Życie przeciętnych trzydziestolatków nie różni się od siebie: dom, praca, praca, dom, spotkania z przyjaciółmi, czasami dzieci. W tym wieku jesteśmy jeszcze na tyle młodzi, by w pełni cieszyć się życiem, ale już na tyle mądrzy, by nie zatracić się w zabawie. Naszą zaletą jest również dobre zdrowie, które pozwala nam na realizację naszych małych i dużych marzeń. Nie wszyscy jednak mają tyle szczęścia. Zdarzają się też ludzie tacy jak ja – trzydziestokilkulatkowie, którzy muszą dbać o siebie bardziej niż swoi rówieśnicy i są zobowiązani do regularnego nadzorowania tego, co ląduje na ich talerzu. Za wieczne czuwanie odpowiada dyspepsja.
Czy wiecie, czym jest dyspepsja?
Jeśli nie macie pojęcia, czym jest dyspepsja, to najprawdopodobniej jesteście szczęściarzami, których ten przykry problem nie dotyczy. Otóż musicie wiedzieć, że dyspepsja czynnościowa to, w bezpośrednim tłumaczeniu z języka greckiego, złe trawienie (sprawdźcie: Zespół jelita drażliwego – objawy i leczenie). Dodam, że dyspepsja nie jest złym trawieniem po nadmiernym spożyciu ciężkostrawnych potraw, nie pojawia się zatem od czasu do czasu, ale towarzyszy choremu, czyli np. mnie, bezustannie. Do najczęstszych objawów choroby należą dolegliwości zlokalizowanie w tzw. nadbrzuszu środkowym (inaczej w dołku podsercowym), które najczęściej przybierają formę poposiłkowego uczucia pełności, wczesnego uczucia sytości oraz bólu i uczucia pieczenia w nadbrzuszu. Jakby tego było mało, do wspomnianego zestawu objawów, nierzadko dołączają dodatkowe, równie nieprzyjemne dolegliwości w postaci wzdęć, gazów, skurczów brzucha czy biegunek. Tak było w moim przypadku.
O tym jak zdiagnozowano u mnie dyspepsję czynnościową
Zanim zdiagnozowano u mnie dyspepsję czynnościową, przebadano mnie ze wszystkich stron. Wszak częste dolegliwości ze strony jamy brzusznej mogą być przyczyną wielu poważnych chorób. Oczywiście spora część specjalistów, z którymi przyszło mi się zetknąć, przekonywała, że za wzdęcia i skurcze jelit odpowiada zła dieta i brak ruchu. Nie pomogło przekonywanie, że na co dzień uprawiam sport i odżywiam się zdecydowanie bardziej zdrowo niż moi rówieśnicy. Po wielu badaniach i setkach wizyt u lekarzy padła diagnoza: dyspepsja czynnościowa (Dyspepsja – rodzaje i objawy). Przyznam szczerze, że skomplikowana nazwa choroby brzmiała jak wyrok. W rezultacie okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Co jem, by czuć się dobrze?
Zaburzenia czynnościowe przewodu pokarmowego, w tym również dyspepsja, najczęściej wynikają z zakłóconej motoryki żołądka lub jelit (czasami obu tych narządów), dlatego wymagają odpowiedniego leczenia. Domyślacie się pewnie, że równie ważna jest właściwie zbilansowana dieta, która łagodzi objawy choroby i nie dopuszcza do przeciążenia układu pokarmowego. Zapewne wydaje się wam, że na co dzień jem sucharki, które popijam gorzką herbatą, by nie zaszkodzić swojemu żołądkowi i jelitom. Nic bardziej mylnego! Właściwie jem wszystko to, co moi zdrowi rówieśnicy, z tą różnicą, że staram się przestrzegać kilku prostych zasad. Przede wszystkim jem często, a porcje moich dań nie są obfite. Staram się, by pomiędzy poszczególnymi posiłkami nie minęło więcej niż cztery godziny. Dzięki temu mój układ trawienny jest w ciągłym ruchu, ale ma też czas na odpoczynek. Staram się również unikać tłustych, ciężkostrawnych potraw. Zastępuję je gotowanymi i pieczonymi daniami. W mojej diecie królują warzywa oraz chude mięso. Nie zapominam również o produktach zbożowych z solidną dawką błonnika. Dzięki nim moje jelita nie leniuchują. Ogromną rolę w mojej diecie odgrywa również woda mineralna. Codziennie wypijam dwa litry. Piję również kawę i herbatę, ale staram się nie przesadzać z ich ilością. Proste? Jasne, że tak!
Sposób na dyspepsję? Ruch!
Moim sposobem na życie z dyspepsją jest również ruch. Jeśli tylko mogę, rezygnuję z transportu publicznego i wybieram spacer. Poza tym często jeżdżę na rowerze, zimą chodzę na łyżwy, a treningi trzy razy w tygodniu na stałe zagościły w moim grafiku. Ruch pozwala pobudzić mój układ trawienny przez co na co dzień czuję się lepiej i w mniejszym stopniu odczuwam dolegliwości wynikające z dyspepsji. Poza tym od niedawna praktykuję jogę, która rozluźnia mięśnie (nawet te głęboko ukryte) i pozwala odnaleźć harmonię w ciele. Wierzę, że dzięki niej poczuję się jeszcze lepiej.
Jak sami widzicie, życie z dyspepsją czynnościową nie musi być drogą przez mękę. Rzeczywiście my, borykający się z ciągłymi kłopotami trawiennymi, nie mamy łatwo, ale możemy sobie łatwo ulżyć. Wystarczy tylko zadbać o dietę i jak najwięcej się ruszać, a część objawów ustąpi. Nie zapominajcie też o przestrzeganiu zaleceń lekarza. Bez tego ani rusz!