Odklejmy się od komórek – Gdynia.
Relacja z debaty na temat uzależnienia od telefonu.
Jaki ma być cyfrowy detoks? Metoda małych kroków, powolne odstawianie, a nie odcinanie uzależnionego całkowicie od sprzętów. I zawsze powinno być coś w zamian. Prędzej czy później cała rodzina musi być zaangażowana w odtruwanie młodego człowieka. Do takich wniosków doszli eksperci po debacie na temat fonoholizmu i cyberprzemocy, zorganizowanej w ramach ogólnopolskiej kampanii społecznej „Wyloguj się do życia, a robi się to TAK!” (www.wylogujsie.org).
W piątek (22.05.2015) w sali Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego odbyła się debata zorganizowana przez Fundację Innowacyjnych Rozwiązań Społecznych i Terapeutycznych – FIRST. Tatiana Mindewicz-Puacz, szefowa fundacji na początku spotkania przyznała, że wiele osób chce się poradzić
w sprawie uzależnienia od Internetu.
– Ale, to komórka jest dziś tym łączem, które mamy przy sobie non stop – dodała.
– Zdecydowanie tak. Coraz rzadziej posiadamy w domu komputery stacjonarne. To uzależnienie
od Internetu przeniosło się do urządzeń mobilnych, tabletów i telefonów. Większość Polaków ma komórkę
i my postanowiliśmy w Trójmieście przyjrzeć się zjawisku, które nazywa się fonoholizmem,
czyli uzależnieniem od telefonu komórkowego. Opracowaliśmy i zaczynamy wdrażać projekt, który nazwaliśmy „Dbam o mój zasięg” – mówił dr Maciej Dębski, socjolog Uniwersytetu Gdańskiego, autor projektu badawczego „Dbam o mój z@sięg”.
Zebrani mogli zobaczyć sondę uliczną, podczas której pytano młodych ludzi na ulicach Gdyni o to, czy rodzice powinni kontrolować telefon dzieci? Zapytani odpowiadali, że to ich prywatna sprawa i jeśli rodzice kupili telefon, nie powinni ich kontrolować. Nie było zgody na to, że rodzice biorą sami telefon i sprawdzają. Bo to według młodych ludzi byłoby naruszenie prywatności. I, że w relacjach rodzinnych podstawą jest zaufanie. Rodzice nie powinni kontrolować dzieci jeśli mają do nich zaufanie. Jeżeli jest dobry kontakt
z dzieckiem, niepotrzebna jest kontrola, bo wszystko sobie w rodzinie powinniśmy mówić.
– Im jesteśmy starsi, powiedzmy licealiści, dopuszczamy możliwość kontroli w określonych sytuacjach. Ale nadmierne kontrolowanie jest określane jako przemoc – powiedział dr Maciej Dębski.
– W kontroli chodzi o wyznaczenie zasad. Żeby rodzicie pokazali ramy, zasady na jakich będą kontrolować to, co się dzieje z telefonami dzieci. Nie odbieranie komórki i wyrywanie. Nie chodzi o odbieranie godności
i wchodzenie w intymność. Na ile kontrola rodzicielska może być skuteczna? – zapytała Tatiana Mindewicz-Puacz.
Martyna Różycka, kierownik Dyżurnet.pl – reaguje na zgłoszenia o treściach nielegalnych i szkodliwych, które są publikowane w Internecie – powiedziała, że jeśli dorośli chcą kontrolować telefon dziecka, ono też powinno mieć prawo do kontrolowania telefonu rodzica.
– Podoba się Wam pomysł? Chcielibyście zaglądać do sms-ów rodziców? Kuba, ty byś chciał do moich zaglądać? – zapytała obecnego na sali dorosłego syna szefowa FIRST-a.
– To ma sens. Jest oznaką partnerstwa – dodała.
Patrycja Wonatowska, edukatorka seksualna, związana z Grupą Edukatorów Seksualnych „Ponton” przyznała, że dobrze by było, żeby nie tylko dorośli mieli władzę i kontrolę.
– Bo jest to skazane na niepowodzenie. Zmusza nas, żeby coś ukrywać, a przecież mamy w naturze potrzebę do zachowania swoich tajemnic. Opiekowanie się nie polega na tym, że my będziemy prowadzić młodzież za rękę. Mamy pokazać, że jesteśmy obok i w razie czego będziemy pokazywać i podpowiadać – dodała.
W kolejnej sądzie zapytano młodych ludzi o to czy przesłali nagie zdjęcia swoje lub innych osób? Większość przepytanych odpowiedziało, że nie.
Martyna Różycka przyznała, że do Dyżurnet.pl można zgłosić wszystkie przypadki, które kogoś niepokoją
w sieci. Zaś największą wagę przywiązują do materiałów prezentujących seksualne wykorzystywanie małoletnich. Wyjaśniła, że pornografia dziecięca jest takim nadużyciem w sieci, wobec którego trudno znaleźć cięższy kaliber.
Dużą popularnością cieszą się aplikacje, za pomocą których przesłane zdjęcia po krótkim czasie znikają.
Ale zdjęcia z sieci nie znikają. Nie można wpadać w pułapkę, że wyślę zdjęcie do swojego chłopaka, zobaczy przez kilak sekund i koniec. Tak nie jest, to zdjęcie trafia do Internetu. Miłość się kończy, albo telefon został skradziony, zdjęcia idą dalej, koniec z naszą intymnością.
Przedstawicielka Stowarzyszenia „Ponton” zapytała zebranych na sali czy czytali regulamin najpopularniejszego portalu społecznościowego? A tymczasem zdjęcia, które umieszczamy na Facebooku mogą być przez portal wykorzystane. Młodzi ludzie nie mają świadomości, że wysyłając MMS-a używają Internetu. I gdy kasują zdjęcie w telefonie, to ono i tak zostaje w sieci, bo to Internet nam umożliwił przesłanie fotografii.
– Są takie osoby, dla których fakt, że się pokażą jest fantastyczną sprawą, lubią to. Ale są takie, dla których fakt pojawienia się w Internecie może być przykry. Warto zrobić założenie, że jeśli ja chcę to nie oznacza,
że ta inna osoba chce tego samego – dodała szefowa fundacji.
W trzeciej sondzie poruszono problem cyberprzemocy.
– To przemoc, której skutków nie widzimy, bo nie zostawia siniaków. Ale jest drastyczna. Bo już wpis o tym, że masz fajne piersi jest ocenianiem drugiej osoby. A my nie mamy prawa do tego. Cyberprzemoc polega na anonimowości. Możecie innym mówić by zwracali uwagę na swoją intymność – powiedziała edukatorka seksualna.
Dzięki badaniom socjologicznym okazało się, że duża część cyberprzemocy odbywa się na terenie szkoły,
w grupie która się zna. Ofiara zazwyczaj jest osobą znaną.
– Pilną potrzebą jest stworzenie procedur postępowania w szkole w sytuacji, w której dochodzi
do cyberprzemocy. Że uczeń wie co zrobić w takiej sytuacji, gdzie ma się zgłosić. Że dyrektor wie, do kogo też się zgłosić. Nie ma nic gorszego w przemocy niż zostawienie jej w relacji sprawca – ofiara.
Kiedy uzewnętrznimy ten fakt nadajemy temu znaczenie i rusza działanie. Takich procedur nie ma. W Gdyni o tym myślimy i niebawem będziemy chcieli sprawić, by to stosować – zadeklarowała socjolog.
Poruszono w rozmowie problem obrażania innych w sieci.
– Hejt na hejt powoduje agresję. Najczęściej dalszego obrażania nie podejmuje się po tym, gdy włączy się trzecia osoba, tzw. ambasador osoby hejtowanej. Ambasador próbuje łagodzić, zrozumieć. I to działa. Można w ten sposób zatrzymać lawinę przemocy – podpowiedziała szefowa fundacji.
Debatę zakończyło pytanie co dobrego zaczyna się z Tobą dziać, gdy jesteś odcięty od Internetu? Okazało się, że gdy odstawi się telefon czy laptopa, to jest tyle wolnego czasu, że nie mamy co z nim zrobić. Czas był zabierany przez siedzenie w Internecie.
– Młodzi ludzie mają dość natłoku informacji, potrzebują spokoju i wylogowania się. A nie potrafią, bo są mocno związani kompulsywnym wykorzystaniem różnych narzędzi w sieci. Ludzie powinni wyjść do ludzi, powinni budować relacje między sobą. Dostrzec, że jest życie poza siecią – zaapelował dr Maciej Dębski.
Szefowa Dyżurnet.pl. poradziła, że jeżeli wymagamy od nastolatków, żeby nie nadużywali telefonów, sami też ich nie nadużywajmy. Jeśli nie chcemy, by nie siedzieli ciągle z komórką w ręku, też z nią nie siedźmy. Zaapelowała: – Odklejmy się od komórki i zobaczmy, że mamy rodzinę w około.
– Jaka jest recepta na cyfrowy detoks – zapytała szefowa fundacji.
– Metoda małych kroków, powolne odstawianie, broń Boże odcinania całkowicie od sprzętów. Ale zawsze musi być coś w zamian. I prędzej czy później musi być w to zaangażowana cała rodzina. W rodzinach brakuje rytuałów. Bo one ustalają zasady. Jeśli jest mocny rytuał w rodzinie – podsumował socjolog.
– Są badania, które potwierdzają, że jeśli uzależnimy się od Internetu, będziemy łatwiej uzależniali się
od innych rzeczy – zakończyła debatę Tatiana Mindewicz-Puacz.
„Wyloguj się do życia, a robi się to TAK!”, to kontynuacja rozpoczętej w 2013 roku akcji pt. „Wyloguj się
do życia”. Kampania skierowana jest do uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych oraz
ich opiekunów. Od początku na rzecz kampanii działają sportowcy światowego formatu jak Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny oraz raperzy Sokół, Ten Typ Mes, Stasiak, Pjus. Dlaczego sportowcy
i muzycy? Bo największą szansę konkurowania z atrakcjami w sieci ma sport i muzyka. Te dwie dziedziny życia są oceniane przez młodych ludzi, jako wzbudzające najbardziej pozytywne emocje.
Debata odbyła się 22 maja 2015 roku w sali Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego.
Dla tych, którzy chcieliby ją obejrzeć, będzie dostępna na stronie Wylogujsie.org.
Dodatkowych informacji udziela:
Sylwia Dobkowska, koordynator projektu, 22 855 56 85, s.dobkowska@tfc.com.pl.
Więcej na www.wylogujsie.org, www.facebook.com/wyloguj.