Czy potrafi Pani wskazać moment, w którym rozpoczęła się ta fascynacja? Bo chyba można w tym przypadku mówić o fascynacji?
Ciężko powiedzieć, to wszystko chyba działo się etapami. Na fakt, że jestem w obecnym miejscu, wpłynęło wiele wydarzeń, sytuacji i osób, ale dużo zdziałał również przypadek. Na studiach byłam aupair w Londynie. Mama dzieci, którymi się opiekowałam, była lekarzem. Podrzucała mi literaturę, dużo rozmawiałyśmy, do tej pory mamy ze sobą kontakt, odwiedzamy się, otrzymuję od niej książki – ona wie, co mnie pasjonuje.
Również moi pacjenci sprawiają, że cały czas szukam, doszkalam się, czytam również sporo anglojęzycznej literatury, by być na bieżąco, móc udzielić jak najlepszego wsparcia.
Kilka lat temu napisałam książkę. Tak naprawdę zebrałam w całość to, co tworzyłam na potrzeby zajęć – nic na siłę; była to świetna zabawa i ciekawe doświadczenie.
Jestem dumna, że mogę wykonywać taki zawód. Serce się raduje, gdy słyszę od rodzica, że jego dziecko wypowiedziało pierwsze słowa czy zaczęło jeść – to balsam na duszę. Nie wyobrażam sobie pracy za biurkiem, lubię działać aktywnie, a moja praca tego właśnie wymaga. Tak, jest to fascynacja i realizowanie swojej pasji.
Dzieci działają spontanicznie, emocjonalnie. Można, więc zadać sobie pytanie: na ile rodzic jest w stanie zrozumieć swoje dziecko? Czy ocenianie go dojrzałymi kryteriami jest zawsze właściwe?
Jeśli rodzic jest bacznym obserwatorem i chce, to zobaczy oraz zrozumie bardzo wiele. Dzieci od samego początku wysyłają nam komunikaty. Masując noworodka, czujemy napięcia, to jak się uspokaja, wycisza. Podobna sytuacja ma miejsce w trakcie karmienia. Jeśli nie wlewam bezmyślnie pokarmu w dziecko, ale obserwuję jego mimikę i gesty, to widzę, kiedy mówi „Dość”. Oczywiście to wszystko pięknie brzmi. To tylko słowa, ale tak naprawdę każdy rodzic musi poznać swoje dziecko – proces docierania do siebie trochę trwa. Bliskość i wspólnie spędzony czas znacznie w tym wszystkim pomagają, to chyba dlatego dzieci noszone w chustach są spokojne – ich komunikaty bardzo dobrze i szybko odczytują rodzice. Czy ocenianie dziecka dojrzałymi kryteriami jest właściwe? Dziecko to dziecko – potrzebuje ruchu, działania, doświadczania. W ten sposób się uczy. Dlatego zawsze musimy się zniżyć do jego poziomu, po to by spojrzeć na świat z jego punktu widzenia, nie z góry. Bardzo często, kiedy dziecko się przewróci i płacze, rodzic, pocieszając, mówi: „Nie płacz, nic się nie stało, to przecież nie boli”. Tylko skąd ta pewność? Czemu zaprzeczamy emocjom dziecka?
W jakim zakresie, jako rodzice, jesteśmy w stanie stwierdzić nieprawidłowości rozwojowe u dziecka? Co powinno budzić nasz niepokój i skłaniać nas do wizyty u specjalisty?
Na pewno nie możemy popadać w paranoję, bo nie ma nic gorszego niż zestresowany rodzic. Takie emocje przelewamy na dziecko, a jak wiadomo, stres nikomu nie służy. Obecnie jest bardzo wiele spotkań i warsztatów dla rodziców. Bezpośredni kontakt z ekspertami poszerza wiedzę, ale jest również okazją do skonsultowania dziecka. Ktoś może zapytać, po co to wszystko. Czy nie jest na to za wcześnie? Moim zdaniem lepiej zapobiegać niż leczyć, w myśl idei wczesnej interwencji. Dlatego zawsze, gdy coś nas martwi, warto pytać – również po to, by kiedyś nie zarzucać sobie, że za późno zaczęliśmy działać.
Co powinno budzić nasz niepokój? Mogłabym wymieniać bez końca… Może powiem, jak to jest z logopedycznego punktu widzenia. Jeśli dziecko wykazuje problemy ze ssaniem lub na późniejszym etapie nie potrafi sprawnie odgryzać, gryźć, żuć, krztusi się, oddycha ustami, to warto odwiedzić gabinet logopedyczny. Jedzenie, picie i oddychanie to umiejętności prymarne; to na bazie tych czynności rozwija się mowa. Jeśli dwuletnie dziecko nie mówi lub posługuje się pojedynczymi wyrazami, to również odwiedziłabym logopedę. Jasne, że każde dziecko rozwija się swoim indywidualnym tempem, ale mowa jest zależna od wielu czynników; nie powiem rodzicowi: „Spokojnie, on ma jeszcze czas”, jeśli nie znam historii dziecka. Mało kto wie, że jedną z najczęstszych przyczyn niedosłuchu u dzieci są częste infekcje kataralne, powiększone migdały, alergie. A jak wiadomo, prawidłowy słuch jest nam niezbędny do rozwoju mowy. Mowa dziecka, które ma obciążony wywiad okołoporodowy, będzie się rozwijała inaczej niż mowa dziecka, u którego wszystko przebiegało prawidłowo.
Czym są zaburzenia przetwarzania sensorycznego i jakie są metody ich terapii?
Zaburzenia przetwarzania sensorycznego są wynikiem nieprawidłowej integracji sensorycznej. Pojawiają się wówczas, gdy nasz układ nerwowy w sposób nieprawidłowy organizuje bodźce zmysłowe. Zaburzenia integracji sensorycznej są różnorodne, mogą się różnie objawiać. Wśród nich wyróżniamy problemy z koncentracją, nadpobudliwość, trudności z motoryką małą i dużą, kłopoty z adaptacją, wejściem w grupę.
Zaburzenia te mogą powodować opóźniony rozwój mowy, utrudniać opanowanie nowych umiejętności ruchowych czy też negatywnie wpływać na procesy poznawcze.
Najczęściej u dzieci z zaburzeniami SI obserwuje się nieprawidłową wrażliwość na bodźce, która może być wzmożona lub obniżona. I tak właśnie możemy spotkać dziecko, które nie znosi obcinania włosów i paznokci, skarży się na gryzące metki, nie lubi się brudzić, je bardzo wybiórczo, narzeka, że wszystko mu śmierdzi i często zatyka uszy. Ale równie dobrze może to być dziecko, które wkłada wszystko do buzi, w tym również przedmioty niejadalne; dotyka wszystko i wszystkich, czasami sprawiając innym ból; może nawet wąchać ludzi i przedmioty, co wygląda dziwnie.
A zatem zaburzenia przetwarzania sensorycznego obejmują wszystkie sfery naszego życia. Niestety, nie mijają samoistnie, dlatego właśnie dzieci z zaburzeniami SI powinny być objęte terapią integracji sensorycznej.
W ofercie Centrum Terapii Logop można znaleźć wiele zajęć i warsztatów zarówno dla rodziców, dzieci, jak i nauczycieli. Czy któreś z nich mogłaby Pani szczególnie polecić?
Ofertę faktycznie mamy szeroką i staramy się na bieżąco ją wzbogacać. Dzięki temu, że podnosimy swoje kwalifikacje, szukamy wszelkich nowinek związanych z terapią dziecka, słuchamy potrzeb rodziców, pomagamy nie tylko dzieciom, ale całym rodzinom.
Wspieramy od samego początku, począwszy od weekendowej szkoły rodzenia, przez warsztaty na temat niemowlęcego masażu Shantali „Kołysanki Przytulanki” czy warsztaty „BLW, Bo Lubimy Wszystko” w trakcie, których mówimy o zdrowych sposobach na rozszerzanie diety niemowląt, zarówno z punktu widzenia dietetyka, jak i logopedy.
Działa u nas również Klub Ratatuj, czyli miejsce bezpłatnych spotkań dla rodzica i malucha.
Sama jestem mamą, więc wiem, jak ważne jest, by czasami wyjść z domu bez dziecka, odetchnąć, odpocząć. To właśnie to skłoniło mnie to zorganizowania warsztatów dla mam „Zmysł dotyku”. W trakcie spotkania rozmawiamy o znaczeniu tego zmysłu dla rozwoju człowieka, poznajemy dysfunkcje w zakresie dotyku i wykonujemy drewnianą grę dotykową, którą wszystkie uczestniczki mogą oczywiście zabrać ze sobą do domu.
W tym roku udało nam się gościć dwie wspaniałe osoby. Jedną z nich była Magdalena Karpienia z La Leche League, która wprowadzała nas w tematykę związaną ze wsparciem kobiet karmiących piersią. Gościliśmy również Adriana Borowika z Fundacji Być Bliżej Siebie. Jego szkolenie „Zabawa inspirująca rozwój”, przeznaczone dla wszystkich ludzi pracujących z osobami z autyzmem, było naprawdę dużą dawką nie tylko wiedzy, ale i energii, co jest bardzo istotne w pracy z dziećmi.
Aby terapie przynosiły pożądane efekty, bardzo istotna jest współpraca między naszym Centrum, domem oraz placówką przedszkolną i szkolną. Tak właśnie zrodził się pomysł szkolenia rodziców, nauczycieli i logopedów.
Trudno mi polecić jedne konkretne zajęcia lub warsztaty… Wszystko zależy od tego, na jakim etapie naszego życia aktualnie jesteśmy, jakie są nasze potrzeby. Jesteśmy oczywiście otwarci na sugestie i propozycje innych.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Michał Mikołajczak z Martą Baj-Lieder