W Gdańskim Ogrodzie Zoologicznym powitano nowe, azjatyckie gatunki – binturonga o imieniu Burma oraz dwie wiewiórki trójbarwne, które być może niebawem zostaną parą i doczekają się potomstwa.
Burma
Burma, młody samiec binturonga orientalnego, przyjechał do Gdańska z węgierskiego Zoo. To drapieżny ssak, a zarazem przedstawiciel rodziny wiwerowatych. W języku angielskim nazywany jest kotoniedźwiedziem (ang. bearcat) i coś w tym jest, bo pokrojem przypomina niedźwiedzia, łasicę i kota na dodatek. I faktycznie, doszukano się cech, które pozwoliły zaliczyć binturonga do podrzędu kotokształtnych – zaraz obok gatunków kotowatych, hienowatych i mangustowatych. Jego najbliższym krewnym natomiast jest producent najdroższej kawy świata (kopi luwak) – łaskun, lokalnie nazywany luwakiem (o jego udziale w produkcji tej wyjątkowej kawy poszukajcie informacji samodzielnie!). Wraz z krewniakiem stanowią najbardziej reliktowe gatunki spośród obecnie żyjących kotokształtnych.
Binturongom najlepiej na drzewie
Naturalnym środowiskiem binturonga są gęste lasy południowej i południowo-wschodniej Azji. Szczególnie dobrze czuje się na wysokościach, dlatego nie bez powodu został obdarzony chwytnym i umięśnionym ogonem, swoistą piątą kończyną. Dzięki niemu znakomicie porusza się wśród koron drzew. Zakrzywione pazury ułatwiają mu także przemieszczanie się po nierównościach. Na ziemi zaś chodzi niczym niedźwiedź, ciężko stawiając na niej całe łapy. Binturong najchętniej odpoczywa na gałęzi, kładąc się na nią brzuchem, ze swobodnie zwieszonymi po bokach nogami. Dla bezpieczeństwa ogon owija ściśle wokół gałęzi, chroniąc się w ten sposób przed ewentualnym upadkiem.
Gdy będziecie szukać Burmy w gdańskim Zoo, patrzcie w górę – być może kryje się gdzieś wśród gałęzi rosnących na jego wybiegu drzew.
Ciekawy przypadek narażony na wyginięcie
Natura obdarzyła binturonga ciekawymi atrybutami. Jego ślina ma właściwości silnie odkażające, więc zaaplikowaniu jej na ranę tempo gojenia się i zabliźniania rany jest szybsze niż przeciętnie. Bywa, że binturongi liżą rany sobie nawzajem, zwłaszcza w miejscach trudno dla siebie dostępnych.
Jak się okazuje, ten fascynujący gatunek ma cechy wspólne także ze skunksem. Binturong jest zazwyczaj nieagresywny, ale w momencie silnego stresu jest w stanie wypróżnić się na potencjalnego agresora albo rozproszyć drażniącą substancję w jego kierunku.
Binturongi są, niestety, narażone na wyginięcie (IUCN). Spowodowane jest to deforestacją ich naturalnych środowisk, tropikalnych lasów Azji Południowej i Południowo-Wschodniej (w tym lasy Sumatry i Borneo, na których to nieustannie trwają procesy wylesiania naturalnych drzewostanów pod plantacje palm olejowych). Binturongi są ponadto bardzo podatne na zakażenie wirusem CDV (Canine Distemper Virus), który atakuje bardzo szybko, a zwierzę umiera zwykle po niespełna tygodniu od wystąpienia pierwszych objawów.
Wiewiórka trójbarwna
Parka tego gatunku przyjechała do Gdańska z Zoo w Singapurze. To najbardziej kolorowy gatunek wśród wiewiórek. Niektórzy mogliby stwierdzić, że „cudze chwalicie, swego nie znacie”, bo urokowi naszych rodzimych gatunków także nie sposób się oprzeć. Nie da się jednak ukryć, że to wiewiórka trójbarwna jest najbardziej kolorowym gatunkiem wśród wszystkich tego typu zwierząt.
Wiewiórka trójbarwna w naturze zasiedla Azję Południowo-Wschodnią, w szczególności południową Tajlandię, Malezję, a także wyspy Sumatrę i Borneo. Chętnie odwiedza sady oraz plantacje palmy olejowej w poszukiwaniu ulubionych przysmaków. Idąc tym tropem łatwo odgadnąć, iż to właśnie owoce stanowią ich podstawową dietę, którą chętnie wzbogacają o jaja, pąki kwiatów, zielone części roślin i owady.
W tej chwili wiewiórka trójbarwna nie jest zagrożona wyginięciem (IUCN). Jednakże wiele naturalnych siedlisk, w których żyje, jest wciąż przekształcanych na plantacje palmy olejowej, dlatego niewykluczone, że jej populacja wkrótce może się zmniejszyć.