sieci, nawet jeśli wydaje się ono śmieszne i błahe z punktu widzenia dorosłego. Ingerencja w taką sferę prywatności dziecka nie tylko nie jest naruszeniem jego dóbr osobistych, ale wręcz obowiązkiem. Podobnie należy zapatrywać się na subtelną kontrolę konta dziecka. Ważniejsze jest przecież zapobieganie niepożądanych sytuacjom i ich wygaszanie. Anonimowość w sieci jest tylko pozorna, o czym nie zawsze pamiętają dręczyciele. Jeśli dziecko nam ufa i szczerze opowiada o swoich problemach, bez trudu można przerwać łańcuch internetowej przemocy.

To normalne, że nie jesteśmy w stanie ochronić dzieci przed wszystkimi zagrożeniami, ale można je na nie wyczulić. Zgłaszanie wszelkich niepokojących sygnałów nie powinno być dla dziecka powodem do wstydu i barierą nie do przebycia. Kluczowa jest płaszczyzna porozumienia z dziećmi i stworzenia im poczucia bezpieczeństwa. Nawet w nieprzewidywalnym świecie oplecionym internetową siecią nadal jest to możliwe.

Oceń