Małżeństwa międzykulturowe – Związki wysokich lotów i wysokiego ryzyka
Polska jest nadal dość monokulturowym społeczeństwem. Odsetek obcokrajowców nie przekracza kilku procent. Nie oznacza to jednak, że nie mamy styczności z innymi kulturami. Polacy emigrację mają we krwi, a jej ostatnia fala to migracje zarobkowe po 2004 roku. Żyjąc w europejskich stolicach lub bardziej egzotycznych miejscach na świecie, jak Dubaj, doświadczamy odmienności kulturowej. Funkcjonując latami w wielokulturowym środowisku, wybranie partnera lub partnerki z innej kultury jest wielce prawdopodobne.
Również sama Polska staje się celem migracji. W 2011 roku w Polsce zawarto 2388 małżeństw, z czego binacjonalne stanowiły 1,8%. Niewątpliwie Polki znacznie częściej aniżeli Polacy decydują się na ślub z cudzoziemcem. Kogo wybierają najczęściej? Według danych GUS (2012 r.) dotyczących ślubów zawartych na terenie Polski, 23% wybranków to Brytyjczycy, 14% – Niemcy, a 7% to Włosi. Polacy natomiast wybierali Ukrainki (33%), Rosjanki (12%) i Białorusinki (9%). W latach 1990–2000 zawarto w Polsce 44,9 tys. małżeństw z obcokrajowcami, natomiast w tym samym czasie poza granicami kraju – 70–80 tys. Według danych GUS z 2012 roku, co 11. małżeństwo zawarte w Polsce jest związkiem binacjonalnym. Globalizacja, rozwój technologii i transportu oraz migracje przyczyniły się do wykształcenia pokolenia o zupełnie odmiennej świadomości. „Pokolenie Y” zadziwia i budzi kontrowersje, ze względu na odmienną mentalność, ukształtowaną dzięki dorastaniu w czasach stabilizacji politycznej i ekonomicznej. Podobnie jest z grupą osób, którzy tworzą związki międzykulturowe. To obywatele świata, nie tylko Polacy. To ludzie, dla których świat stał otworem od młodzieńczych lat, bez kompleksów, za to z pewnością siebie i dumą, dzięki odwadze, otwartości i wykształceniu. Obozy językowe na Malcie lub w Londynie podczas szkoły średniej, wymiany studenckie Erasmus na studiach, Work & Travel w wakacje, staże międzynarodowe, a potem kolejne kraje stające się domem na pewien czas to wszystko stwarza możliwości rozwoju kariery. Funkcjonując w takich realiach, niezwykle prawdopodobny jest fakt zawarcia małżeństwa binacjonalnego. Statystyki mówią, że liczba rozwodów w związkach mieszanych jest wyższa niż w monokulturowych. Fakt ten oznacza, że są to związki obarczone większym ryzykiem. Według danych programu Intermar (Integration of Intercultural marriages), przeprowadzonego w Europie oraz Ameryce Północnej, główną przyczyną rozpadu małżeństw mieszanych były różnice kulturowe oraz presja społeczna.
Czynnikami warunkującymi problemy o podłożu kulturowym są: wpływ dalszej rodziny, podział ról, osobowość partnera oraz zachowanie i kultywowanie tradycji i wartości. Jak tworzyć udany związek międzykulturowy? Alicja pochodzi z Warszawy. Skończyła SGH, rzuciła pracę headhuntera i wyjechała do Bahrajnu, gdzie pracowała jako stewardessa. Obecnie prowadzi własną działalność jako niezależny fotograf (www.alicjakalinskaphotography.com). Od 6 lat w związku i 3 lata po ślubie z Mario, Libańczykiem, inżynierem krajobrazu. Poznali się w Abu Dhabi, gdzie oboje pracowali. Obecnie mieszkają w Katarze. Zapytana o receptę na udany związek, mówi: „Jak się ma otwarty umysł, kultura nie wpływa na to, zwłaszcza że świat stał się otwarty”. Co oznacza otwarty umysł? „Nie zastanawiasz się, skąd ktoś jest i nie analizujesz pod względem pochodzenia i kultury, tylko patrzysz na to, jakim jest człowiekiem, jakie wartości wyznaje”. Alicja ceni u męża umiejętność radzenia sobie z jej humorami: „Jak zaczynam awanturę, to Mario każe mi się uspokoić i spokojnie wyjaśnić, co mnie gryzie”.
Jelena pochodzi z Belgradu, kształciła się w Londynie, jest dyplomowanym muzykiem oraz doświadczonym managerem w zakresie HR. Obecnie mieszka z mężem, Valterem, który pochodzi z Rzymu, i dwójką dzieci w Królestwie Bahrajnu. Są razem od 9 lat, 8 lat po ślubie. Od tego czasu mieszkali w Belgradzie, Mińsku, na Karaibach i w Arabii Saudyjskiej. Valter, przez znajomych nazywany Wolly Chef’em, prowadzi w Bahrajnie autorską restaurację Nicole’s (http://nicolesbh.com), natomiast Jelena jest uznanym nauczycielem gry na pianinie oraz gwiazdą reality show o życiu kobiet ekspatriatów w Bahrajnie pt. „Blending with Bahrainis”. Zapytana, jak radzi sobie z konfliktami lub ciężkimi chwilami, odpowiada: „Biorę głęboki oddech i próbuję nie mówić słów, które mogą zranić, ani nie wyciągać pochopnych wniosków, kiedy jestem zła. Lepiej nie mówić czegoś, czego będzie się żałować”. Według Jeleny receptą na udany związek jest mieć swojego partnera za przyjaciela, a dobra komunikacja pozwala przezwyciężyć wszystko. Kiedy dopada ją chandra lub tęsknota za domem, mąż przynosi jej eklery lub wysyła na weekend do Europy.
Dominika pochodzi ze Szczecina, po liceum wyjechała do Irlandii, gdzie pracowała jako technik produkcji w firmie Intel. Następne 7 lat spędziła pracując w linii lotniczej Etihad w Abu Zabi, gdzie podczas wspólnego lotu do Chicago spotkała Kenijczyka, Briana, który po pół roku został jej mężem. Obecnie wraz z synkiem, Liamem, mieszkają w Abu Zabi. „Uważamy się za Dzieci Świata. Teraz jesteśmy nomadami i nadal szukamy swojego miejsca w świecie” – mówi Dominika. „Od momentu, kiedy poznałem matkę Dominiki, zrozumiałem, dlaczego moja ukochana jest tak troskliwa i kochająca. Dla Afrykańczyka kobieta, która darzy Ciebie szacunkiem, jest warta więcej niż kilogramy diamentów” – mówi Brian. Ich recepta na szczęśliwy związek to, oprócz szacunku, rozmowa. „Mężczyznom przychodzi to gorzej, więc często ja inicjuję rozmowę” – mówi Dominika. Oprócz tego cierpliwość pomaga dotrzeć do siebie nawzajem. Niezbędna jest również wiedza o korzeniach partnera, bo pozwala na zrozumienie pewnych zachowań. Dominika często opowiada mężowi historie ze swojego dzieciństwa, aby mógł lepiej zrozumieć uwarunkowania kulturowe, które ją ukształtowały, natomiast Brian kupuje jej beletrystykę kenijską i tłumaczy różnice między różnymi plemionami. Pomimo często padającego z ust Briana wyrażenia „Hakuna Matata”, które w suahili oznacza brak problemów, zmartwienia życiowe przeszkody nie ominęły ich związku. W momencie gdy zostali oszukani na wielką sumę pieniędzy, a życie przerodziło się w walkę w sądach i na policji, ich związek został wystawiony na próbę. Walka o przetrwanie, kłopoty finansowe, stres, a to wszystko podczas ciąży… Nie było kolorowo, ale dziś, z perspektywy czasu, Dominika mówi: „Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale się cieszę, że spotkały nas te trudne chwile.
Zrozumieliśmy, że jesteśmy w jednej drużynie i nie wygramy z przeciwnościami losu, jeśli nie będziemy współpracować. Nasz związek stał się silniejszy i teraz wiemy, że jesteśmy w stanie wiele razem pokonać, liczyć na siebie w trudnych sytuacjach, że potrafimy przejść przez najgorsze, że nasze uczucia są silniejsze niż problemy życia codziennego, że rzeczy materialne, jak pieniądze, nie mają takiego znaczenia – najważniejsza jest miłość i szacunek do drugiego człowieka oraz umiejętność cieszenia się z najmniejszych rzeczy”.
Tożsamość dzieci to kolejny punkt zapalny w związkach międzykulturowych. Czy jest sposób na wychowanie ich bez konfliktów? Różnice kultur stają się bardziej widoczne w momencie pojawienia się dzieci. Jak pokazują badania, pary wielokulturowe są obciążone wieloma przeszkodami, wykazują niższy poziom satysfakcji ze związku niż pary monokulturowe. Istnieje też większe prawdopodobieństwa rozwodu. „Jeżeli rodziny się wtrącają, to z całą pewnością komplikuje to życie. Dlatego mieszkamy z dala od rodzin” – mówi Agnieszka, która z Walidem z Libanu wychowuje 5-letniego syna w Londynie. Agnieszka słusznie zauważyła, że kultura i tradycje niepotrzebnie obciążają związek, tworząc bariery. Agnieszkę i Walida łączy brak przywiązania do tradycji oraz wspólne wartości oparte o filozofię buddyzmu.
Synowi starają się przekazać brak kurczowego przywiązania do koncepcji bycia określanym poprzez przynależność narodowościową. Nie stara się za wszelką cenę przekazać tego, czego sama była nauczona przez rodziców, ponieważ ma świadomość, że warunki i rzeczywistość jej rodziny jest całkowicie inna. Takie podejście wymaga dużo wyrozumiałości i tolerancji od obu stron, a jednocześnie – świadomego działania w celu osiągniecia wspólnego celu, jakim jest wychowanie dziecka.
Jelena mówi, że chce wychować synów na obywateli świata, aby byli tolerancyjni wobec wszystkich kultur, kochali siebie i byli uczciwi wobec innych. Liam w założeniu rodziców ma być globalnym, dobrym człowiekiem, szanującym drugiego człowieka, przyrodę i zwierzęta. Rodzice chcą dołożyć starań, aby przekazać synowi tradycje zarówno kenijskie, jak i polskie, nauczyć polskiego, angielskiego i swahili oraz pozostawić wolny wybór drogi życiowej. Kiedy pytałam międzykulturowe małżeństwa o różnice kulturowe, 90% odpowiadało, że odmienności w zasadzie nie ma lub się ich nie dostrzega. Rozmówcy musieli się bardzo głęboko zastanawiać, aby wydobyć kwestie, które stanowią różnicę. Faktem jest, że w związkach międzykulturowych dochodzi do zderzenia kultur, jednak funkcjonujące w nich pary tworzą swój mikrokosmos, w którym skupiają się na tym, co robić, aby się zbliżyć do siebie i realizować wspólne cele, nie zaś doszukiwać się różnic.
Małżeństwo międzykulturowe jest jak międzynarodowa korporacja, która zatrudnia tysiące osób setek różnych narodowości. Aby sprawnie funkcjonować, wytwarza własną kulturę organizacyjną i nie dopuszcza do interferencji stron trzecich. Poza tym opiera się na tolerancji, zaufaniu, ale również na jasno określonych zasadach, do których trzeba się dostosować. Zdolność adaptacji warunkuje sukces na wielu polach. Nie tylko w firmie, obcym kraju, ale również w związku. Jest to szczególnie ważne, w przypadku osób, które osiedlają się w kraju rodzinnym partnera. To one muszą się wykazać wybitną inteligencją kulturową, tolerancją, chęcią wyjścia poza własne ramy, ograniczenia i strefę komfortu. Jaki jest przepis na udany związek „podwyższonego ryzyka”? Garść odwagi, otwarty umysł, wysoka zdolność adaptacji, brak kurczowego przywiązania do tradycji i religii, ograniczenie wpływu rodziny, skupienie się na wspólnych wartościach, pasjach i celach.
Autor: Katarzyna Richter